Rz: Przestraszył się pan strajku adwokatów?
Borys Budka: Absolutnie nie. Wiem, że są to ludzie odpowiedzialni, których celem nie jest destabilizacja wymiaru sprawiedliwości. Natomiast sygnały ze środowisk prawniczych dotyczące zbyt niskich i od lat niewaloryzowanych stawek za czynności adwokackie i radcowskie traktowałem od początku bardzo poważnie. Dlatego już w pierwszym tygodniu po objęciu stanowiska ministra sprawiedliwości zleciłem analizę możliwości podwyższenia stawek. Efektem tych prac było przedstawienie propozycji zmian podczas ostatniego spotkania ze środowiskami prawniczymi.
Wcześniej jednak nie było informacji, że mogą się pojawić takie propozycje.
Wiem, że to modne w polityce, by szumnie zapowiadać, co się planuje zrobić. Bywa jednak tak, że na zapowiedziach się kończy. Ja wolę mówić o konkretach – już po przeprowadzeniu analiz i podjęciu wstępnych decyzji. To również kwestia wiarygodności. Dla mnie bardzo ważne jest, by jak najszybciej było widać efekty mojej pracy. Nie mówimy tylko o zmianach stawek. Postulaty radców i adwokatów były szersze. Chodziło m.in. o nowelizację procedury karnej i zapewnienie tajemnicy korespondencji między podejrzanym (oskarżonym) a jego obrońcą czy też organizację wokand. Tu też udało nam się wykorzystać doświadczenie praktyków, by skorygować odpowiednie przepisy projektowanego rozporządzenia. Mogłem więc przedstawić władzom samorządów kompleksową i szczegółową odpowiedź na ich uwagi. Spotkało się to z wyjątkowo dobrą reakcją. Sądzę, że nie spodziewali się aż tak daleko idących konkretów.
Dziekan warszawskiej rady podtrzymuje jednak zaproszenie do marszu adwokatów pod Ministerstwo Sprawiedliwości i Kancelarię Premiera w najbliższy wtorek. Pana propozycje zmiany stawek uznaje za niewystarczające.