Gdy jednostka zwalnia strażaka, strażnika granicznego czy policjanta ze służby, musi za niego zapłacić składki do ZUS i na Fundusz Pracy za wszystkie przesłużone lata. Zdarza się więc, że niewygodnych funkcjonariuszy się przesuwa.
Na przykład w zeszłym roku ze straży pożarnej z własnej woli przed uzyskaniem praw emerytalnych odeszło 13 funkcjonariuszy. Z innych przyczyn zwolniono zaledwie sześciu. W 2018 r. z PSP odeszło 27 strażaków. Zwolniono sześciu. Podobnie jest w Straży Granicznej. W zeszłym roku ze służby zrezygnowało 51 funkcjonariuszy. Zwolniono 12. Dwa lata temu dobrowolnych odejść było 102. Zwolniono 16.
Czytaj też: Jednostka wydalająca funkcjonariusza ze służby, musi zapłacić składki do ZUS
– Przez rok byłem przełożonym strażaka, który miał problemy ze sformułowaniem najprostszego pisma. Nie mogliśmy go jednak zwolnić, bo jednostka nie miała w budżecie pieniędzy na jego składki. Przeniesiono go gdzie indziej – mówi anonimowo kapitan straży pożarnej z Warszawy.
Problem jest podnoszony od lat, choć nie do końca znana jest jego skala.