Z każdym dniem zwiększa się dystans między dwoma największymi producentami samolotów. Airbusowi udało się zwiększyć rytm produkcji i przekazał w ciągu 3 miesięcy tego roku klientom 142 samoloty, tyle samo co 2 lata wcześniej, ale więcej od 127 w 2023 r. Były to głównie maszyny z rodziny A320neo, 116 sztuk, o 11,5 proc. więcej niż w I kwartale 2023. Początek ubiegłego roku był jednak trudniejszy z powodu powodu poważnych zakłóceń w łańcuchach dostaw.
Boeing musiał zadowolić się w I kwartale dostawą 83 maszyn po 130 rok wcześniej, dostawy B737 MAX zmalały niemal o połowę do 66 sztuk, a liczba B787 wzrosła nieznacznie. To będzie mieć wpływ na bilans kwartalny i na rentowność koncernu. — Swiadomie zwolniliśmy to tempo, aby wszystko naprawić — powiedział szef pionu finansowego Brain West w marcu na konferencji Bank of America.
Pod względem zamówień, Airbus zanotował je na 170 sztuk, Boeing na 131 (125 po odliczeniu rezygnacji).
Kwestia produkcji
Grupa z Tuluzy zamierza zwiększyć produkcję najbardziej atrakcyjnych maszyn z rodziny A320neo o 50 proc. do 75 sztuk miesięcznie i do 10 szerokokadłubowych A350 w 2026 r. To wiąże się z nowymi kosztami: zatrudnieniem kilku tysięcy nowych pracowników i z uruchomieniem dwóch nowych linii montażowych. Ich budowa już trwa. — Chcemy wcześniej zacząć zatrudnianie, by być gotowi do rytmu 75 sztuk w 2026 r. A koszty rosną teraz,. natomiast pełna wydajność nastąpi w 2026 r., a nawet w 2027 r. — stwierdził szef finansowy, Thomas Töpfer. Nie chciał mówić o liczbach, ale zapewnił, że te koszty zwrócą się z czasem.
W 2023 r. Airbus zatrudnił 13 tys. ludzi, w tym 10 tys. na nowych stanowiskach. — Bo nie chcemy tworzyć własnych zatorów w warunkach dostaw, które i tak są trudne — wyjaśnił Reuterowi Töpfer. Airbus zwolni tempo rozwoju produkcji po dojściu do liczby 75 sztuk co miesiąc. — Utrzymamy to tempo przez pewien czas, choć nie będzie to szczyt naszych możliwości, bo chcemy odzyskać koszty przyspieszenia — wyjaśnił wiceprezes od finansów.