To czasem jest jednak bardzo ocenna kwestia, ale zawsze ważna – i mówi o tym Sąd Najwyższy w najnowszym wyroku.
Sądy pracy rozpoznawały odwołanie Janiny S. od decyzji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych o odmowie przyznania jej renty rodzinnej po zmarłym mężu.
Sformalizowany związek, ale...
Fakty były takie, że po ślubie w 2003 r. zamieszkali początkowo w mieszkaniu kobiety, a potem przeprowadzili się do mieszkania mężczyzny. O ślubie nie wiedziały nawet jego dzieci aż do 2013 r., bo córka była przeciwna temu małżeństwu, mimo że ojciec stale ją finansował, a w 2013 r. podarował dzieciom mieszkanie. Wtedy jego relacje z żoną popsuły się. Kobieta zamieszkała w osobnym pokoju i zaniechała wypełniania obowiązków domowych, chociaż mężczyzna nadal dawał pieniądze na życie. Ale stracił najwyraźniej cierpliwość i w 2015 r. aktem notarialnym wydziedziczył żonę. Wkrótce przestali wspólnie mieszkać, a w 2016 r. mężczyzna zmarł.
Czytaj także: Renta rodzinna w drodze wyjątku nie dla córki samobójcy
Poza sporem było, że mąż Janiny S. miał ustalone prawo do emerytury, a kobieta miała wymagany wiek, a w dniu śmierci męża nie miała ustalonego wyrokiem lub ugodą sądową prawa do alimentów od małżonka. W tej sytuacji konieczne było rozstrzygnięcie, czy pozostawali oni do chwili śmierci męża we wspólności małżeńskiej w rozumieniu art. 70 ust. 3 ustawy emerytalnej.