Wojciech Kwaśniak: Porządny, mądry facet, poturbowany i porzucony przez państwo

Sąd okręgowy utrzymał wyrok skazujący, wydany przez sąd pierwszej instancji ponad rok temu w sprawie brutalnej napaści na wiceszefa Komisji Nadzoru Finansowego. Sąd złagodził jednak karę dla głównego oskarżonego. Wyrok nie kończy sprawy.

Publikacja: 27.03.2025 04:36

Były wiceszef KNF Wojciech Kwaśniak w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa

Były wiceszef KNF Wojciech Kwaśniak w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa

Foto: PAP/Mateusz Marek

Chodzi o głośną sprawę napaści i pobicia w kwietniu 2014 r. Wojciecha Kwaśniaka, ówczesnego szefa Komisji Nadzoru Finansowego, przed jego domem w warszawskim Wilanowie. Kwaśniak prowadził w tym czasie kontrolę w SKOK-u Wołomin.

Sąd uznaje winę, łagodzi karę

Postępowanie sądowe w sprawie napaści na wiceszefa KNF toczyło się od 2015 r. W lutym zeszłego roku Sąd Rejonowy w Warszawie skazał na dziesięć lat więzienia Piotra Polaszczyka. To jemu prokuratura zarzuciła nakłanianie do pobicia Wojciecha Kwaśniaka. Polaszczyk zasiadał we władzach SKOK. Jest byłym oficerem Wojskowych Służb Informacyjnych. Jest też głównym podejrzanym w sprawach dotyczących afery finansowej SKOK. Drugi z oskarżonych, recydywista Jacek W., został skazany przez sąd na dwa lata więzienia. Obrona złożyła odwołanie od wyroków skazujących.

W środę orzekający jako sąd drugiej instancji Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego, skrócił jednak do ośmiu lat karę więzienia dla Piotra Polaszczyka. Na ławie oskarżonych nie zasiadł główny sprawca pobicia, który zbiegł z kraju.

Czytaj więcej

Maciej Stańczuk: Jak to z aferą SKOK Wołomin było

– Jestem zaskoczony i mam mieszane uczucia w tej sprawie, bo wyrok skazujący został wprawdzie utrzymany, ale kara została obniżona z dziesięciu do ośmiu lat, a przecież mówimy o sprawie precedensowej. Chodzi o napaść na wysokiego urzędnika państwowego, ważnego przedstawiciela polskiego rynku finansowego. Dzisiaj wiadomo, że za tym zamachem stali przedstawiciele służb specjalnych państwa. Wyrok w tej sprawie powinien być ostrzeżeniem – mówi „Rzeczpospolitej” Wojciech Kwaśniak.

Przypomina, że sąd rejonowy wskazywał, że państwo nie zachowało się przyzwoicie, nie zapewniło bezpieczeństwa swojemu przedstawicielowi. – Zarówno służby specjalne, jak i politycy stojący za SKOK-ami pokazali swoją siłę w kolejnych latach. Z jednej strony przedłużając postępowania w sprawie zamachu na mnie. Z drugiej, niszcząc mnie i kilku innym osobom zajmującym się sprawami SKOK życie zawodowe i osobiste. Najwyższą cenę zapłaciła moja małżonka, która trzy lata temu, widząc, jak jestem zaszczuwany przez własne państwo i wysokich funkcjonariuszy państwa, z byłym ministrem sprawiedliwości na czele, wpadła w nieuleczalną chorobę i odeszła.

Jego zdaniem, jeśli państwo chce zachować jakiekolwiek elementy przyzwoitości, to do działania powinni przystąpić rządzący dziś politycy, którzy przez lata zasiadali w opozycji i mówili wtedy o potrzebie powołania komisji śledczej i doprowadzenia tych spraw do końca, do pełnego wyjaśnienia. Wojciech Kwaśniak ma nadzieję, że nie zapomną o tych zapowiedziach. – Nie wszyscy, którzy w tę skandaliczną historię byli uwikłani, zostali postawieni w stan oskarżenia i osądzeni. Dotyczy to nawet bezpośrednich sprawców. Wynajęty przestępca, który był bezpośrednim wykonawcą zamachu, nadal przebywa na wolności i nikt nie wie gdzie – mówi Wojciech Kwaśniak.

Czytaj więcej

Jest prawomocny wyrok w sprawie brutalnego pobicia Wojciecha Kwaśniaka

Zwraca też uwagę, że oddzielną sprawą jest historia policjantów z wydziału do spraw zwalczania terroru kryminalnego i zabójstw, którzy przez to, że bardzo szybko rozwiązali tę sprawę, w kolejnych latach sami ponieśli konsekwencje. Przypomina umorzenie w 2018 r. postępowań karnych wobec funkcjonariuszy ABW, którzy nie zapewnili mu bezpieczeństwa, mimo że mieli posiadać wiedzę na temat zagrożenia, a także wobec pracowników Kasy Krajowej SKOK i pracowników biura generalnego inspektora informacji finansowej, którzy wiedzieli o nieprawidłowościach, nie reagowali na nie, nie wszczynali postępowań w tych sprawach. – Za to pokazowo zniszczono mnie i innych pracowników KNF. To jest największym skandalem w tej sprawie – mówi Wojciech Kwaśniak.

Porządny, mądry, silny facet

– Znam Wojciecha Kwaśniaka trzydzieści kilka lat. Poznałem go, gdy był członkiem Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. W latach 1994–2004 współpracowaliśmy, gdy nadzorował pracę banków w Polsce m.in. jako członek Komisji Nadzoru Bankowego. Zasadniczy gość. Merytoryczny, niegadający dookoła, tylko na temat. Przygotowany. Zawsze wiedział, co jest grane. Ma taką cechę, niektórzy mówią nawet, że przerysowaną, że jest nieustępliwy. I w związku z tym trochę ostry – opowiada nam Jacek Socha, były przewodniczący Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, zastępca przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych, a także minister Skarbu Państwa w rządach Marka Belki.

Żałuje, że przez ostatnie lata państwo nie potrafiło wykorzystać doświadczenia i wiedzy Wojciecha Kwaśniaka. – Zamiast postawić go w ważnym miejscu, gdzie podejmowałby decyzje i pomagał robić dobre rzeczy związane z rynkiem bankowym i finansowym, pozostawiliśmy go na obrzeżu – mówi Jacek Socha.

Czytaj więcej

Wraca sprawa pobicia Wojciecha Kwaśniaka. W tle afera SKOK Wołomin

Wspomina, że był w szpitalu u Wojciecha Kwaśniaka kilka dni po pobiciu. – Policjanci przy drzwiach legitymują mnie, pytają Wojtka, czy mogę wejść. Wchodzę, na sali leży jedna osoba, ale nie widzę Wojtka. Nie poznałem go. Tak był pobity. Gdyby to nie był chłop z chłopa, który wychował się na wsi, ciężko pracował i był silny, nie przeżyłby tego – opowiada były minister Skarbu Państwa. – Poza tym umarła Agata, żona Wojtka. Fajna kobieta z gór, która była szalenie istotną częścią jego życia. Świetna, cudowna kobieta, jednocześnie ważna przewodniczka w życiu Wojtka. Wiele spraw kręciło się wokół niej. Jej gwałtowna śmierć to był dla niego dodatkowy wstrząs. Ciężkie życie ma ten facet – dodaje.

Zżyma się, że Wojciech Kwaśniak cały czas jest ciągany po sądach.

– Mogę powiedzieć, że nie tyle go lubię, co bardzo cenię. A to jest jeden z najlepszych ekspertów życia finansowego w Polsce. Z ogromnym doświadczeniem nadzorczym – mówi Jacek Socha. – Myśmy się znali także prywatnie. Odwiedzaliśmy się. Nieraz byłem w domu, przed którym go zaatakowano. Znałem Agatę, ich syna. Wojtek z żoną przychodzili także do mnie do domu. Byliśmy kolegami, ale to koleżeństwo cały czas było związane z pracą, którą wykonywaliśmy dla rynku finansowego. Tak to czuję. Nie chodziliśmy razem na piłkę nożną, ja nie gram, nie jeździliśmy też na ryby. Za to dużo rozmawialiśmy o naszej pracy. Muszę powiedzieć, że to jest porządny, mądry facet – podsumowuje.

Chodzi o głośną sprawę napaści i pobicia w kwietniu 2014 r. Wojciecha Kwaśniaka, ówczesnego szefa Komisji Nadzoru Finansowego, przed jego domem w warszawskim Wilanowie. Kwaśniak prowadził w tym czasie kontrolę w SKOK-u Wołomin.

Sąd uznaje winę, łagodzi karę

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Mężczyzna stracił 1800 zł na stacji paliw. Policja ostrzega przed oszustwem
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Biznes
Donald Trump ostrzegł koncerny motoryzacyjne, by nie podnosiły cen w reakcji na cła
Biznes
Prezes stadniny w Janowie ma nową pracę. Zostanie szefem Krajowej Grupy Spożywczej
Biznes
Pekin znów zaprasza zagraniczne inwestycje. Xi: Chiny to żyzny grunt
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Biznes
Asseco o zyskach, dywidendzie i roszadach właścicielskich. Firma chwali się wynikami
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście