Sieci handlowe w Australii o przychodach przekraczających 5 mld dolarów australijskich rocznie (ok. 13,3 mld złotych) będą musiały przestrzegać zasad, które dotychczas były dobrowolne. Rząd Australii zdecydował przyjąć jako obowiązkowe zapisy dobrowolnego kodeksu postępowania (czy, jak kto woli, kodeksu dobrych praktyk) sieci handlowych. Decyzja zapadła w wyniku ustaleń raportu byłego ministra konkurencji Craiga Emersona, z którego wynika, że dobrowolny kodeks nie rozwiązał problemów, jakie istnieją na linii sieci handlowe – dostawcy produktów spożywczych.
Jak poprawić pozycję dostawców w stosunku do sieci handlowych?
Wprowadzenie zasad kodeksu postępowania do australijskiego prawa oznacza, że sieciom handlowym grozić będą kary w wysokości do 10 procent rocznego obrotu. Przepisy dotyczyć będą czterech sieci, których przychody przekraczają wspomniany wyżej próg – Woolworths (sprzedaż roczna 48 mld AUD), Coles (37 mld), Metcash (10 mld) oraz Aldi (które nie podaje wyników).
Czytaj więcej
Sieci handlowe coraz częściej nie zgadzają się na wysokie podwyżki cen proponowane przez producentów. Wolą wycofać nawet znane marki ze swoich półek, jak to teraz ma miejsce z produktami koncernu Mondelez pod markami Oreo, Alpen Gold czy Milka.
– Chodzi o sprawiedliwe traktowanie rodzin i rolników – czytamy w cytowanym przez Reutersa oświadczeniu ministrów finansów, rolnictwa i konkurencji – Jima Chalmersa, Murraya Watta i Andrew Leigha.
Celem jest zapobieganie wykorzystywaniu przed sieci handlowe przewagi w kontaktach z dostawcami. Australijskie problemy w tych relacjach są podobne do polskich, ale pogłębia je gigantyczna koncentracja handlu detalicznego – Woolworths i Coles mają łącznie 2/3 rynku artykułów spożywczych. Sieci mają narzucać dostawcom długie terminy płatności jak również wykorzystywać przewagę do negocjowania cen w sposób, który sprawia, że dostawcom ciężko jest osiągać zyski.