Komornik: zarabiający minimalną pensję pod pseudoochroną

- Zawsze zachęcam osoby zarabiające minimalną pensję do dobrowolnych spłat długu, tłumacząc im, że wierzyciel o nich nie zapomni. Przypomni sobie o nich, gdy ci przejdą na emeryturę. Wówczas egzekucję z tego świadczenia, w przeciwieństwie do najniższego wynagrodzenia, będzie już można prowadzić. Tyle tylko, że emerytura będzie niska, za to narosłe przez lat odsetki ogromne - mówi Robert Damski, komornik sądowy z Lipna.

Publikacja: 14.01.2025 07:48

Komornik: zarabiający minimalną pensję pod pseudoochroną

Foto: Adobe Stock

Twierdzi pan, że osoby pobierające minimalne wynagrodzenia cieszą się w Polsce de facto immunitetem egzekucyjnym. Dlaczego?

Przepisy o egzekucji z wynagrodzenia za prace są tak skonstruowane, że całe wynagrodzenie netto osoby zarabiającej minimalną pensję jest chronione przed egzekucją. Oznacza to, że pracodawca na wniosek komornika nie może potrącić pracownikowi nawet złotówki. Wyjątkiem jest sytuacja, w której komornik dochodzi roszczeń alimentacyjnych. W takim przypadku ustawodawca pozwala, by na rzecz dziecka komornik mógł zająć nawet 60 proc. najniższego wynagrodzenia. W przypadku każdej innej wierzytelności – nie ma takiej możliwości. Proszę zwrócić uwagę, na swego rodzaju hipokryzję państwa, które z jednej strony uznaje, że zarabiający najniższą pensję dłużnik – choćby był singlem mieszkającym jeszcze u rodziców – jest tak biedny, że komornik nie może mu zająć choćby złotówki, a z drugiej strony to samo państwo uznaje, że samotna matka zarabiająca to samo 4666 zł brutto jest na tyle bogata, że nie przysługuje jej żadne świadczenie z funduszu alimentacyjnego. To w końcu osoba pobierająca minimalne wynagrodzenia jest biedna czy bogata?

Czytaj więcej

Komornika nie musi się bać już 3,5 mln Polaków. To pozornie dobra informacja

Z drugiej strony domyślną formą wypłaty wynagrodzenia jest przelew na konto bankowe, a przy egzekucji z rachunku bankowego wolne od egzekucji jest już nie 100 a 75 proc. najniższej pensji. Czy komornik może dokonać zajęcia 25 proc. pensji w ten sposób?

Bank na wniosek komornika dokona zajęcia środków na koncie przekraczających 75 proc. minimalnego wynagrodzenia, jednak jeśli dłużnik złoży skargę na czynności komornika, w której wskaże, że zgromadzone pieniądze pochodzą z wynagrodzenia za pracę, to sąd będzie musiał ją uwzględnić. Natomiast proszę zwrócić uwagę, że w przypadku egzekucji z takich świadczeń jak emerytury czy renty, wolne od egzekucji jest 75 proc. świadczenia, co oznacza, że 25 proc. podlega zajęciu. Dlaczego zatem ustawodawca nie widzi problemu w tym, by prowadzić egzekucję z emerytury dłużnika, która często jest dużo niższa od minimalnego wynagrodzenia, a zakazuje tego w stosunku do osób pracujących. Przecież to sprzeczne z elementarnymi zasadami jakiejkolwiek sprawiedliwości.

Co więcej powoduje to całkowite poczucie bezkarności dłużnika i to wobec wierzycieli, ale też w szerszym wymiarze. Ostatnio miałem przypadek człowieka, który po raz drugi został złapany na prowadzeniu pojazdu w stanie nietrzeźwości, wobec czego sąd zasądza obowiązkowe świadczenie w wysokości 10 tys. zł. Tylko co z tego, skoro zarabia on pensję minimalną i nie można od niego tej kary wyegzekwować. Nie trzeba się przejmować mandatami, skoro realne możliwości wyegzekwowania grzywien są nikłe. Można zatem uprościć procedurę - zamiast wystawiać mandat czy kierować wniosek o ukaranie do sądu, a następnie angażować komornika do wyegzekwowania grzywny, niech taka osoba posiadająca „immunitet egzekucyjny” od razu okazuje zaświadczenie o tym, że zarabia minimalne wynagrodzenie i będzie można umorzyć sprawę.

Czytaj więcej

Robert Damski: Kolejny już udany rok dla dłużników

Pan tu sobie dworuje, ale takie rozwiązanie pozwoliłoby zaoszczędzić grube miliony.

Prawda? No, ale politycy nie chcą poważnie podejść do sprawy. Przecież obecna sytuacja robi tylko krzywdę dłużnikom. Po pierwsze takich osób dotyka wykluczenie finansowe. Banki, widząc, że ktoś zarabia pensję minimalną, niechętnie udzielają pożyczek, wiedząc, że gdy klient przestanie spłacać raty, nie będzie można przeprowadzić skutecznej egzekucji. Takie osoby skazane są więc na korzystanie z usług firm pożyczkowych, gdzie koszty takich pożyczek są o wiele większe.

Po drugie osobom zarabiającym minimalną pensję, które są dłużnikami, nie opłaca się zarabiać więcej, bo wiedzą, że tę nadwyżkę zajmie im komornik, albo zarabiają taką kwotę tylko na papierze, a resztę pracodawca wypłaca im pod stołem. Tylko że traci na tym nie tylko ZUS, społeczeństwo, komornik czy wierzyciel. W dłuższej perspektywie traci na tym najbardziej sam dłużnik. Dlatego ja zawsze zachęcam takie osoby do dobrowolnych wpłat, tłumacząc im, że wierzyciel o nich nie zapomni i wróci, gdy ci przejdą na emeryturę. Wówczas egzekucję z tego świadczenia będzie już można prowadzić. Tyle tylko, że emerytura osoby zarabiającej najniższą krajową będzie niska, za to narosłe przez lat odsetki ogromne. Politycy muszą uświadomić sobie, że jest więc pseudoochrona dłużnika. Ale to jest głos wołającego na puszczy, bo nikt nie chce podjąć takiej decyzji przed wyborami.

Czytaj więcej

Robert Damski: List do Świętego Mikołaja

Ciągle jesteśmy przed jakimiś wyborami. 

A to wcale nie musi być niepopularna decyzja. Jeśli politycy chcą mieć sukces wyborczy, to niech podwyższą kwotę wolną od zajęcia dla emerytów do 80 proc. i obniżą do 80 proc. kwotę wolną dla pracujących. Dla emerytów będzie to realna pomoc, a pracujących uchroni przed wysokimi kosztami pożyczek i koniecznością spłaty wierzytelności na starość, gdy odsetki będą wyższe niż pierwotne zadłużenie. A przy okazji przywróci się równość wobec prawa.

Twierdzi pan, że osoby pobierające minimalne wynagrodzenia cieszą się w Polsce de facto immunitetem egzekucyjnym. Dlaczego?

Przepisy o egzekucji z wynagrodzenia za prace są tak skonstruowane, że całe wynagrodzenie netto osoby zarabiającej minimalną pensję jest chronione przed egzekucją. Oznacza to, że pracodawca na wniosek komornika nie może potrącić pracownikowi nawet złotówki. Wyjątkiem jest sytuacja, w której komornik dochodzi roszczeń alimentacyjnych. W takim przypadku ustawodawca pozwala, by na rzecz dziecka komornik mógł zająć nawet 60 proc. najniższego wynagrodzenia. W przypadku każdej innej wierzytelności – nie ma takiej możliwości. Proszę zwrócić uwagę, na swego rodzaju hipokryzję państwa, które z jednej strony uznaje, że zarabiający najniższą pensję dłużnik – choćby był singlem mieszkającym jeszcze u rodziców – jest tak biedny, że komornik nie może mu zająć choćby złotówki, a z drugiej strony to samo państwo uznaje, że samotna matka zarabiająca to samo 4666 zł brutto jest na tyle bogata, że nie przysługuje jej żadne świadczenie z funduszu alimentacyjnego. To w końcu osoba pobierająca minimalne wynagrodzenia jest biedna czy bogata?

Pozostało jeszcze 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo w Polsce
Sprawa dotacji dla PiS. Czy PKW wybrnie z impasu?
Podatki
Ważny wyrok ws. prawa do ulgi przy darowiźnie od najbliższej rodziny
Konsumenci
Obniżka opłat za abonament RTV na 2025 rok. Trzeba zdążyć przed tym terminem
Nieruchomości
Dom zostawiony rodzinie w kraju nie przechodzi na własność. Sąd Najwyższy o zasiedzeniu
W sądzie i w urzędzie
Duże zmiany dla wędkarzy od 1 stycznia. Ile trzeba zapłacić w 2025 na łowiskach Wód Polskich?