Od początku maja, gdy znów zaczęły działać polskie konsulaty na Ukrainie, pracowników sezonowych przybywa. Ale nadal jest ich znacznie mniej niż w poprzednich latach i o wiele za mało – twierdzi Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw. Dodaje, że sytuacja i tak jest nie najgorsza, bo producentom sprzyjała pogoda – chłodny maj sprawił, że truskawki wolniej dojrzewały. Ich wysyp zaczyna się teraz, gdy zwiększa się też napływ pracowników z Ukrainy. To od nich w dużej mierze zależą tegoroczne zbiory truskawek i innych owoców oraz warzyw. Akcje w urzędach pracy, które miały przekonywać bezrobotnych, by popracowali w rolnictwie, apele organizacji producentów i ministra rolnictwa (zachęcał Polaków mających wolny czas, w tym nauczycieli, do pomocy przy zbiorach) przyniosły umiarkowany efekt – nie licząc oburzenia nauczycieli.
Ratunek rynku pracy
Podobnie jest w zakładach produkcyjnych, w tym zwłaszcza w przetwórstwie rolno-spożywczym, które teraz pilnie szuka pracowników. Jak ocenia Krzysztof Inglot, prezes agencji zatrudnienia Personnel Service, Polacy tracący pracę w branży hotelarsko-restauracyjnej niechętnie, przynajmniej na razie, podejmują pracę w fabrykach, a szczególnie w zakładach mięsnych. Zaznacza jednak, że w wielu firmach krajowi pracownicy zastępują dzisiaj imigrantów zarobkowych. To w dużej mierze cudzoziemców dotknęły związane z pandemią zwolnienia pracowników w zakładach, które z powodu koronawirusa musiały zawiesić albo ograniczyć działalność. Zwiększyło to widoczną w pierwszych tygodniach pandemii falę wyjazdów Ukraińców z Polski.
– O ile do niedawna Ukraińcy ratowali nasz rynek pracy, o tyle w czasie pandemii odpływ 200 tys. ukraińskich pracowników pomógł zmniejszyć wzrost bezrobocia w Polsce – ocenia Inglot. Tę opinię potwierdza Sanpro Synergy, spółka giełdowej grupy Impel, która zajmuje się rekrutacją obcokrajowców. Ostatnio pochwaliła się nową usługą – zastępowania cudzoziemców krajowymi pracownikami. – Po raz pierwszy od kilku lat Polacy chcą wykonywać wymagające fizycznie prace, których ostatnio podejmowali się głównie imigranci zarobkowi – twierdzi Natalia Myskova, dyrektor rynków zagranicznych w Sanpro Synergy, która tłumaczy tę zmianę utrudnieniami w wyjazdach na saksy na Zachód.
Poszukiwani i drożsi
Jak zaznacza Myskova, choć wskutek pandemii część Ukraińców straciła zatrudnienie i wyjechała z Polski, to na rynku pracy umocniła się grupa tych, którzy na dłużej chcą się związać z naszym krajem. Widać to w udostępnionych „Rzeczpospolitej" danych Urzędu ds. Cudzoziemców – pod koniec maja ważne zezwolenia na długoterminowy pobyt w Polsce posiadało 232,6 tys. obywateli Ukrainy – o ponad 30 tys. więcej niż przed rokiem. A dane te nie uwzględniają osób przebywających w Polsce tymczasowo ani tych, które mają zezwolenia na pobyt czasowy wydłużony na czas epidemii.