Temat nośników energii jest niezwykle ważny, szczególnie w chłodnych okresach roku. Jednak obecnie otoczenie gospodarcze przynosi kolejne wyzwania. Skutki agresji Rosji na Ukrainę zmieniły również scenariusze dotyczące wykorzystania i kierunków importu nośników energii nie tylko w Polsce, ale także w znacznej części Europy.

Na bieżące problemy geopolityczne nakłada się długofalowe wyzwanie, jakim jest głęboka transformacja energetyczna gospodarek i odchodzenie od paliw kopalnych na rzecz bezemisyjnych i odnawialnych źródeł energii (OZE). Jaka będzie więc „Przyszłość rynku energii i gazu w Polsce i Europie. Wyzwania i szanse rozwoju”? O tym rozmawiali eksperci w redakcji „Rzeczpospolitej” w trakcie debaty pod takim tytułem.

Podczas dyskusji mowa była m.in. o perspektywach rynku energii, o tym, jak przebiegać będzie transformacja, jaką rolę odegra w niej gaz i jak będzie wyglądał proces zazieleniania sektora, a także o wizji tego, jak powinna wyglądać krajowa energetyka przyszłości.

Co po węglu

Dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk, dyrektorka Programu Elektroenergetyka w think tanku Forum Energii, zwróciła uwagę, że bezpieczeństwo energetyczne jest procesem.

– To nie jest tak, że dzisiaj zabezpieczyliśmy dostawy i tak już pozostanie. Debatę publiczną dotyczącą tego tematu należy rozdzielić na dwa obszary: bezpieczeństwa dostaw gazu ziemnego i bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej. Dekadę temu zajmowaliśmy się głównie bezpieczeństwem dostaw gazu, właśnie w związku z kwestiami geopolitycznymi i uzależnieniem od jednego dostawcy, bo dopiero w 2011 roku pojawiły się możliwości zakupu gazu z kierunków europejskich, mimo że byliśmy wtedy już od kilku lat członkiem Unii Europejskiej. Polska prowadziła konsekwentną politykę dywersyfikacji: od budowy terminala LNG po Baltic Pipe. W efekcie w odpowiednim momencie mogliśmy sobie zagwarantować fizyczne bezpieczeństwo dostaw. Inaczej wygląda sytuacja w elektroenergetyce, gdzie to bezpieczeństwo jest procesem. Trwają dyskusje o tym, jak w okresie dynamicznej transformacji zabezpieczyć dostawy energii elektrycznej i mocy w systemie. Jak widać po projekcie aktualizacji krajowego planu na rzecz energii i klimatu, jest to dziś jedno z największych wyzwań – powiedziała przedstawicielka Forum Energii.

– Obserwujemy bardzo szybki spadek udziału węgla w wytwarzaniu energii elektrycznej: w ubiegłym roku surowiec ten sięgnął rekordowo niskiego poziomu 60 proc. To spadek o 10 punktów procentowych wobec poprzednich lat. A w tym roku widzieliśmy miesiące, w których węgiel zapewniał nam mniej niż 50 proc. energii elektrycznej. Pytanie więc, co po węglu i jak szybko powinny powstawać nowe moce, jest teraz fundamentalną kwestią bezpieczeństwa energetycznego w Polsce – dodała.

Czy jednak w kontekście wojny za naszą wschodnią granicą i potrzeby wzrostu nakładów na przemysł obronny nie nastał czas, żeby na nowo spojrzeć na tempo transformacji – czyli np. je spowolnić? – pytała prowadząca debatę Monika Borkowska z „Rzeczpospolitej”.

– Bezpieczeństwo energetyczne jest częścią definicji bezpieczeństwa gospodarczego kraju, a w szerszym kontekście – bezpieczeństwa militarnego i zabezpieczenia infrastruktury krytycznej. Jesteśmy w takiej sytuacji geopolitycznej i w takim położeniu, że to powinien być priorytet. Nie widać też, by jakiekolwiek siły rynkowe transformację spowalniały. Raczej trzeba do niej się jeszcze mocniej przygotować i zarządzać nią w sposób przemyślany. Nie jesteśmy w stanie zatrzymać tego procesu – podkreśliła Aleksandra Gawlikowska-Fyk.

Bezpieczeństwo dostaw gazu

Z tezą, że przy spojrzeniu na kwestie związane z bezpieczeństwem należy rozdzielić rynki energii elektrycznej i gazu, zgodził się Sławomir Hinc, prezes zarządu spółki GAZ-SYSTEM. Jeśli chodzi o rynek gazu, Polska jest w zupełnie innym miejscu niż jeszcze kilkanaście lat temu.

– Mamy dobrze zdywersyfikowany system transportu gazu ziemnego, z punktami wejścia z różnych kierunków. To powoduje, że pod kątem zapewnienia bezpieczeństwa dostaw możemy patrzeć na ten rynek zupełnie inaczej, niż kilkanaście lat temu. Dysponujemy terminalem LNG w Świnoujściu, który regazyfikuje ponad 6 mld m sześc. gazu. Wkrótce jego możliwości wzrosną do 8,3 mld m sześc. rocznie. Mamy również gazociąg Baltic Pipe, który poprzez Danię łączy nasz system ze złożami z Norwegii i umożliwia dostawy 10 mld m sześc. gazu rocznie. Poza tym dysponujemy połączeniami z Litwą, Ukrainą, Słowacją, Czechami i Niemcami, a także możliwością sprowadzenia gazu z rynku niemieckiego poprzez rewers na gazociągu tranzytowym. Te wszystkie inwestycje w połączenia międzysystemowe, dokonane w ostatnich kilkunastu latach, sprawiają, że biorąc pod uwagę dzisiejsze zużycie gazu ziemnego jesteśmy w stanie pokryć z zagranicy dwukrotność zapotrzebowania polskiego rynku – podkreślił Sławomir Hinc.

GAZ-SYSTEM jest strategiczną firmą dla polskiej gospodarki. Odpowiada za przesył gazu ziemnego, zarządza najważniejszymi gazociągami w Polsce, w tym wspomnianym podmorskim gazociągiem Baltic Pipe. Jest także właścicielem Terminalu LNG w Świnoujściu.

– Obecnie kontynuujemy w spółce inwestycje w rozbudowę krajowego systemu przesyłowego, które zwiększą możliwości sterowania strumieniami gazu zgodnie z potrzebami rynku i bezpieczeństwem energetycznym kraju – zaznaczył Prezes Hinc. – Realizujemy też projekt nowego terminala pływającego FSRU w Zatoce Gdańskiej, jako ostatni element tzw. Bramy Północnej. Pływający terminal umożliwi regazyfikację 6 mld m sześc. gazu i pozwoli zwiększyć bezpieczeństwo dostaw gazu dla Pomorza oraz środkowej i wschodniej części kraju – dodał.

Energia jest, potrzebna moc

O tym, jak wygląda sytuacja w energetyce, mówił Grzegorz Onichimowski, prezes zarządu Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE).

– Z bezpieczeństwem dostaw energii elektrycznej sytuacja przedstawia się nieco inaczej niż w przypadku gazu. Nie da się ukryć, że z inwestycjami w tzw. źródła dyspozycyjne nie jest najlepiej. Dziś energię zapewniają nam przede wszystkim źródła odnawialne. Jeśli – jak wszystko na to wskazuje – zostanie zliberalizowana ustawa dotycząca energetyki wiatrowej na lądzie, jeśli nadal będzie realizowany program energetyki wiatrowej na morzu, jeśli tak jak obecnie spontanicznie będzie się rozwijać fotowoltaika, to pod względem samego wolumenu energii nie mamy problemu. Mamy jednak problem z drugim elementem rynku, którym jest moc. To ona zapewnia możliwość pokrycia popytu na energię w każdych warunkach, także wtedy, gdy nie wieje i nie świeci – diagnozował sytuację Grzegorz Onichimowski.

– Najlepszą ilustrację tego problemu mieliśmy ponad dwa tygodnie temu, kiedy warunki pogodowe nad Europą sprawiły, że nie było wiatru i słońca. Trwało to przez kilka dni. Podobnie było we wszystkich sąsiednich krajach, nie wchodził więc w grę import energii. Europa musi więc znaleźć odpowiedź na pytanie, co zrobić, żeby przygotować się na taką sytuację. Nie jest nią spowolnienie transformacji energetycznej. Niedawny raport Banku Światowego pokazał, że 95 proc. inwestycji związanych z szeroko rozumianą transformacją ma swoje uzasadnienie ekonomiczne i jest korzystnych z punktu widzenia polskiej gospodarki. Nie ma sensu dyskusja o zahamowaniu transformacji – podkreślił prezes zarządu PSE. – Polska jest w zupełnie innej sytuacji niż Stany Zjednoczone. Donald Trump może powiedzieć, że USA wracają do ropy, gazu i węgla, bo kraj ten jest eksporterem wszystkich tych trzech surowców. My w zasadzie nie mamy już żadnego z nich. W znacznych ilościach dysponowaliśmy tylko węglem, ale dzisiaj czerpiemy go z tak głębokich pokładów, że efektywność wydobycia w Polsce spadła do poziomu z przełomu XIX i XX wieku. Taka zmiana nie jest już dla nas rozwiązaniem – mówił.

W jego ocenie w oczekiwaniu na powstanie elektrowni jądrowych, stabilnym źródłem energii mogą być chociażby moce gazowe. Źródła te będą potrzebne na tyle rzadko, że średnia emisja całego systemu będzie bardzo niska. – Nie powinniśmy się tego obawiać. W świetle nowych możliwości importu surowca nie ma ryzyka związanego z uzależnieniem od dostaw gazu ze Wschodu. Bardzo ważne jest przy tym, żebyśmy nie zamieniali węgla na gaz. Nowe jednostki gazowe mają być uzupełnieniem OZE i pełnić funkcję stabilizatora systemu, kiedy odnawialne źródła nie będą miały odpowiednich warunków do pracy – dodał prezes zarządu PSE.

Wspólny rynek daje siłę

O wspólnym europejskim rynku energii mówił Piotr Listwoń, prezes zarządu Towarowej Giełdy Energii (TGE).

– TGE, jako organizator obrotu, zajmuje się m.in. oferowaniem produktów na rynku spot, czyli o krótkim terminie dostaw. Odbywa się to właśnie w ramach jednolitego europejskiego rynku energii elektrycznej. Jedną z jego głównych zalet jest możliwość posiłkowania się energią elektryczną z sąsiednich krajów. Dywersyfikacja poprzez wykorzystanie połączeń transgranicznych (interkonektorów), pozwala na wymianę energii. W tym zakresie Polska jest zarówno importerem, jak i eksporterem – w sytuacji, kiedy pojawia się nadwyżka produkowanej energii elektrycznej, chociażby generowanej przez odnawialne źródła – tłumaczył Piotr Listwoń.

Zintegrowany europejski rynek staje się w ten sposób jednym z elementów nie tylko bezpieczeństwa energetycznego kraju, ale także całego obszaru UE i poszczególnych państw członkowskich. Polska, dzięki m.in. współpracy TGE i PSE, jest również beneficjentem zintegrowanego rynku w kontekście cen; chodzi o podejmowanie działań mających na celu maksymalne obniżenie i ujednolicenie stawek.

– Przy założeniu, że nie ma żadnych ograniczeń na połączeniach transgranicznych, cena powinna być jednakowa dla całej Europy. Tak się jeszcze nie dzieje, ponieważ nie mamy wystarczających zdolności przesyłowych pomiędzy krajami, dostosowanych do aktualnych potrzeb rynkowych. Ale docelowo, w optymistycznym scenariuszu, do takiego rozwiązania powinniśmy dążyć, nie zapominając oczywiście również o rozwijaniu własnych źródeł wytwórczych – powiedział prezes zarządu TGE.

– Współpraca na arenie międzynarodowej jest bardzo obszerna i wielopłaszczyznowa. Na 27 państw UE współpracuje ze sobą 32 operatorów systemów przesyłowych, bo w niektórych krajach jest więcej niż jeden taki operator. Mamy 17 giełd pełniących funkcje NEMO (Nominowany Operator Rynku Energii Elektrycznej; podmiot, który zapewnia kojarzenie ofert sprzedaży/zakupu energii elektrycznej, zawieranych na rynkach dnia następnego i bieżącego w obrocie międzynarodowym – red.) – jedną z nich jest TGE, więc skala tej współpracy jest duża, również ze względu na mnogość tematów i wyzwań technicznych – podkreślał Piotr Listwoń.

– W ramach wspomnianej europejskiej inicjatywy podejmowane są działania związane z udoskonalaniem funkcjonowania europejskiego rynku, głównie w zakresie wprowadzania nowych rozwiązań. Chodzi o zaoferowanie uczestnikom produktów o coraz krótszym terminie wykonania. Jeszcze niedawno mieliśmy instrumenty godzinowe, natomiast w tym roku wprowadziliśmy 15-minutowe. A np. na rynku amerykańskim dostępne są nawet instrumenty 5-minutowe. Instrumenty o krótkim terminie dostawy pozwalają i zdecydowanie ułatwiają w bardzo dużym stopniu planować i bilansować energię elektryczną. Jest to ważne zwłaszcza dla OZE, które są uzależnione od warunków pogodowych. Mając dostęp do pełnego instrumentarium, jakie oferuje wspólny europejski rynek energii, m.in. za pośrednictwem TGE, jesteśmy w stanie lepiej planować, bilansować i zarządzać sieciami – wyjaśnił prezes zarządu TGE.

Warto przy tym pamiętać, że ten rynek jest obszarem silnie regulowanym na różnych płaszczyznach, a kluczem do długoterminowego planowania oraz minimalizacji ryzyka jest stabilność i jasność ram prawnych. Sprzyja to budowaniu zaufania oraz przyciąganiu kapitału, co z kolei wspiera rozwój gospodarczy i innowacyjność.

W stronę lepszego zrozumienia rynku

Prezes Listwoń wspomniał także o wpływie pogody na poziomy cen. Zatem mówiąc o przyszłym, zdywersyfikowanym rynku energii trzeba mieć również na uwadze dynamikę kształtowania się ceny. Czy taka sytuacja będzie wymagać zmiany podejścia nie tylko operatorów, ale także większego zrozumienia ze strony klientów, konsumentów energii?

Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, stwierdził, że takie zrozumienie rysuje się na rynku.

– Wszyscy się tego uczymy. W przypadku klientów indywidualnych coraz większą grupę stanowią tacy, którzy zaczynają wytwarzać energię na swoje potrzeby, w szczególności ci funkcjonujący w systemie rozliczeń wartościowych, ponieważ w ich rachunkach najbardziej jest widoczna różnica cen. Z kolei w moim przekonaniu duzi konsumenci energii, czyli odbiorcy przemysłowi, bardzo dobrze rozumieją rynek. Zrozumieli go jeszcze lepiej w momencie, kiedy ceny zaczęły bardzo szybko rosnąć w wyniku kryzysów, jakich doświadczyliśmy w ostatnich latach. Obecnie stają się też beneficjentami rynku ze względu na dużą zmienność cen energii. Poziom oraz zmienność cen, wynikające z bardzo zróżnicowanej struktury wytwarzania, przy odpowiednim zarządzaniu energią mogą przynieść wymierne korzyści dla dużych odbiorców. I takie sygnały płyną z rynku, od przedsiębiorców. Słyszymy, że mogą oni kupować energię po uśrednionej cenie, znacznie niższej niż ta, która obowiązuje gospodarstwa domowe. Takie możliwości daje właśnie rynek i jego zmienność. Można się zatem stać beneficjentem obecnej sytuacji – tłumaczył Rafał Gawin.

– Duzi odbiorcy z całą pewnością rozumieją mechanizmy działające na rynku. W przypadku mniejszych, ta wiedza stopniowo się buduje. W URE mamy przekonanie, że szczególnie dla mniejszych klientów pomocny byłby podmiot – doradca energetyczny. Dziś kluczem do osiągania korzyści z transformacji staje się umiejętne zarządzanie zużyciem i wytwarzaniem energii. Mamy bowiem dostęp do bardzo różnych technologii i musimy się nauczyć z nich korzystać. Tak więc wskazany jest ktoś, kto będzie takim zarządcą energii. Dlatego z dużymi oczekiwaniami patrzymy na rozwój agregatorów energii. Mamy przekonanie, że szczególnie w przypadku klientów, których skala funkcjonowania, a przez to także zapotrzebowania na energię, jest dużo mniejsza, działalność tych agregatorów powinna przynieść korzyści – powiedział prezes URE.

Łukasz Goliszewski, prezes zarządu Izby Rozliczeniowej Giełd Towarowych (IRGiT), zauważył, że w zestawieniu z niezwykle dynamicznym 2022 rokiem i zawirowaniach związanych z koniecznością reakcji na wydarzenia za naszą wschodnią granicą, ubiegły rok, już bardziej zwyczajny, był dla IRGiT stosunkowo „nudny”. – W 2023 roku rozliczyliśmy transakcje giełdowe o wartości przeszło 200 mld zł. Jaki będzie ten rok? Dość podobny do ubiegłego. W takim sensie, że patrząc z perspektywy 2021 i 2022 roku i ogromnych wtedy zawirowań na rynku, bieżący rok był podobnie spokojny jak ubiegły. Ceny energii od tamtych wydarzeń spadły, więc wolumeny w tym roku będą niższe. Jednocześnie, my jako Izba Rozliczeniowa Giełd Towarowych wypełnialiśmy naszą misję i nasze zadania, czyli między innymi mamy także swój wkład w zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju, przede wszystkim od strony finansowej. Dbamy o to, żeby dziesiątki miliardów złotych co roku bezpiecznie przepływały między spółkami, które uczestniczą w rynku. Dbamy o to, żeby to się działo w sposób efektywny, optymalny kosztowo, żeby spółki mogły poświęcić jak najwięcej środków na transformację energetyczną. Razem z giełdą rozwijaliśmy także rynki międzynarodowe, przede wszystkim po stronie rozliczeń; chodzi o instrumenty 15-minutowe czy dalszą integrację na poziomie rynków – podkreślił Łukasz Goliszewski.

Nowe instrumenty

W tym roku w działalności IRGiT pojawiły się także nowe obszary.

– Nowością na rynku giełdowym są transakcje po cenach ujemnych i transakcje po cenach zerowych. Jest to dla nas coś nowego do zorganizowania w procedurach i procesach. To bardzo ciekawe doświadczenie, ponieważ jest to mechanizm, w którym prąd przepływa, a z tego tytułu nie ma żadnej płatności na poziomie systemu. Staraliśmy się także pamiętać o tym, że czasy trudne, kryzysowe kiedyś mogą powrócić. W związku z tym organizowaliśmy testy warunków skrajnych, testy niewypłacalności. Czyli próbowaliśmy razem z rynkiem symulować czarne scenariusze i przygotowywać się do nich wewnętrznie, a także przygotowywać na to naszych członków – opowiadał prezes zarządu IRGiT.

Potrzebna stabilna podstawa systemu

W debacie przewijał się wątek konieczności zapewnienia stabilności systemu wobec pogodozależności OZE. Przypominano, że gaz został zaakceptowany przez UE jako paliwo przejściowe przy odchodzeniu od paliw kopalnych. Zdaniem prezesa Hinca będzie to paliwo „permanentnie przejściowe”, ponieważ musimy już dziś znaleźć sposób na stabilizację systemu elektroenergetycznego”.

– Zgadzam się, że w perspektywie 10, 15 czy 20 lat musimy znaleźć rozwiązanie, jak mamy dostarczyć do systemu nie wolumen energii, a moc. Uważam, że gaz ziemny ma swoje miejsce w gospodarce, a dla energetyki jest produktem idealnym. Dzięki zrealizowanym przez spółkę inwestycjom dysponujemy dużymi mocami, które możemy szybko uruchomić, aby wesprzeć wytwarzanie energii w okresach szczytowych poborów, których nie można uzupełnić z produkcji OZE. Moim zdaniem gaz długo będzie spełniał rolę paliwa służebnego w energetyce, dlatego widzę potrzebę budowania jednostek wytwarzających energię z gazu, aby stabilizować system elektroenergetyczny. Do czasu pozyskania energii z atomu rola gazu ziemnego i biogazu będzie kluczowa w elektroenergetyce. A rozbudowa źródeł gazowych pozwoli także na rozwój OZE, bo będzie więcej mocy mogącej stabilizować system w dni z pogodą niesprzyjającą produkcji energii ze źródeł odnawialnych – podkreślił prezes zarządu spółki GAZ-SYSTEM.

W GAZ-SYSTEM aktywnie wychodzimy naprzeciw potrzebom transformacji energetycznej i bardzo poważnie myślimy o przesyłaniu zielonych nośników energii. Biometan jesteśmy w stanie transportować naszymi gazociągami już dziś, wydaliśmy już ponad 100 warunków przyłączenia do sieci dla wytwórców takiego gazu. Jeśli chodzi o zielony wodór to badamy rynek pod względem produkcji i konsumpcji oraz tras jego transportu, ponieważ wdrożenie tego źródła energii wymaga przemyślanych i kompleksowych projektów, ze względu na duże koszty i konieczność zapewnienia bezpieczeństwa transportu wodoru – podsumował Sławomir Hinc.

Aleksandra Gawlikowska-Fyk przypomniała, że to nie energetyka jest obecnie głównym konsumentem gazu, a przemysł i gospodarstwa domowe. Te aspekty trzeba także bardzo mocno brać pod uwagę w dyskusji o roli gazu w całej gospodarce i szukaniu scenariuszy, jak w przyszłości zarządzić zużyciem tego paliwa, szczególnie w obszarze wykorzystywania gazu do ogrzewania domów i mieszkań.

– Wkrótce wchodzi ETS2, który spowoduje obciążenie nie tylko węgla, ale także gazu. Będziemy się musieli zastanowić, w jaki sposób wykorzystać w ogrzewnictwie indywidualnym inne dostępne technologie. Z kolei zgodnie z unijnymi wymogami przemysł będzie musiał zastąpić dużą część produkcji szarego wodoru zielonym. A przecież jesteśmy bardzo dużym producentem wodoru w UE. Więc pewien wzrost zużycia gazu w gospodarce jest niezbędny, ale trzeba szukać rozwiązań, jak zarządzić całością – wskazywała ekspertka Forum Energii.