Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy (PACE) nie potwierdziło pełnomocnictw azerskiej delegacji, co pozbawia kraj prawa głosu co najmniej na rok. Parlamentarzyści odkryli, że 23 lata od wstąpienia do Rady Azerbejdżan nie wykonuje zobowiązań, które wziął na siebie.
Przede wszystkim rzecz dotyczyła łamania praw człowieka, braku równowagi władz (przewagi wykonawczej) i podporządkowania sądownictwa władzom. W ciągu ubiegłego roku Azerbejdżan co najmniej trzykrotnie odmówił delegacji Zgromadzenia spotkań z osobami, które Rada uważa za więźniów politycznych. Według ocen raportu przygotowanego dla Zgromadzenia w Azerbejdżanie jest obecnie 254 więźniów politycznych.
Wybory w Azerbejdżanie. Co rozwścieczyło parlamentarzystów z PACE
Ale parlamentarzystów najbardziej wyprowadziło z równowagi zachowanie Baku w sprawie azerbejdżańskich przedterminowych wyborów prezydenckich. Wygra je oczywiście urzędujący prezydent Ilham Alijew, ale zgodnie z obowiązującymi zasadami obserwatorzy PACE powinni być obecni przy głosowaniu w państwach członkowskich. Tymczasem władze Azerbejdżanu nie zaprosiły ich. – Delegacja Azerbejdżanu może wznowić działalność w Zgromadzeniu, jeżeli spełnione zostaną warunki określone w regulaminie – stwierdzili deputowani.
Czytaj więcej
Premier Gruzji Irakli Garibaszwili oświadczył podczas telewizyjnego przemówienia, że składa rezygnację ze stanowiska przed wyborami parlamentarnymi zaplanowanymi na październik.
Ale nim zdążyli odrzucić pełnomocnictwa azerskiej delegacji, ta opuściła siedzibę PACE, zarzucając jej „rasizm, azerbejdżanofobię i islamofobię”. Delegatów Baku – jak i najwyższe władze Azerbejdżanu – najbardziej rozsierdziły nie zarzuty łamania praw człowieka, lecz oskarżenie o naruszanie ich w trakcie konfliktu o Górski Karabach. Wojna doprowadziła do ucieczki stamtąd ok. 100 tys. ormiańskich mieszkańców.