Czy umierający rodzic może wybrać, kto zajmie się jego dzieckiem?

Ciężko chory rodzic nie może samodzielnie zdecydować, kto przejmie opiekę nad jego dzieckiem. Nawet jeśli znajdzie najbardziej odpowiadającą mu rodzinę zastępczą, sąd może mieć inne zdanie.

Publikacja: 18.11.2024 16:30

Czy umierający rodzic może wybrać, kto zajmie się jego dzieckiem?

Foto: PAP/Grzegorz Michałowski

Historię ciężko chorego Mikołaja Mielnika, który szuka rodziny zastępczej dla swojego ośmioletniego syna Emila, nagłośniła „Uwaga!” TVN. O wsparcie w tym procesie mężczyzna poprosił miejski ośrodek pomocy rodzinie. Ale czy odchodzący rodzic może mieć realny wpływ na to, pod czyją opiekę ostatecznie trafi jego dziecko?

Testament rodzicielski. Co to za instytucja i czy polskie prawo ją dopuszcza?

Warto pamiętać, że tzw. testament rodzicielski – jak tłumaczy Joanna Zaremba-Stanulewicz, prawniczka z Centrum Wspierania Rodzin Swoboda w Poznaniu i mediatorka tamtejszego sądu okręgowego – w polskim prawie formalnie nie istnieje. o zakresie zaś władzy rodzicielskiej decyduje wyłącznie sąd. Co to oznacza w praktyce? Tyle że spisanie przez znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej rodziców swojej woli, np. u notariusza lub w formie jakiegokolwiek innego dokumentu, nie będzie miało żadnej mocy prawnej.

– Za każdym razem, gdy widzę nagłaśniane przez media poszukiwanie rodziny dla konkretnego dziecka, zastanawiam się, czy jego rodzice lub dotychczasowi opiekunowie kontaktowali się wcześniej z instytucjami, których zadaniem jest udzielenie pomocy w trudnej sytuacji i znalezienie najlepszego dla dziecka w danym momencie rozwiązania, którym może być np. umieszczenie w rodzinie zastępczej – tłumaczy prawniczka

Czytaj więcej

Sześciolatka w oknie życia. Sąd zdecydował, gdzie trafi dziecko

Rodziców zastępczych sąd szuka najpierw w rodzinie biologicznej 

Kiedy już postępowanie o przejęcie opieki prowadzi sąd, potencjalnych opiekunów zwykle szuka najpierw wśród najbliższych krewnych, co daje dziecku szansę na rodzinę zastępczą spokrewnioną. Jeśli przyszli opiekunowie znajdą się dopiero wśród dalszych krewnych lub przyjaciół rodziny czy też osób dla dziecka obcych, mówimy o rodzinie zastępczej niezawodowej. Dzieci mogą zostać oddane też pod opiekę rodzinom zawodowym lub zawodowym specjalistycznym – w przypadku poważnej niepełnosprawności lub ciężkich chorób.

– Umieszczanie dzieci w placówkach opiekuńczo-wychowawczych jest ostatecznością, ale dla niektórych dzieci najlepszym rozwiązaniem – uważa Joanna Zaremba-Stanulewicz. I dodaje: Należy jasno podkreślić, że niektóre z dzieci po prostu nie nadają się do rodzinnych form pieczy zastępczej.

Jej zdaniem w sytuacji, w której rodzin zastępczych w Polsce wciąż brakuje, postulat likwidacji tych placówek jest bezzasadny.

Taką ocenę potwierdzają wyniki ubiegłorocznego audytu Najwyższej Izby Kontroli. Pokazały, że dominującym problemem hamującym rozwój rodzinnych form pieczy zastępczej wciąż jest brak kandydatów na opiekunów. A to – zdaniem NIK – pokłosie niewystarczającego wsparcia ze strony państwa dla rodzin, które już podjęły się pełnienia takiej funkcji (zbyt niskie wynagrodzenie, brak uregulowań prawnych zapewniających stałość zatrudnienia, poprzez zapewnienie umowy o pracę).

Czytaj więcej

Rodzina zastępcza bez podatku od darowizn

Setka dzieci „w kolejce” do rodzin zastępczych: co się z nimi dzieje?

Od początku czerwca bieżącego roku rodzina zastępcza spokrewniona na utrzymanie dziecka dostaje nie mniej niż tysiąc zł, niezawodowa zaś, zawodowa i rodzinny dom dziecka – nieco ponad 1,5 tys. zł. Dodatki przysługują im na dziecko z niepełnosprawnością oraz podopiecznych usamodzielniających się i opuszczających rodzinę. A także tym już usamodzielnionym, ale kontynuującym naukę.

Według danych zebranych przez kontrolerów od momentu wejścia w życie ustawy o pieczy zastępczej, przez kolejne lata, liczba przeszkolonych kandydatów malała (nawet o 36 proc. w przypadku rodzin zawodowych). Liczba dzieci kierowanych do placówek z powodu braku miejsc w rodzinach zwiększyła się zaś dwukrotnie. Co więcej, o ponad 60 proc. wzrosła liczba tych przenoszonych z „rozwiązywanych” rodzin do instytucji (z 32 do 52). A to – jak zauważyła Izba – kierunek przeciwny do założeń.

Czytaj więcej

Zaremba-Stanulewicz: Co nam zostało z reformy, która miała lepiej wspierać rodziny

Dlatego – według Joanny Zaremby-Stanulewicz – nie do spełnienia jest też standard, według którego do placówek nie powinny trafiać dzieci młodsze niż dziesięcioletnie. – Normą jest, że gdy istnieje pilna konieczność zabezpieczenia małego dziecka z interwencji, jest ono przyjmowane – zauważa prawniczka.

I podkreśla, że dzisiaj w praktyce miejsca nie ma jednak ani w placówkach, ani w rodzinach. W samym zaś Poznaniu na „przydział” czeka około setki dzieci. Co to oznacza w praktyce?

– Brak miejsc w pieczy zastępczej skutkuje tym, że dzieci pozostają nadal w rodzinach biologicznych, z których powinny zostać zabrane, np. z powodu przemocy, alkoholizmu rodziców, uzależnienia od środków psychoaktywnych czy nieporadności życiowej, lub w rodzinach zastępczych, które z jakiegoś powodu zostały rozwiązanie; formalnie rodzina zastępcza nie istnieje i nie otrzymuje środków na utrzymanie dziecka, a dzieci nadal w niej pozostają – konkluduje ekspertka.

Historię ciężko chorego Mikołaja Mielnika, który szuka rodziny zastępczej dla swojego ośmioletniego syna Emila, nagłośniła „Uwaga!” TVN. O wsparcie w tym procesie mężczyzna poprosił miejski ośrodek pomocy rodzinie. Ale czy odchodzący rodzic może mieć realny wpływ na to, pod czyją opiekę ostatecznie trafi jego dziecko?

Testament rodzicielski. Co to za instytucja i czy polskie prawo ją dopuszcza?

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Ta grupa nie musi zgłaszać spadku do urzędu skarbowego
Spadki i darowizny
Sąd Najwyższy: w sprawach o podział majątku lepiej się tak nie zachowywać
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Sądy i trybunały
Jest uzasadnienie SN ws. Barskiego. "Doszło do rzeczy bez precedensu"
Materiał Promocyjny
Europejczycy chcą ochrony klimatu, ale mają obawy o koszty
Prawo karne
Łukasz Ż. przyznał się do spowodowania wypadku na Trasie Łazienkowskiej