Marcin Sala-Szczypiński: Musimy dbać o promocję zawodu radcy u podstaw

Popieram promowanie zawodu radcy prawnego dzięki wykorzystaniu już funkcjonujących inicjatyw, np. edukacji prawnej w szkołach, która by mogła przybrać wymiar bardziej sformalizowany. Żeby przyzwyczajać przyszłych klientów do zawodu radcy prawnego - mówi Marcin Sala-Szczypiński, kandydat na prezesa KRRP.

Publikacja: 11.11.2024 17:45

Marcin Sala-Szczypiński

Marcin Sala-Szczypiński

Foto: materiały prasowe

Wskazywał pan na konieczność zapewnienia by głos każdej izby w ramach samorządu był słyszalny. Jak konkretnie można by to zrobić? 

Marcin Sala-Szczypiński, były dziekan OIRP Kraków: W działalności samorządowej istotne jest nie tylko „co?”, ale przede wszystkim „jak?” Dla mnie samorząd to wspólnota, która powinna opierać się na czterech filarach: inkluzywności, pluralizmie, decentralizacji i racjonalności. Istotne dla mnie są nie tylko konkretne cele, ale metoda wypracowywania rozwiązań, dochodzenie do kompromisu – koncyliacyjnie, po wysłuchaniu i rozważeniu argumentów, z poszanowaniem drugiej strony. A nie jazda walcem po oponentach i osobach mających odmienne zdanie. Inkluzywność oznacza dla mnie, że wszyscy chętni powinni być włączeni w działania samorządu, nikt nie powinien być marginalizowany czy eliminowany. Głos i opinia każdego powinien być wysłuchany. 

A np. w tej kadencji przedstawiciele izby lubelskiej zostali zmarginalizowani, kolokwialnie mówiąc, bo było im nie po drodze – ideologicznie, światopoglądowo, czy jeśli chodzi o politykę - z władzami samorządu. Został im stały członek KRRP. Chodzi więc o to, by nikogo nie eliminować z dyskusji, np. w drodze ostracyzmu. Widzę tu dwa rozwiązania. Pierwsze to powołać prezydium, w skład którego wchodzą przedstawiciele wszystkich Izb - ale wtedy mamy problem z rozdrobnieniem kompetencji, a tych głównych – skarbnika, sekretarza, czy wiceprezesa ds. aplikacji - nie da się podzielić pomiędzy kilka osób. Można teoretycznie ustanowić zastępców skarbnika czy sekretarza – ale wciąż pozostaje kwestia podziału zadań między nich. Trzeba by też dostosować wysokość ryczałtowego wynagrodzenia do tych zmniejszonych kompetencji, żeby nie generowało to nadmiernych kosztów. Choć dalej będą to koszty związane z posiedzeniami, jak diety, noclegi czy dojazdy. Drugą metodą jest instytucja rotacyjnych członków prezydium. Czyli prezydium mniej liczne, dzięki temu sprawniej działające, lepiej się komunikujące, ale np. co roku wymieniające jedną czwartą składu.

Czytaj więcej

Andrzej Głogowski: Chciałbym by samorząd radców prawnych był jak wybitny hokeista

Czy nie boi się pan problemu, że te nowe osoby w prezydium będą się musiały wdrażać i stale będzie jakiś nowy członek, który będzie się wdrażał i nie będzie przez to w pełni efektywnie działał?

Nie przesadzajmy z tym wdrażaniem się. To będą wszystko osoby, które mają już doświadczenie w swoich izbach i wiedzą na czym polega praca samorządowa. Jeżeli będą członkami Rady i będą mieli świadomość, że przyjdzie ich kolej pełnienia określonych funkcji, to spokojnie się przygotują. Nie mamy tutaj do czynienia z czarną magią i wiedzą tajemną. Jeżeli możemy mieć rotacyjnego Marszałka Sejmu, to możemy mieć rotacyjnych członków prezydium w KIRP.

A co pan rozumie przez „racjonalność”?

Po pierwsze chodzi mi o racjonalne wydatkowanie środków - żeby one były z rozmysłem i oszczędnie wydatkowane, a nie w oparciu o „zasadę konsekwencji”, że jak już zaczęliśmy jakąś inicjatywę, to ją prowadzimy do końca (jak przykładowo kwestia nakładów na nowe logo KRRP). Ale chodzi też o racjonalność regulacji wewnętrznych, choćby Kodeksu etyki radcy prawnego, czy regulaminu wykonywania zawodu. Powinny być one sformułowane tak, żeby i w jak najmniejszym stopniu naszym kolegom i koleżankom utrudniać wykonywanie zawodu, a jak najbardziej ułatwiać. Kontrowersje budziły np. propozycje dotyczące sporządzania rejestru klientów. One były trochę nieracjonalne, niepraktyczne. Nie powinniśmy sami sobie mnożyć obowiązków i ryzyk poprzez mnożenie przepisów, których naruszenie mogłoby prowadzić do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Sam w sobie nasz zawód jest na tyle ryzykowny, że jako samorząd nie musimy tego ryzyka dokładać.

Mówił pan też o decentralizacji, czy to by się też miało wiązać ze zmniejszaniem składki od izb na rzecz centralnego samorządu?

Odprowadzania składek z izby do KRRP opiera się o metodę memoriałową, a nie kasową. Czyli izba musi zapłacić kwotę zależną od liczby radców, która do niej należy – niezależnie od tego, ilu z nich faktycznie tę składkę zapłaciło. Ściąganiem składek w całości obarcza się okręgowe izby. Uważam też, że większa część składki powinna zostawać w izbie , bo więcej inicjatyw jednak powinno być realizowanych bliżej radcy. Chodzi o to, że np. mogłyby być podejmowane inicjatywy chociażby dotyczące promocji uwzględniającej specyfikę rynku pracy i otoczenia gospodarczego w danej Izbie. Przykładowo izba w Katowicach ze względu na specyfikę przemysłu górniczego, hutniczego, być może będzie chciała prowadzić inną działalność, inne szkolenia, inne formy promocji niż izba w Gdańsku gdzie z kolei jest rozwinięty handel morski, szkoły morskie czy przemysł stoczniowy. Chodzi o to, by każda izba o tym sama decydowała, a nie Krajowa Rada mówiła, jakie projekty mają być realizowane.

Krytykował też pan politykę promocji zawodu przez obecne władze samorządu. Jakie tu popełniono błędy i co można było zrobić lepiej?

Tu są dwa aspekty – jeden to prace nad nowym logo Krajowej Izby Radców Prawnych. Jego projekty graficzne były dosyć drogie. Pytanie, czy rebranding był konieczny i czy na pewno musiał pociągać za sobą aż tak znaczne koszty, co najmniej 100 tysięcy złotych. A druga kwestia – ja nie do końca jestem przekonany o skuteczności wyszukiwarki Szukaj Radcy. Wydaje mi się, że zarówno w przypadku rebrandingu, jak i wyszukiwarki zadziałała opacznie i nieprawidłowo rozumiana zasada konsekwencji. Tzn. że skoro już zaangażowaliśmy jakieś środki, skoro już coś robimy, no to kontynuujmy, bo przecież nie można rezygnować.

Już kilka lat temu pojawił ten pomysł umieszczenia jako pozytywnego bohatera w jakimś popularnym serialu radcy prawnego, który pomaga tym lubianym postaciom z serialu. To miało być, kolokwialnie mówiąc lokowanie produktu. Miało to kosztować kilkaset tysięcy złotych. Pytanie na ile by to mogło być skuteczne. Od tamtego czasu rozwinęły się media społecznościowe, więc trzeba się zastanowić, czy serial jest dalej najlepszą formą promocji. Ale cały czas trzeba wzbudzać to skojarzenie, jednoznaczne skojarzenie radcy prawnego z profesjonalną pomocą prawną.

Czytaj więcej

Szykuje się ostry bój o fotel prezesa samorządu radców prawnych

Jakie ma pan zastrzeżenia do wspomnianej wyszukiwarki?

Na początku ona cieszyła się dosyć małą popularnością wśród samych radców prawnych trzeba było znacznego wysiłku i środków włożonych w jej rozreklamowanie. Ona radców nie przekonywała. Był problem dotyczący kryteriów wyszukiwania – czy wyszukuje się po specjalizacji, czy po terytorium. Nie można było zastosować dwóch filtrów łącznie. Teraz już to skorygowano, ale tak jak mówię, nie wydaje mi się, żeby to było najistotniejsze źródło wiedzy o radcach prawnych. Najpierw musimy wzbudzić samą potrzebę korzystania z pomocy prawnej, a później przekonać, najlepszym wyborem będzie pomoc konkretnego radcy. Ten konkretny wybór jest na samym końcu łańcucha promocji. Jeżeli ktoś na wstępie nie kojarzy radcy prawnego z pomocą, tylko jest przekonany, że powinien pójść do adwokata, to jego w ogóle nie skusi wyszukiwarka Szukajradcy, bo nie ma potrzeby szukania radcy.

Jak w takim razie należy prowadzić promocję zawodu?

Popieram promowanie zawodu radcy prawnego dzięki wykorzystaniu już funkcjonujących inicjatyw, np. edukacji prawnej w szkołach, która by mogła przybrać wymiar bardziej sformalizowany. Być może na zasadach porozumień z kuratoriami, z ministerstwami, czy też obecność w szkołach wyższych, żeby przyzwyczajać ludzi, przyszłych klientów do zawodu radcy prawnego, żeby wpajać im informację o tym, że prawnik, z którym można pójść do sądu, który może udzielić wsparcia, to nie tylko adwokat. Tacy będą klienci, jak młodzieży chowanie. Musimy dbać o promocję u podstaw.

Mówił pan też o konieczności ochrony radców prawnych w służbach mundurowych. Jakie problemy ich szczególnie dotykają?

Chodzi nie tylko o radców zatrudnionych w służbach mundurowych, ale też w administracji publicznej. Kluczowym problemem jest tu kwestia wizytacji, określona w art. 16 ustawy o radcach prawnych. Wizytacja taka poprzedza ocenę okresową, zwłaszcza jeżeli takiej zażąda radca prawny. Druga kwestia to zaszeregowanie w wynagrodzeniu. Najczęściej jest ono zrównane z głównym specjalistą art. 224 ustawy. W moim przekonaniu już w tej chwili ciężar odpowiedzialności i zakresu obowiązków radcy znacząco przekracza te głównego specjalisty. 

A jakie zmiany legislacyjne są radcom prawnym najbardziej potrzebne.

Kwestia dotycząca rywalizacji radców z kancelariami kiedyś odszkodowawczymi, a teraz frankowymi. Wydaje się, że radcowie prawni mają troszkę związane ręce, ze względu na ograniczenia dotyczące możliwości reklamowania się, no i ze względu na brak ograniczeń i sankcji, które by eliminowały nierzetelne działanie tej konkurencji. Więc tutaj trzeba by po prostu szerzej uregulować rynek usług prawnych. Być może konieczny jest lobbing i wywieranie presji dotyczące wprowadzenia rozwiązań analogicznych jak w przypadku komorników, to znaczy zaliczkowania czynności radcy prawnego. Dziś do momentu wypłaty radca prawny kredytuje budżet państwa co do pomocy prawnej. To są koszty chociażby nawet tej korespondencji czy wydruków.

Znowu wraca też kwestia funkcjonowania spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. To jest bardzo delikatny temat, kłopotliwy również dla radców prawnych. Gdy mamy spółkę z o.o., to powstaje pytanie dotyczące wewnętrznych zasad funkcjonowania, ochrony tajemnicy zawodowej, odpowiedzialności za delikty dyscyplinarne czy nieprawidłowe wykonywanie zawodu. Nie da się tego tak po prostu rozstrzygnąć, zezwalając na funkcjonowanie spółki z o.o. Trzeba by rozważyć szczególne regulacje „prawniczej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością”. Moim zdaniem należy też podjąć działania w celu, że tak to nazwę, okiełznania sztucznej inteligencji.

Na czym miałoby to polegać?

Z jednej strony wszyscy się boimy tej technologii, zawody prawnicze są jednymi z najbardziej zagrożonych tym, że mogą stracić swoją rację bytu w wyniku rozwoju sztucznej inteligencji. Ale z drugiej strony sami wiemy, że ta sztuczna inteligencja może być narzędziem pomocnym w pracy radcy prawnego. Więc naczelnym wyzwaniem dla samorządu byłoby oswojenia sztucznej inteligencji tak, żeby przestała być wrogiem i bezwzględną konkurencją dla prawników, a stała się użytecznym narzędziem pracy.

 Potrzebne są przede wszystkim szkolenia dla radców prawnych, w jaki sposób wykorzystywać tą sztuczną inteligencję do pracy, np. tworzenia pism procesowych, a jednocześnie rozwiązania w zakresie prawa autorskiego, które sprawiałyby, że pisma procesowe, pozwy czy wyroki byłyby na szczególnych zasadach chronione i nie mogłyby być w tak prościutki sposób wykorzystywane przez sztuczną inteligencję do tworzenia pism procesowych. To będzie trudne wyzwanie, ale kto ma je podjąć, jeśli nie samorząd? Na pewno indywidualnie pojedynczy radcowie tego nie udźwigną.

Wspominał pan o konieczności uregulowania zasad świadczenia pomocy prawnej przez różne kancelarie odszkodowawcze. Czy miałoby to polegać na wprowadzeniu obowiązku, że usługi takie mogą świadczyć tylko adwokaci i radcowie prawni?

Jest to jedna z możliwości, tzn. – zakaz świadczenia pomocy prawnej przez osoby bez określonego wykształcenia. Coraz więcej zawodów już ma tworzone samorządy zawodowe i ograniczany rynek pracy właśnie w ten sposób, przez ograniczenie dopuszczenia osób, które nie mają określonej kwalifikacji ze względu na ochronę nie tyle interesów osób wykonujących ten zawód, ale klientów. Żeby nie byli narażeni na negatywne konsekwencje. U nikogo nie budzi sprzeciwu to, że tylko lekarze mogą leczyć, czy udzielać określonych świadczeń zdrowotnych. Powinniśmy dążyć do tego, żeby również pomocy prawnej mogły udzielać wyłącznie określone grupy zawodowe i przede wszystkim, żeby ludzie ci mieli wymóg ubezpieczenia.

Czy są jeszcze potrzebne jakieś inne zmiany w organizacji samorządu?

Będę postulował wprowadzenie zakazu łączenia stanowisk. Oczywiście cały czas pytanie jest, kogo ten zakaz łączenia stanowisk miałby dotyczyć, czy wyłącznie prezesa, czy także członków prezydium i dziekanów. Tutaj dyskusja jest otwarta, natomiast według mnie zakaz powinien być wprowadzony. Wówczas rzadsza byłaby sytuacja, w której część osób zaczyna żyć wyłącznie z samorządu, funkcjonować wyłącznie dla samorządu, bo to niesie ze sobą ryzyko, że nie mając innej alternatywy będą się kurczowo trzymać swoich stołków. A dla mnie rotacja na stanowiskach jest zaletą.

Czy dostrzega pan problem zbyt małej reprezentacji kobiet w samorządzie? Bo stanowią one większość radców prawnych, a np. wśród kandydatów na fotel prezesa nie ma żadnej kobiety.

Nie wiem czemu tym razem żadna kobieta nie zdecydowała się na kandydowanie, jestem przekonany, że spośród naszych koleżanek wiele świetnie pełniłoby tę funkcję. Natomiast uważam, że powinna być reprezentacja kobiet w prezydium i w organach samorządu stosowna do ilości kobiet wykonujących ten zawód. Szczerze powiem, że to nie jest dla mnie jedyny taki parytet (w tym wypadku bardziej liczba), który powinien być wprowadzony, czyli dotyczący płci. W moim przekonaniu np. powinno to dotyczyć formy wykonywania zawodu, czyli żeby w samorządzie reprezentowane były osoby zarówno prowadzące kancelarię, w tym indywidualne, jak i będące wspólnikami kancelarii wieloosobowych, ale też żeby były reprezentowane osoby, które wykonują zawód na podstawie umowy o pracę czy to w sektorze prywatnym, w administracji publicznej, czy w służbach mundurowych. Powinniśmy mieć tę pełną reprezentację i pluralizm. Każdy powinien mieć możliwość wypowiedzi i ze swojego doświadczenia powiedzieć, jak wygląda wykonywanie zawodu w określonych formach, zanim samorząd podejmie jakiekolwiek działania, które mogą wywierać wpływ na wykonywanie zawodu.

Wskazywał pan na konieczność zapewnienia by głos każdej izby w ramach samorządu był słyszalny. Jak konkretnie można by to zrobić? 

Marcin Sala-Szczypiński, były dziekan OIRP Kraków: W działalności samorządowej istotne jest nie tylko „co?”, ale przede wszystkim „jak?” Dla mnie samorząd to wspólnota, która powinna opierać się na czterech filarach: inkluzywności, pluralizmie, decentralizacji i racjonalności. Istotne dla mnie są nie tylko konkretne cele, ale metoda wypracowywania rozwiązań, dochodzenie do kompromisu – koncyliacyjnie, po wysłuchaniu i rozważeniu argumentów, z poszanowaniem drugiej strony. A nie jazda walcem po oponentach i osobach mających odmienne zdanie. Inkluzywność oznacza dla mnie, że wszyscy chętni powinni być włączeni w działania samorządu, nikt nie powinien być marginalizowany czy eliminowany. Głos i opinia każdego powinien być wysłuchany. 

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Po co psuć świeżą krew, czyli ostatni tegoroczni absolwenci KSSiP wciąż na lodzie
Nieruchomości
Uchwała wspólnoty musi mieć poparcie większości. Ważne rozstrzygnięcie SN
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Śmierć nastolatek w escape roomie. Jest wyrok