Sprawa Cinkciarz.pl. Już 1200 osób skarży się na internetowy kantor w prokuraturze

Już 1200 osób liczy grono poszkodowanych przez byłego sponsora reprezentacji Polski, kantor wymiany walut Cinkciarz.pl. Spółka przeprasza, środków nie oddaje, oskarża banki i KNF. W tle – bizantyjski styl życia i góra bitcoinów.

Publikacja: 15.01.2025 05:29

Sponsoring piłkarskiej reprezentacji Polski to wspomnienie lepszych czasów spółki Cinkciarz.pl

Sponsoring piłkarskiej reprezentacji Polski to wspomnienie lepszych czasów spółki Cinkciarz.pl

Foto: PZPN

Jak dowiedziała się w poznańskiej prokuraturze „Rzeczpospolita”, zgłosiło się już 1200 osób poszkodowanych, klientów Cinkciarza.

– Sama liczba pokrzywdzonych świadczy o skali tego postępowania – odpowiada Anna Marszałek, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Poznaniu, na pytanie, czy to zwykłe przestępstwo gospodarcze, czy jednak już afera. Prokuratura wszczęła śledztwo w październiku na wniosek Komisji Nadzoru Finansowego, ale od tego momentu sprawa zaczęła się tylko rozkręcać, a klienci zaczęli się skarżyć najpierw na opóźnienia, a potem na brak zwrotu pieniędzy przez kantor.

Cinkciarz – spółka, która od lat pracowała na swój wizerunek wiarygodnego partnera finansowego, sponsorowała polską reprezentację w piłce nożnej i w koszykówce, a nawet mistrzostwa piłkarskie młodzieży UEFA EURO U21 – dziś stoi w obliczu gigantycznego kryzysu, nie wypłaca klientom kantoru wpłaconych przez nich środków, za to oskarża banki oraz Komisję Nadzoru Bankowego o niszczenie jej działalności. Cinkciarz pieniędzy nie wypłaca, a według prokuratury pieniądze na zablokowanych kontach firmy nie zaspokoją wszystkich roszczeń klientów. Natomiast na pendrive’ach Marcina Pióro, prezesa firmy, zabezpieczonych w firmie, znaleziono bitcoiny warte… 200 mln zł.

Czytaj więcej

Anna Dereszowska o kulisach problemu z kantorem: Skontaktował się ze mną prezes firmy

Cinkciarz nie oddał blisko pół miliona złotych znanej aktorce

Znana aktorka Anna Dereszowska jest jedną z osób, które nie odzyskały pieniędzy od Cinkciarza. Od listopada czeka na ponad 436 tys. zł, które chciała wymienić na euro – wysłała je na konto Cinkciarza i od tego czasu nie otrzymała ani złotówki, ani centa. Cinkciarz zaś publikuje wyrazy ubolewania i nie dotrzymuje obietnic. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, osób w podobnej sytuacji jest już ponad 1200.

– Do tej pory informacja, że Cinkciarz.pl zatrzymuje środki klientów, nie dotarła do szerokiej opinii. To, że strona Cinkciarz.pl wciąż funkcjonuje, że kantor wciąż przyjmuje pieniądze, jest niepojęte – mówi „Rzeczpospolitej” Anna Dereszowska. – Pieniądze nie wróciły na moje konto mimo opublikowanego oświadczenia przez Cinkciarz.pl i zawartych w nim przeprosin oraz zapewnień, że wszystkie środki do Nowego Roku wrócą do poszkodowanych, na moje konto nie wpłynęła ani złotówka. Nie wierzę już w żadne zapewnienia – mówi Anna Dereszowska, która w grudniu opublikowała w mediach społecznościowych informację, że ten „największy w tej części Europy” kantor internetowy przejął jej pieniądze i nie oddaje, czym wywołała małą burzę w internecie. – Przytłoczyła mnie liczba komentarzy pod postem oraz wiadomości prywatnych od osób poszkodowanych, które podobnie jak ja nie odzyskały pieniędzy z tego kantoru. Wiele osób nie zdawało sobie sprawy, że nie są odosobnionym przypadkiem – mówi Dereszowska.

Nieprzyjemne doświadczenie znanej aktorki nie jest niestety odosobnione, prokuratura w Poznaniu prowadzi śledztwo w sprawie Cinkciarza i bada wpłaty dokonane przez klientów od mniej więcej września 2024 r. Na początku stycznia śledczy ogłosili, że proszą wszystkie osoby pokrzywdzone o kierowanie korespondencji na adres Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim. W połowie ubiegłego tygodnia poszkodowanych było 800, a we wtorek już 1200.

– Śledztwo dotyczy, między innymi, doprowadzenia klientów Cinkciarz.pl sp. z o.o. do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, za pomocą wprowadzenia ich w błąd co do przeznaczenia pozyskanych od nich środków pieniężnych w ramach świadczonej przez Cinkciarz.pl sp. z o.o. internetowej usługi wymiany walut, tj. przestępstwa z art. 286 1 k.k. i inne – napisała „Rz” Anna Marszałek, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Poznaniu.

Prokuratura tuż przed świętami zablokowała 328 rachunków w Cinkciarzu, ale niestety – już ze wstępnych ustaleń wynika, iż szacowana kwota zablokowanych środków nie pokrywa całości zgłoszonych dotychczas przez pokrzywdzonych roszczeń. Jaka jest ogólna skala strat, śledczy nie chcą zdradzać, nad sprawą pracuje cały zespół: dwóch prokuratorów, policjanci oraz funkcjonariusze CBŚP oraz Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości.

Czytaj więcej

Złe wiadomości dla Cinkciarz.pl. KNF cofnęła ważne zezwolenie spółce Conotoxia

Dwa rodzaje problemów Cinkciarza

– Warto podkreślić, że to ja jestem najbardziej poszkodowaną stroną tych wydarzeń – odpisał prezes Marcin Pióro Annie Dereszowskiej, gdy ta żądała zwrotu swoich 436 tys. zł i poinformowała, że opublikuje ostrzeżenie przed Cinkciarzem w mediach społecznościowych. – Po 15 latach intensywnej pracy wartość wycen moich spółek spadła o ok. 8 mld zł z powodu decyzji KNF – pisze szef Cinkciarza. Przeprasza za niedogodności i zrzuca winę na zabranie przez KNF licencji oraz skarży się, że spotyka się z groźbami oraz przejawami presji.

Tyle że… to nie do końca prawda. Odebranie licencji przez KNF dotyczy innej spółki niż kantor, a sama Komisja podkreśla, że nie ma nic wspólnego z przetrzymywaniem pieniędzy klientów.

Firma Cinkciarz wraz ze wszystkimi swoimi spółkami ma obecnie dwa rodzaje problemów. Pierwszy – zlekceważyła wyniki kontroli KNF, która wykryła rażące nieprawidłowości, nie wdrożyła naprawy, zatem spółka Conotoxia od października utraciła licencję na świadczenie usług płatniczych. Drugi, niezależny od tego, problem – od ubiegłorocznych wakacji kantor Cinkciarz miał coraz większe opóźnienia w zwracaniu pieniędzy klientom. Urosły one do wielkiej skali. Dlatego rzecznik KNF nazywa oskarżenia Cinkciarza mydleniem oczu.

– Należałoby zadać władzom spółki Cinkciarz jedno proste pytanie: gdzie są pieniądze klientów kantoru Cinkciarz? – mówi „Rz” Jacek Barszczewski, rzecznik prasowy KNF. I wyjaśnia, że Cinkciarz nie może łączyć tych dwóch spraw, kontroli KNF i wstrzymywania pieniędzy klientów, bo chodzi o dwie różne spółki. – Działania KNF podejmowane wobec Conotoxii oraz brak terminowych zwrotów pieniędzy klientów Cinkciarza powierzonych w celu przewalutowania to są dwie zupełnie niezależne od siebie kwestie, które Cinkciarz próbuje łączyć, aby oddalić od siebie winę za problemy wykreowane przez władze spółki. Decyzja KNF o odebraniu zezwolenia na świadczenie usług płatniczych Conotoxii w żaden sposób nie zablokowała pieniędzy klientów Cinkciarza – dodaje.

Za jakie nieprawidłowości straciła licencję Conotoxia?

Rzecznik KNF tłumaczy, że nieprawidłowości, za które Conotoxia wreszcie straciła licencję, polegały na tym, że środki klientów w instytucjach płatniczych, a taką właśnie była Conotoxia, muszą być odseparowane na osobnych rachunkach klientów, nie mogą być zmieszane na jednym koncie z pieniędzmi tej instytucji – takim, z którego np. płacone są rachunki spółki czy wypłaty dla pracowników. Celem tego zabezpieczenia, na podstawie ustawy o usługach płatniczych, nieoficjalnej biblii polskich instytucji finansowych, jest ochrona środków klientów przed zajęciami, np. komornik nie ma prawa ruszyć środków klientów umieszczonych na osobnych rachunkach, jeśli chce zająć pieniądze firmy. A Conotoxia nie zapewniała tej ochrony środków klientów, bo wrzucała środki klientów i swoje niejako do „wspólnego worka”. Ale Conotoxia świadczyła tylko usługi uzupełniające dla głównego biznesu, czyli wymiany walut.

Czarne chmury gromadzące się nad najbardziej znanym w Polsce kantorem internetowym zaczęły się gromadzić po cichu rok temu. Na przełomie lat 2023 i 2024 KNF przeprowadziła kontrolę w spółce Conotoxia i wykryła wyżej opisane, rażące nieprawidłowości w świadczeniu usług płatniczych. Spółka nie skorzystała z kolejnych dziesięcu miesięcy na usunięcie błędów, więc KNF – na początku października 2024 r. – odebrał licencję Conotoxii. Ale nie zakazał działalności kantoru walut, bo tego zrobić nie może.

Tu warto wiedzieć, że głównym biznesem Cinkciarza jest internetowa wymiana walut. Usługa polega na tym, że kantor przyjmuje pieniądze od klientów i odsyła im zakupione waluty, upraszczając: na zasadzie sklepu internetowego. Paradoksalnie wymiana waluty nie jest usługą płatniczą, dlatego KNF nie mógł powstrzymać działalności kantoru. KNF odebrał licencję spółce Conotoxia, która, w uproszczeniu, przesyłała waluty klientów dalej do innych odbiorców. Gdy klienci wymieniali złotówki w Cinkciarzu na inne waluty, a następnie chcieli je wysłać na konto banku na spłatę kredytu, to przesłanie pieniędzy dalej było właśnie usługą płatniczą, która była zdaniem KNF świadczona tak źle, że należało spółkę powstrzymać. Po odebraniu licencji Conotoxii spółka do końca grudnia miała czas, by rozliczyć się z klientami.

– Realizacja zaleceń KNF wydanych Conotoxii nie powinna mieć zatem żadnego związku z rozliczeniami kantoru Cinkciarz.pl z jego klientami z tytułu wymiany walut, a tym bardziej z problemami klientów z odzyskaniem pieniędzy. Tutaj właśnie pojawia się zasadnicza niespójność w narracji Cinkciarza, który winą za opóźnienia w wypłatach czy też brak wypłat próbuje obarczyć KNF – dodaje rzecznik.

Bizancjum rodziny Pióro

Interesujący w sprawie Cinkciarza jest jeszcze styl życia rodziny Marcina Pióro. Cinkciarz sam się poskarżył, że policja podczas przeszukania (na które nie składali żadnych skarg) zabrała sześć pendrive’ów, na których przechowywane były portfele kryptowalutowe i dane dostępowe do 33 portfeli z kryptowalutą bitcoin. Łącznie pendrive’y zawierały 492 bitcinów. Mają one dziś kolosalną wartość 196 mln zł. Jednak spółka stara się powstrzymać nadzieje śledczych i poszkodowanych na przejęcie tych pieniędzy na rzecz zobowiązań wobec klientów, których pieniądze przetrzymuje, a komornicy nieoficjalnie informują, że na kontach spółki nie ma pieniędzy. „Bitcoiny należą do Marcina Pióro jako osoby fizycznej. Były nabywane od 2015 roku” – pisał zarząd Cinkciarza.

Tymczasem rodzina Pióro jest znana z bardzo wystawnego trybu życia. Roxana Kuczma Pióro, znana jako Victoria Ebermann, żona Marcina Pióro, do niedawna jeszcze dokumentowała swój bizantyjski styl życia na Instagramie, jej profil pod nickiem vitt_oria_e (obecnie usunięty) śledziło 193 tys. osób. Pokazywała tam zdjęcia z bransoletkami marki Bulgari, samochód Cyber Truck marki Tesla, a także relacje z pokazu luksusowego domu mody Balenciagi.

Czytaj więcej

Afery trzęsą rynkiem kapitałowym

Co na to Cinkciarz?

Poproszona o komentarz firma przesłała nam oświadczenie, w którym przeprasza, obiecuje zrealizować wszystkie transakcje i rzuca oskarżenia. – Bardzo przepraszamy wszystkich klientów, w tym panią Annę, za opóźnienia. W związku z bezpodstawną blokadą kont firmowych Cinkciarz.pl przez prokuraturę realizacja wypłat środków w ramach transakcji wymiany walut została tymczasowo wstrzymana – pisze w oświadczeniu zarząd Cinkciarz.pl i wskazuje winnych.

– Od początku działalności banki systematycznie i celowo blokowały środki finansowe naszej spółki. Odmowa finansowania kapitału obrotowego i inwestycyjnego tylko potwierdza, że ich działania były wymierzone w stabilność naszej firmy. Bezpośrednim powodem obecnej trudnej sytuacji holdingu jest jednak wymuszenie przez Komisję Nadzoru Finansowego w połowie maja 2024 r. na Conotoxia sp. z o.o. rezygnacji ze współpracy z dotychczasowym agentem – Cinkciarz.pl sp. z o.o. – dodaje.

Realizacja wymagań miałaby zmusić firmę do całkowitej przebudowy wykorzystywanej przez spółkę infrastruktury IT. Zarząd pyta, dlaczego, jeżeli KNF nie miał na celu wyeliminowania spółek Conotoxia Holding, na wprowadzenie trzech zaleceń pokontrolnych wyznaczył nierealny, sześciotygodniowy termin (koniec czerwca 2024 r.), gdy ten proces „w powszechnej ocenie ekspertów od IT” wymaga od sześciu do dziesięciu miesięcy intensywnych prac. – Według nas dobitnie pokazuje to, że interesem Komisji nie było dbanie o klientów, tylko chęć zniszczenia firmy – pisze zarząd Cinkciarza.

Jak dowiedziała się w poznańskiej prokuraturze „Rzeczpospolita”, zgłosiło się już 1200 osób poszkodowanych, klientów Cinkciarza.

– Sama liczba pokrzywdzonych świadczy o skali tego postępowania – odpowiada Anna Marszałek, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Poznaniu, na pytanie, czy to zwykłe przestępstwo gospodarcze, czy jednak już afera. Prokuratura wszczęła śledztwo w październiku na wniosek Komisji Nadzoru Finansowego, ale od tego momentu sprawa zaczęła się tylko rozkręcać, a klienci zaczęli się skarżyć najpierw na opóźnienia, a potem na brak zwrotu pieniędzy przez kantor.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Waluty
Złoty nie miał szans z rozpędzonym dolarem
Waluty
Dolar się nie zatrzymuje. Złoty w odwrocie
Waluty
Złoty postawił się dolarowi
Waluty
Silny dolar wciąż przeszkadza złotemu
Waluty
Rośnie presja na juana. Obawa przed wojną handlową z USA rośnie