Chodzi o głośną sprawę napaści i pobicia w kwietniu 2014 r. Wojciecha Kwaśniaka, ówczesnego szefa Komisji Nadzoru Finansowego, przed jego domem w warszawskim Wilanowie. Kwaśniak prowadził w tym czasie kontrolę w SKOK-u Wołomin.
Sąd uznaje winę, łagodzi karę
Postępowanie sądowe w sprawie napaści na wiceszefa KNF toczyło się od 2015 r. W lutym zeszłego roku Sąd Rejonowy w Warszawie skazał na dziesięć lat więzienia Piotra Polaszczyka. To jemu prokuratura zarzuciła nakłanianie do pobicia Wojciecha Kwaśniaka. Polaszczyk zasiadał we władzach SKOK. Jest byłym oficerem Wojskowych Służb Informacyjnych. Jest też głównym podejrzanym w sprawach dotyczących afery finansowej SKOK. Drugi z oskarżonych, recydywista Jacek W., został skazany przez sąd na dwa lata więzienia. Obrona złożyła odwołanie od wyroków skazujących.
W środę orzekający jako sąd drugiej instancji Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego, skrócił jednak do ośmiu lat karę więzienia dla Piotra Polaszczyka. Na ławie oskarżonych nie zasiadł główny sprawca pobicia, który zbiegł z kraju.
Czytaj więcej
Zamiast chronić takiego urzędnika, jakim jest Wojciech Kwaśniak, na którego wydano wyrok śmierci...
– Jestem zaskoczony i mam mieszane uczucia w tej sprawie, bo wyrok skazujący został wprawdzie utrzymany, ale kara została obniżona z dziesięciu do ośmiu lat, a przecież mówimy o sprawie precedensowej. Chodzi o napaść na wysokiego urzędnika państwowego, ważnego przedstawiciela polskiego rynku finansowego. Dzisiaj wiadomo, że za tym zamachem stali przedstawiciele służb specjalnych państwa. Wyrok w tej sprawie powinien być ostrzeżeniem – mówi „Rzeczpospolitej” Wojciech Kwaśniak.