Policyjne statystyki pokazują, że znacznie spadła liczba zarówno przestępstw kradzieży, jak i wykroczeń tego typu. Niemniej branża handlowa szacuje, iż skala zjawiska jest wielokrotnie większa niż zgłoszenia policyjne.
Prokuratura w Berlinie przekazała do Polski akta śledztwa w sprawie próby sprzedaży na aukcji w Grisebach akwareli Wassilego Kandinskiego, która została skradziona z Muzeum Narodowego.
Statystycznie mniej było włamań, kradzieży czy zabójstw. Jednak w dzień na ulicach dochodziło do zuchwałych rozbojów. Metody sprawców przypominają te z lat 90.
Kradzież diamentów, kolekcjonerskich monet i blisko 2 milionów złotych w gotówce – to spektakularne skoki mijającego roku. Sprawcy wpadali, ale łupy często znikały.
Przedsiębiorca może zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów straty spowodowane włamaniem do siedziby firmy. Pod warunkiem, że należycie ją zabezpieczył i że nie ma już szans na wykrycie sprawców.
Choć policyjne statystyki wskazują na spadek liczby zgłoszeń tego typu przestępstw i wykroczeń, to zdaniem ekspertów jest wręcz odwrotnie. A na policję trafia co najwyżej co trzecie zdarzenie.
10 osób usłyszało zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, która przez 12 lat kradła ubrania i obuwie znanych marek, a następnie sprzedawała skradziony towar na zamkniętych grupach na Facebooku. Siedmioro z podejrzanych zostało tymczasowo aresztowanych.
Po trzech kwartałach kradzieży w handlu ubyło aż o ponad 30 proc. w ujęciu rocznym. Eksperci wskazują, że to efekt wynikający ze znacznego złagodzenia prawa.