W piątek Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) wydał precedensowy wyrok dotyczący tego, kto odpowiada za wyciek danych osobowych z komputera skradzionego pracownikowi.
Ochrona danych kandydatów na studia
O tym, jak kosztowna może być niefrasobliwość w zabezpieczaniu danych osobowych, przekonała się jedna z warszawskich uczelni. Konkretnie chodziło o ogromną bazę danych kandydatów na studia w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW), która trafiła w niepowołane ręce w związku z kradzieżą. Uczelnia sama poinformowała o tym prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO). I tak zaczęły się jej kłopoty.
Gdy ruszyła urzędnicza machina, potwierdziła, że naruszenie ochrony danych osobowych kandydatów na studia faktycznie było związane z kradzieżą przenośnego prywatnego komputera pracownika uczelni. Był to adiunkt pełniący również funkcję sekretarza uczelnianej komisji rekrutacyjnej. Skradzionego laptopa używał do celów prywatnych i służbowych.
Czytaj więcej
Po kontroli przeprowadzonej w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego GGW w związku naruszeniem ochrony danych, Prezes UODO wszczął postępowanie administracyjne. Chodzi o wyciek danych studentów po kradzieży laptopa jednego z pracowników uczelni.
Okazało się, że pechowy pracownik naukowy na ten prywatny sprzęt regularnie zaciągał dane z uczelnianego Systemu Obsługi Kandydatów (SOK) służącego do przetwarzania danych w związku z naborem na studia I i II stopnia oraz jednolite studia magisterskie. Były to m.in. imiona, nazwiska kandydatów, ich nazwiska rodowe, imiona rodziców, numer PESEL, płeć, narodowość, obywatelstwo, adres zamieszkania, serię i numer dowodu osobistego bądź innego dokumentu tożsamości, w tym paszportu, numery telefonu, a także informacje o dotychczasowym wykształceniu oraz informacje o kwalifikacji na studia.