Polskie wydatki na obronność składają się z dwóch część: budżetu resortu obrony i pozabudżetowego Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. Z tego drugiego finansowane są tylko zakupy uzbrojenia. - Wydatki budżetu państwa na obronę narodową na 2024 rok wynoszą 118,1 mld zł. Wydatki FWSZ na 2024 rok zaplanowane zostały w wysokości 53,5 mld zł. Po wyeliminowaniu środków z budżetu państwa przekazywanych przez Ministra Obrony Narodowej (12,8 mld zł) wydatki Funduszu wyniosą 40,7 mld zł - wyjaśniała w lutym Hanna Majszczyk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów w odpowiedzi na interpelację poselską Mariusza Błaszczaka. W sumie miało to być prawie 160 mld zł, czyli ok. 4,2 proc. PKB.
Mniej niż 4 proc. PKB na obronność
Jednak w poniedziałek na briefingu prasowym Paweł Bejda, sekretarz stany w resorcie obrony zapowiedział, że tegoroczne wydatki FWSZ nie zostaną w całości zrealizowane. Ma to być ponad 60 proc. planu. To oznacza, że zamiast ponad 50 mld zł, wydamy zapewne nieco ponad 30 mld zł. Z kolei to wskazuje, że w sumie na obronność w 2024 r. wydamy ok. 140 mld zł, co będzie stanowić ok. 3,8 proc. PKB. Zgodnie z planem miało to być ponad 4,1 proc. PKB.
Czytaj więcej
W piątek powinniśmy podpisać wartą ok. 800 mln zł umowę na dostawę kolejnych pocisków AIM-9X Sidewinder. Tego dnia wykonamy także kolejny kroczek, by w życie weszły umowy na koreańską artylerię.
Bejda podkreślał, że wykonanie planu wydatków i tak będzie większe niż za poprzedniego rządu – w 2023 r. było to ok. 50 proc. Wtedy również nie udało się zrealizować planu i zamiast planowanych 3,9 proc. PKB ostatecznie wydaliśmy 3,26 proc. PKB. Warto jednak pamiętać, że i tak wśród 32 państw Sojuszu Północnoatlantyckiego w 2023 r. był to największy odsetek, a nawet nominalnie ta kwota stawiała nas w czołówce.
Państwowej zbrojeniówce brakuje mocy produkcyjnych
Z czego wynika ten brak realizacji umów? Najważniejsze są dwie przyczyny. Pierwszą jest to, że w czerwcu sejmowa komisja obrony narodowej negatywnie zaopiniowała wykonanie budżetu ministerstwa obrony w 2023 r. Podstawą tej opinii był negatywny raport, który przygotowała Najwyższa Izba Kontroli. NIK skrytykowała m.in., że Agencja Uzbrojenia przekazuje wykonawcom zbyt duże zaliczki i zbyt szybko przelewa środki do zagranicznych kontrahentów. Problem w tym, że ten mechanizm był stosowany także w poprzednich latach i dzięki przyspieszaniu wpłat m.in. za systemy przeciwrakietowe Patrioty czy samolot F-35 wówczas udawało się praktycznie w stu procentach realizować budżet i środki przeznaczone na obronność nie wracały do budżetu centralnego. Co może zdumiewać, podkomisja obrony zarekomendowała pozytywną opinię, a później posłowie, bez żadnej dyskusji, jednak zmienili zdanie. Trudno to odczytywać inaczej niż chęć skrytykowania poprzedników z Prawa i Sprawiedliwości przez polityków obecnej koalicji. Jednak teraz takie działanie politykom rządu odbija się czkawką, ponieważ brak zaliczkowania będzie oznaczać niezrealizowanie obiecanych ponad 4 proc. PKB na obronność.