Usterki techniczne jedynie wyjątkowo mogą stanowić okoliczności nadzwyczajne, niewpisujące się w normalną działalność przewoźnika lotniczego. Zasadą jest, że ryzyko wystąpienia usterki w samolocie obciąża przewoźnika, a nie pasażerów.
Taka jest teza wyroku Sądu Rejonowego w Warszawie. Sąd podkreślił, że odpowiedzialność przewoźnika za opóźnienie opiera się na zasadzie ryzyka, a nie na zasadzie winy. Nie jest więc istotne, czy działał z należytą starannością, tj. regularnie serwisował i sprawdzał swoje maszyny.
W opinii sądu problemy z zapewnieniem obsługi technicznej wpisują się w normalną działalność i ryzyko ponoszone przez przewoźnika. Unijne rozporządzenie nr 261/2004 ma na celu zwiększenie standardu ochrony pasażerów w stosunku do standardu. – Nie można więc wykładać go tak, że do zwolnienia się z odpowiedzialności wystarczy wykazać nienależyte wykonanie zobowiązania przez podwykonawcę – orzekł sąd rejonowy.
Rozpatrywał sprawę dwojga podróżnych, których lot spóźnił się aż 18 godzin. Przewoźnik uzasadnił tak długie opóźnienie problemem z ciśnieniem w oponach. Usterka zbiegła się dodatkowo z niedostępnością mechaników oraz przekroczeniem czasu pracy załogi. Mimo to przewoźnik odmawiał podróżnym wypłaty odszkodowania, tłumacząc, że zaistniały nadzwyczajne okoliczności.
Czytaj więcej
Nie dostaną odszkodowania osoby które nie wyleciały o czasie, jeżeli stało się to przez awanturnika bez maski.