W opinii ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka to drugi – po patriotach – przełomowy zakup strategicznego oręża w ostatnich latach, tym razem dla Wojsk Lądowych. Wyrzutnie HIMARS mogą posyłać kierowane pociski na odległość 300 km. Produkowane przez Lockheed Martin, zbrojeniowego giganta z USA, mają być polską odpowiedzią na rosyjskie iskandery.
Po zgodzie amerykańskiego Kongresu (w połowie grudnia 2018) w sprawie sprzedaży Warszawie strategicznego systemu ziemia – ziemia trzeba teraz uzgodnić warunki kontraktu wycenianego wstępnie na ok. 2,5 mld zł. Rakietowa pięść z USA ma umożliwić naszym artylerzystom dokonywanie dalekich, precyzyjnych uderzeń. Wiadomo, że polski zbrojeniowy program Homar został w stosunku do sztabowych planów okrojony – zamawiamy nie kilkadziesiąt, jak obiecywał jeszcze niedawno Antoni Macierewicz, ale jedynie 20 wyrzutni, za to stawiamy na wersje dalekiego zasięgu, tak by w przyszłości zestawy były elementem „obronnych polskich kłów", czyli systemu militarnego odstraszania.