Na ujawnienie
kłopotów lotniczego giganta natychmiast zareagował rynek. We wtorek, 25 czerwca akcje
Airbusa na giełdzie paryskiej traciły aż 9 proc., a później ten
spadek pogłębił się nawet do 11 proc. Wcześniej, od początku 2024
roku zyskały 6 proc.
Europejskie
konsorcjum Airbus SE poinformowało w poniedziałek, po
zamknięciu paryskiej giełdy, że z powodu braku komponentów do
produkcji nie będzie w stanie wykonać w tym roku planowanych
dostaw. Gorsze mają być także wyniki finansowe.
Jeszcze
na początku czerwca Johan Pelisier, szef europejskie części
Airbusa, zapewniał w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że firma robi
wszystko, aby dostarczyć w tym roku planowane 800 maszyn. Przyznał
jednak już wtedy, że są kłopoty z dostawami, zwłaszcza z
silnikami od Pratt&Whitney.
Teraz
okazuje się, że kłopoty się pogłębiły.
Brakuje milionów komponentów: silników, elementów kadłuba, materiałów do wykończenia kabin. I szybko lepiej nie będzie
Airbus
jest dzisiaj największym producentem cywilnych maszyn na świecie. Dlatego dla linii lotniczych są to fatalne wiadomości.
Co gorsza, sytuacja wcale się nie poprawia, a staje się coraz trudniejsza — przyznał prezes grupy Airbusa Guillaume Faury. Jak podał, w tej chwili na taśmach produkcyjnych, braki są już liczone w milionach komponentów. Nie ma wystarczającej liczby nie tylko silników, ale i elementów kadłuba oraz materiałów do wykończenia kabin. Z tego powodu nie będzie możliwe wyprodukowanie zaplanowanej liczby maszyn, w tym najbardziej poszukiwanego modelu A320. Dla np. Wizz Aira, który od miesięcy planuje powiększenie floty, to fatalna wiadomość.