Z analizy wypowiedzi Donalda Trumpa oraz oficjalnych chińskich narracji ewidentnie wynika, że najistotniejszym łączącym je wspólnym mianownikiem jest rzekome dążenie do pokoju. W trakcie kampanii prezydent USA deklarował, że zakończy wojnę w Ukrainie pierwszego dnia urzędowania i zaprowadzi pokój na Bliskim Wschodzie. Podczas swojej inauguracyjnej przemowy powiedział, że chce zostać zapamiętany jako ten, który jednoczy i zaprowadza pokój. Oczywiście, Trump będzie walczył o pokój nie tylko z dobrego serca czy humanitarnych pobudek, ale głównie dlatego, że obecnie toczone wojny są niezwykle kosztowne dla Stanów Zjednoczonych i nie przynoszą im zbyt wielu namacalnych korzyści.
Narracja Chin dotycząca pokoju, choć bardziej zrównoważona i zakorzeniona w ich historii i kulturze, de facto sprowadza się do podobnych konkluzji. Chińscy oficjele niemalże przy każdej okazji podkreślają „pokojowość” chińskich dążeń, na przykład w sprawie wojny w Ukrainie, i przedstawiają pokój jako absolutną podstawę chińskiej polityki zagranicznej.
Nie powinniśmy ślepo wierzyć ich deklaracjom, zwłaszcza w kontekście słów Trumpa o Grenlandii, Panamie i Kanadzie, a także zachowania Chin na Morzu Południowochińskim. Natomiast zdaje się, że jest w nich szczypta prawdy. Oczy USA i Chin wcale nie są w pełni skupione na dzisiejszych konfliktach w Ukrainie czy na Bliskim Wschodzie. Oba mocarstwa wybiegają dużo dalej w przyszłość i koncentrują się na potencjalnym konflikcie USA–Chiny na Pacyfiku, który zdefiniuje nasz świat na kolejne dekady. Oba kraje wiedzą, że muszą się doskonale przygotować do tego starcia, wobec czego nie będą wchodzić ze sobą w otwarty konflikt, postulując przy tym globalny pokój i stabilizację, by móc na nich skorzystać, bogacić się oraz rozszerzać i umacniać swoje strefy wpływów.
USA kontra Chiny: Donald Trump jako nieobliczany tyran czy biznesowy pragmatyk?
Trump w chińskich mediach przedstawiany jest dwojako. Z jednej strony jako polityk nieprzewidywalny i zacietrzewiony wyznawca tzw. jacksonizmu, od Andrew Jacksona, XIX–wiecznego prezydenta USA, który jest politycznym idolem Trumpa. Kluczowe jest to, że Jackson przedstawiany jest w chińskiej prasie jako posiadacz niewolników, tyran w niemalże napoleońskim stylu oraz człowiek owładnięty rządzą podbojów terytorialnych i przeświadczony o potędze Stanów Zjednoczonych. W tym kontekście ocena Trumpa zdaje się być dla Chińczyków jasna. Mając takich idoli jak „tyran Jackson”, sam musi być człowiekiem o podobnych ambicjach. Ale co ciekawe, mimo tak mocnej oceny chińska prasa jeszcze częściej przedstawia jednak Trumpa jako biznesmena i pragmatyka, dla którego wszystko może być obiektem transakcji i zrobienia „dealu”.
Czytaj więcej
Donald Trump chce zmusić Chińczyków do sprzedaży połowy platformy internetowej TikTok. To część znacznie szerszej walki o to, kto będzie kontrolował najnowsze technologie w XXI wieku.