Wszystkich Świętych 2024. Znani Polacy, którzy odeszli w ciągu ostatniego roku

W obchodzonym 1 listopada Dniu Wszystkich Świętych wspominamy znanych Polaków - ludzi świata kultury, polityki, sportu, przedstawicieli życia społecznego - którzy odeszli w ostatnim roku. W 2023 i 2024 roku zmarli m.in. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Jerzy Stuhr, Zofia Merle, Jadwiga Staniszkis, Janusz Rewiński i Franciszek Smuda.

Aktualizacja: 01.11.2024 06:02 Publikacja: 01.11.2024 05:43

Janusz Rewiński, Elżbieta Zającówna, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Jerzy Stuhr, Tadeusz Woźniak, Zo

Janusz Rewiński, Elżbieta Zającówna, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Jerzy Stuhr, Tadeusz Woźniak, Zofia Kucówna, prof. Jadwiga Staniszkis, Leszek Moczulski, Franciszek Smuda, Zofia Merle, Janusz Filipiak, prof. Zbigniew Lew-Starowicz

Foto: PAP (8), Fotorzepa (3), PAP/Art Service 2

zew

Maciej Damięcki (11 stycznia 1944 - 17 listopada 2023)

Aktor filmowy, telewizyjny, teatralny i dubbingowy. Maciej Damięcki był członkiem wielopokoleniowej rodziny aktorskiej - synem aktorów Ireny Górskiej-Damięckiej i Dobiesława Damięckiego, młodszym bratem Damiana Damięckiego, ojcem Mateusza Damięckiego i Matyldy Damięckiej, stryjem Grzegorza Damięckiego. Był również mężem córki aktora Adolfa Dymszy, aktorki Anity Dymszówny, z którą wziął rozwód.

Maciej Damięcki

Maciej Damięcki

FOTON/PAP

W 1966 r. ukończył Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Przez wiele lat (w okresach 1966–1984 i 1985–1996) był aktorem Teatru Dramatycznego w Warszawie. Maciej Damięcki na przestrzeni swej długiej kariery występował w wielu znanych filmach i serialach. Zagrał w takich obrazach jak „Szatan z siódmej klasy” (1960), „Stawka większa niż życie” (1968), „Rzeczpospolita babska” (1969), „Chłopi” (1972), „Rozmowy kontrolowane” (1991), „Dom” (1996), „Ekstradycja” (1998). W ostatnich latach występował w serialach - „Plebania”, „M jak miłość” i „Bodo”, zagrał także w filmie „Znachor” (2023).

Czytaj więcej

Nie żyje Maciej Damięcki

Maciej Damięcki tworzył również niezapomniane role dubbingowe - użyczył głosu takim produkcjom jak „Scooby i Scrappy Doo” (1979-1984), „Fraglesy” (1983–1987), „Niekończąca się opowieść” (1984), „Rudolf czerwononosy renifer” (1998), „Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i stara szafa” (2005) czy „Strażnicy Galaktyki” (2014). W latach 70. aktor prowadził program telewizyjny dla dzieci „Pora na Telesfora”, emitowany przez Telewizję Polską.

Elżbieta Sommer (1936 - 7 grudnia 2023)

Najsłynniejsza w Polsce prezenterka pogody. Na małym ekranie występowała przez niemal pół wieku. Elżbieta Sommer była związana z Telewizją Polską od 1957 r. Prognozy pogody zaczęła prezentować kilka lat później, w 1963 roku. Wcześniej studiowała na Wydziale Biologii i Nauki o Ziemi Uniwersytetu w Poznaniu i pracowała w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowym Instytucie Badawczym. - Jestem z wykształcenia meteorologiem. Zawsze starałam się rzeczowo i przystępnie wytłumaczyć widzom zmiany zachodzące w przyrodzie. Bez zbędnego show - mówiła „Polityce”.

Elżbieta Sommer

Elżbieta Sommer

PAP/Jakub Grelowski

Widzowie szybko nadali jej pseudonim „Chmurka”. Początkowo prezentowała pogodę wspólnie z Czesławem Nowickim, który był nazywany „Wicherkiem”. W wywiadzie opowiadała, że po początkowym okresie wzajemnej wrogości, ją i Nowickiego połączyła przyjaźń. Sommer przeszła na emeryturę w połowie 2004 r. - Obecnie pogodynki słabo znają się na tym, co robią. Poza urodą nie mają często nic, czym mogłyby zainteresować widza (...), przede wszystkim nie mają wiedzy o meteorologii, a to przecież podstawa w tym zawodzie. Kiedyś było to nie do pomyślenia - mówiła w 2011 r., krytykując w rozmowie z „Plejadą” współczesne prezenterki pogody.

Czytaj więcej

Nie żyje słynna Pani Chmurka. Elżbieta Sommer przez niemal 50 lat była prezenterką pogody

Elżbieta Sommer jako „Chmurka” weszła do polskiej popkultury. „Usia-siusia, Cepeliada, w ogródeczku panna Mania, Chmurka się przejęzyczyła, jaja nie do wytrzymania” - śpiewał w piosence „Telewizja” z 1972 r. Jacek Kleyff. Do tego utworu w 1998 r. wrócił Kuba Sienkiewicz (album „Źródło”). O „Chmurce” śpiewała także Anna Jurksztowicz w piosence „Stan pogody”.

„Chmurka” pod koniec 1999 r. została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Elżbieta Sommer zmarła w wieku 87 lat.

Zofia Merle (30 marca 1938 - 13 grudnia 2023)

Wybitna aktorka filmowa i teatralna, zagrała w ponad siedemdziesięciu filmach i blisko czterdziestu serialach, zdobywając sympatię widzów. Występowała u Stanisława Barei, Andrzeja Kondratiuka, Janusza Kondratiuka, Jerzego Antczaka, Sylwestra Chęcińskiego i Kazimierza Kutza. Popularność przyniosły jej m.in. charakterystyczne role drugoplanowe.

Zofia Merle

Zofia Merle

Fotorzepa, Rafał Guz

- Jestem „w czepku urodzona”. Nigdy niczego nie planowałam, o niczym nie marzyłam, największą przyjemnością w życiu są dla mnie niespodzianki - mówiła przed laty w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. Zofia Merle urodziła się w Warszawie, na świat przyszła na półtora roku przed wybuchem II wojny światowej. Przygodę z aktorstwem rozpoczęła w szkole średniej. Przyznawała jednak, iż nie spodziewała się, że będzie to jej przyszły zawód. Debiutowała w Studenckim Teatrze Satyryków w Warszawie, później występowała na deskach m.in. Teatru Komedia w Warszawie.

Wspominała, że gdy STS szukał „nowych sił”, Beata Tyszkiewicz namówiła ją, by spróbować. - Od razu spodobała mi się panująca tam atmosfera i towarzystwo, choć tak naprawdę w ogóle nie wiedziałam, co to jest STS, nie znałam ich żadnego przedstawienia. Była to świetna przygoda młodej osoby, która raptem znalazła się w inteligentnym, szalonym towarzystwie i to było najważniejsze - mówiła.

Na przestrzeni lat stworzyła wiele charakterystycznych postaci, wśród których dominowały chłopki, dozorczynie, kobiety „z charakterem”. Zagrała niezapomnianą, pełną wigoru sierżant Irenę w „Rzeczpospolitej babskiej” Hieronima Przybyła. Jako wyjątkowe wspominała spotkania na planie filmowym z Andrzejem Barańskim, u którego zagrała m.in. żonę kamasznika w „Niech cię odleci mara” (1982), sklepikarkę w „Tabu” (1987), Franciszkową w „Dwóch księżycach” (1993). Widzowie pamiętają Zofię Merle z komedii Stanisława Barei - „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?” (1978) i „Miś” (1980) oraz seriali „Alternatywy 4” (1984) i „Zmiennicy” (1986).

Czytaj więcej

Nie żyje wybitna aktorka Zofia Merle

Jako aktorka umiała rozśmieszać i wzruszać. Stworzyła pamiętne kreacje w „Chłopach” (1973) oraz „Nocach i dniach” (1975). Potencjał Zofii Merle cenił także reżyser Marek Koterski, który zaangażował ją do swoich najgłośniejszych filmów – „Dnia świra” (2002) oraz „Wszyscy jesteśmy Chrystusami” (2006).

- Nigdy nie czułam, że mam jakąś misję, że niosę kaganek. Od wielkich rzeczy są autorytety, a Merle jest od rozśmieszania. A w głębi duszy jestem po prostu gospodynią domową, która dorabia sobie jako aktorka - mówiła w wywiadzie udzielonym magazynowi „Viva!”. W 2013 r. jej syn Marcin przegrał walkę z chorobą nowotworową. - Odkąd umarł mój syn, to takie słowa jak teatr, film, telewizja, radio, estrada i kabaret stały się dla mnie tylko pustymi dźwiękami oznaczającymi sprawy, z którymi nie chcę mieć już nigdy nic wspólnego - powiedziała na antenie radiowej Dwójki.

Zofia Merle została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Złotym Krzyżem Zasługi. Zmarła w Warszawie w wieku 85 lat.

Janusz Filipiak (3 sierpnia 1952 - 17 grudnia 2023)

Przedsiębiorca, założyciel i prezes Comarchu, naukowiec, informatyk, działacz sportowy. Był jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej branży informatycznej. Zbudował firmę będącą wiceliderem krajowego rynku IT.

Janusz Filipiak

Janusz Filipiak

PAP/Art Service 2

Janusz Filipiak urodził się w Bydgoszczy. Był absolwentem Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. W 1979 roku obronił doktorat, habilitował się, a od 1997 roku był profesorem zwyczajnym krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, w której do 1998 roku kierował Katedrą Telekomunikacji.

Był autorem sześciu książek z zakresu teleinformatyki (trzy z nich zostały wydane w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej) oraz ponad stu artykułów z zakresu telekomunikacji i teleinformatyki. Był także konsultantem naukowym France Telecom oraz pełnił funkcję dyrektora Teletraffic Research Centre na Uniwersytecie w Adelajdzie w Australii. Prowadził projekty badawcze w laboratoriach w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

W 1993 r. założył firmę Comarch. W pierwszych latach funkcjonowała ona na terenie AGH, a Filipiak zarządzanie firmą godził z obowiązkami pracownika naukowego. W kolejnych latach porzucił stanowisko na uczelni i oddał się biznesowi. Od 1998 r. był prezesem Comarchu. Mocno rozwinął firmę i wprowadził ją na warszawską giełdę. W chwili śmierci swego twórcy spółka była wyceniana na ok. 1,5 mld zł. Comarch kontroluje 24 proc. krajowego rynku systemów ERP (oprogramowanie, które służy do planowania i zarządzania zasobami przedsiębiorstwa), działa w stu krajach na pięciu kontynentach. Według stanu na 30 czerwca 2023 r. grupa zatrudniała 6606 osób, jej przychody w 2022 r. przekroczyły 1,8 mld zł, a zysk netto sięgnął 108 mln zł.

Janusz Filipiak był miłośnikiem sportu. Najmocniej związany był z Cracovią, jako wieloletni prezes i pośrednio wiodący udziałowiec. W 2004 r. został odznaczony przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla rozwoju telekomunikacji i teleinformatyki, a w 2016 r. prezydent Andrzej Duda przyznał mu Indywidualną Nagrodę Gospodarczą Prezydenta RP za szczególne zasługi dla polskiej przedsiębiorczości. Doceniono go też zagranicą. W 2013 r. otrzymał nagrodę IEEE Communications Society Distinguished Industry Leader Award za wkład w rozwój komunikacji i technologii informatycznej. Imię Profesora Janusza Filipiaka w 2017 r. nadano laboratorium dydaktycznemu w Narodowym Instytucie Telekomunikacji w Sao Paulo w Brazylii.

Pytany o swoją dewizę życiową, Janusz Filipiak odpowiadał: „wytrwałość w tworzeniu”. Co cenił? - Zdobywanie zaufania i szacunku ludzi - mówił. Podkreślał, że w biznesie najważniejsi są ludzie.

Twórca Comarchu pod koniec września w stanie ciężkim trafił do krakowskiego szpitala. Zmarł w wieku 71 lat.

Tadeusz Isakowicz-Zaleski (7 września 1956 - 9 stycznia 2024)

Niezastąpiony kapłan spraw trudnych, bojownik o prawdę, opiekun niepełnosprawnych, opozycjonista prześladowany przez SB, działacz społeczny, który walczył o upamiętnienie ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski nie zajmował najwyższych stanowisk, lecz autorytetu mógłby mu pozazdrościć niejeden biskup.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

PAP/Łukasz Gągulski

Był duchownym katolickim obrządków ormiańskiego i łacińskiego, działaczem społecznym i historykiem Kościoła. Powszechnie znany w Polsce stał się na początku 2006 r., kiedy zaapelował do władz polskiego Kościoła o ujawnienie agenturalnej przeszłości części kleru w czasach komunistycznych.

Urodził się w 1956 r. w Krakowie, jego ojcem był filolog Jan Zaleski, matką - polska Ormianka, polonistka Teresa Zaleska, z domu Isakowicz. Po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie. Święcenia kapłańskie otrzymał w maju 1983 r. w Katedrze Wawelskiej z rąk kardynała Franciszka Macharskiego.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Tadeusz Isakowicz-Zaleski już nie przeszkadza

W młodości, jeszcze przed 1980 r., silnie angażował się w działalność opozycji, był związany z „Solidarnością”, najpierw legalną, następnie podziemną. Pod pseudonimami publikował w prasie podziemnej. Był represjonowany przez Służbę Bezpieczeństwa. W 1985 r. został dwukrotnie ciężko pobity przez funkcjonariuszy SB. W 1988 r. jako duszpasterz robotników brał udział w strajku w Hucie im. Lenina.

Prowadził działalność charytatywną i angażował się w pomoc osobom niepełnosprawnym. Z inspiracji nieżyjącego już Stanisława Pruszyńskiego postanowił stworzyć ośrodek dla osób niepełnosprawnych intelektualnie. W 1987 r. Zofia Tetelowska przeznaczyła na ten cel swój rodzinny dwór w Radwanowicach. Tak narodziła się Fundacja Brata Alberta, która dziś ma ponad 30 placówek w całej Polsce; pod jej opieką znajduje się ponad tysiąc osób niepełnosprawnych.

Czytaj więcej

Tadeusz Isakowicz-Zaleski – odszedł wojownik. Tylko on nie bał się walczyć o Kościół

Po transformacji ustrojowej w latach 90. ks. Isakowicz-Zaleski mógł wyjechać do Rzymu i ukończyć studia w Papieskim Kolegium Ormiańskim. Ówczesny prymas Józef Glemp mianował go duszpasterzem Ormian w archidiecezji krakowskiej, a potem ich duszpasterzem w Małopolsce Południowej.

W 2008 r. zaapelował, by władze polskie potępiły ludobójstwo Polaków, dokonane przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów - Ukraińską Powstańczą Armię (OUN-UPA) na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. O tym, co po 1943 r. działo się na Kresach, wiedział z relacji swego ojca. Jan Zaleski urodził się w zubożałej rodzinie szlacheckiej w Monasterzyskach. Gdy Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) rozpoczęła czystki etniczne na tych terenach, miał 17 lat. Ks. Isakowicz-Zaleski w rozmowie z „Plusem Minusem" wspominał, że jego ojciec był świadkiem, jak Ukraińcy zabijali swoich sąsiadów, Polaków, zebrał też wiele wspomnień mieszkańców Kresów, którzy zdołali przeżyć rzeź wołyńską. Zapiski te, wraz z jego pamiętnikami trafiły do szuflady. Syn jednak nigdy nie zapomniał o dziedzictwie ojca.

- To, co jest najboleśniejszą raną, to to, że na Ukrainie wciąż obowiązuje oficjalny zakaz pochówku ofiar ludobójstwa dokonanego na Polakach, ale także żołnierzy polskich, którzy zginęli w czasie I i II Wojny Światowej - mówił w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem. - Ja zajmuję się tym, czym powinien się zajmować ksiądz, czyli pochówkiem ofiar - dodał, odpowiadając na krytykę ze strony prezydenta Andrzeja Dudy. Apelował, by na Ukrainie zaprzestano gloryfikacji zbrodniarzy. - Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary - podkreślał wielokrotnie, bezskutecznie apelując, by doszło do ekshumacji i godnych pochówków pomordowanych Polaków.

Był odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyż Wolności i Solidarności, w 1997 r. przyznano mu także Order Uśmiechu.

W lutym 2023 r. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski poinformował, że stwierdzono u niego chorobę nowotworową. Zmarł w wieku 67 lat.

Czytaj więcej

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski był sumieniem polskiego Kościoła

„Ks. Isakowicz-Zaleski był w jakimś sensie sumieniem polskiego Kościoła” - wspominał po śmierci kapłana Tomasz Krzyżak z „Rzeczpospolitej”. „Nie było dla niego tematów tabu. Poruszał wszystkie i dla wielu był jak wrzód, jak ptak kalający własne gniazdo – ale liczyli się z nim. Bo był jak wyrzut sumienia. Drążył, uwierał, kłuł w oczy. Nie przebierał w słowach. Mówił co chciał powiedzieć i nie szukał ozdobników. Nie bawił się w dyplomatę” - pisał. Podkreślił, że Isakowicz-Zaleski jako jeden z pierwszych apelował, by Kościół przeprowadził lustrację duchownych, przez co ściągnął na siebie kłopoty - ówczesny metropolita krakowski, kard. Stanisław Dziwisz, zabraniał mu publicznych wypowiedzi. Ks. Isakowicz-Zaleski należał do nielicznych, którzy piętnowali homoseksualizm kapłanów. Głośno domagał się rozliczenia afery abp. Juliusza Paetza, którą w roku 2002 ujawniła „Rzeczpospolita”. Ujawniał skandale pedofilskie, to m.in. za jego sprawą opinia publiczna dowiedziała się o zaniedbaniach abp. Wiktora Skworca z czasów, gdy był biskupem w Tarnowie.

„Bo jeśli jego postać, jego historię i niezłomność ktoś powinien wziąć sobie mocno do serca, to w pierwszej kolejności są to jego bracia w kapłaństwie. Na jego grobie powinno być wyryte: »Zajmował się tym, czym jako ksiądz powinien się zajmować«. Nie można lepiej streścić tego życia. Losu, jaki z ostrzem jednoznaczności jego wypowiedzi oddzielał władzę świecką od duchownej, wyznaczał granicę tronom (zarówno czarnym, jak i czerwonym, cytując klasyka) pchającym się na ołtarze. A w tym samym czasie, z czułością i troską okazywaną przez niego podopiecznym Fundacji Brata Alberta, zbliżał Kościół do państwa” - wspominał ks. Isakowicza-Zaleskiego Jan Maciejewski. „Kiedy wzywał do wyznania win i pokuty dawnych agentów, był księdzem. Gdy walczył z grzechem, który stał się źródłem struktury zła oplatającej Kościół, był księdzem. I kiedy wzywał do pochowania i upamiętnienia ofiar ludobójstwa – także robił tylko to, czym powinien zajmować się ksiądz” - podkreślił.

Janusz Majewski (5 sierpnia 1931 - 10 stycznia 2024)

Filmowiec, jeden z najbardziej cenionych polskich reżyserów, scenarzysta, wieloletni prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Prekursor kina gatunków w Polsce, nakręcił horror, komedie, science fiction, dramat sądowy, kryminał. Pisarz, wykładowca akademicki.

Janusz Majewski

Janusz Majewski

PAP/Afa Pixx/Zenon Żyburtowicz

Janusz Majewski urodził się we Lwowie. W dzieciństwie zafascynował się filmem, chodził do kina, co przerwał wybuch wojny. W 1944 r. wraz z rodziną ewakuował się z Lwowa, trafił do Krakowa. Ukończył architekturę na Politechnice Krakowskiej oraz reżyserię na PWSFTViT w Łodzi.

Zatrudnił się w Wytwórni Filmów Dokumentalnych, gdzie zdobył uznanie m.in. za przełomowy dokument „Album Fleischera” (1962), relacjonujący II wojnę światową z perspektywy niemieckiego okupanta. Pierwszym filmem fabularnym Majewskiego był telewizyjny „Awatar, czyli zamiana dusz” (1964) na podstawie prozy Théophile’a Gautiera z Gustawem Holoubekiem. Za ten obraz twórca dostał osiem nagród na międzynarodowych festiwalach. Jako reżyser filmów fabularnych Janusz Majewski zadebiutował w 1966 r. „Sublokatorem”. - Przez znaczną część życia robiłem filmy po to, aby uciec od szarej rzeczywistości – mówił Janusz Majewski.

Czytaj więcej

Ostatnia rozmowa z Januszem Majewskim. „Film jest dobry albo zły, reszta nie ma znaczenia”

Reżyser miał na koncie takie obrazy jak „Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię” (1969), „Lokis” (1970), „Zazdrość i medycyna” (1973), „Zaklęte rewiry” (1975), „Sprawa Gorgonowej” (1977), „Lekcja martwego języka” (1979), „Diabelska edukacja” (1994), „Po sezonie” (2005), „Mała matura 1947” (2010), czy nagrodzone Srebrnymi Lwami w Gdyni „Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy” (2015).

Telewidzowie znali Janusza Majewskiego m.in. jako reżysera serialu „Królowa Bona” (1980). Majewski zapisał się też w pamięci widzów jako reżyser filmów „C.K. Dezerterzy” (1985) oraz „Złoto dezerterów” (1998). Był reżyserem filmów telewizyjnych, dokumentalnych oraz spektakli teatru telewizji. W 2008 r. zrealizował serial „Siedlisko”. Ostatni film dokumentalny - „Jazz Outsider” z 2022 r. - Janusz Majewski poświęcił swojej pasji, muzyce jazzowej.

Czytaj więcej

Córka Janusza Majewskiego: Marzyłam o małym mieszkaniu w bloku, niepracującej matce i ojcu idącym z dziećmi na rower

Filmy Janusza Majewskiego były nagradzane m.in. na festiwalach w Gdańsku, Gdyni, Krakowie, Vancouver, Montrealu czy Edynburgu.

W 2001 r. Janusz Majewski został wyróżniony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2009 r. Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. W 2012 roku otrzymał Polską Nagrodą Filmową „Orzeł” w kategorii „Nagroda za osiągnięcia życia”. Zmarł w Warszawie, miał 92 lata.

„Miał zawsze maniery dżentelmena - był elegancko ubrany, szarmancki, zawsze opanowany. Chyba nikt nie pamięta Janusza Majewskiego podnoszącego głos. Aktorzy byli dla niego partnerami i nie wiem czy ktokolwiek odmówił mu gry w jego filmie. Chcieli grać nie tylko dlatego, że był wybitnym reżyserem, ale że go wszyscy lubili” - wspominał Majewskiego dziennikarz sportowy „Rzeczpospolitej” Stefan Szczepłek. „Wspomina się Janusza Majewskiego jako wybitnego reżysera, a powinno się także jako świetnego pisarza. Potrafił w książkach stworzyć taką atmosferę, jak w filmach. Miał bardzo duże poczucie humoru. Opowiadał dowcipy w angielskim stylu, lub sprośne” - pisał.

Czytaj więcej

Janusz Majewski, ostatni łącznik

– Fascynujące wydaje mi się odtwarzanie światów, które już nie istnieją. To jest ocalanie pamięci. A poza tym... byłem mieszczańskim estetą, tęskniłem za pięknymi przedmiotami, a socjalizm był siermiężny. Więc na ekranie wracałem do stylowych wnętrz, obserwowałem kamerą subtelne szczegóły - mówił Majewski.

- Nie miałem nigdy takiej motywacji, że muszę coś zrobić, bo to jest ważne. Słowo „ważny film” zawsze tak mnie denerwowało, że jakby na przekór starałem się robić filmy „nieważne”. No może czasem z pozoru nieważne, ale na pewno nie napuszone ciężarem jakiegoś tematu. Dla mnie co innego było istotne: czy dany materiał daje szanse na jakieś ciekawe widowisko. Zawsze chodziło mi o spektakl, a nie o komunikat. Sztuka filmowa jest syntezą wielu sztuk: plastyki, muzyki, aktorstwa, literatury, to wszystko tworzy koktajl, który dopiero po dobrym zmieszaniu daje efekt - powiedział Majewski w wywiadzie opublikowanym w magazynie „Plus Minus”, przeprowadzonym krótko przed śmiercią reżysera.

Zofia Kucówna (12 maja 1933 - 6 kwietnia 2024)

Ceniona aktorka, pisarka, wieloletnia wykładowczyni warszawskiej PWST, aktywna działaczka ZASP. Zofia Kucówna zmarła na miesiąc przed swoimi 91 urodzinami.

Zofia Kucówna

Zofia Kucówna

PAP / Andrzej Rybczyński

Urodziła się w Warszawie, ale studiowała w Krakowie, w 1955 r. ukończyła naukę na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Na roku była między innymi z Jerzym Grotowskim i Aliną Obidniak. W tym samym roku zadebiutowała w krakowskim Teatrze Młodego Widza w widowisku Ballady i romanse, według Adama Mickiewicza, w reżyserii Haliny Gallowej.

Była trzecią żoną Adama Hanuszkiewicza i jej największe sukcesy sceniczne przypadały na czas jego dyrekcji najpierw w Teatrze Powszechnym, a potem Narodowym. Grała w Teatrze Młodego Widza w Krakowie i Teatrze im. Juliusza Osterwy w Lublinie. W kolejnych latach występowała na deskach teatrów warszawskich: Teatru Powszechnego, Teatru Ateneum i Teatru Narodowego (1968–1982). Od 1986 do 2006 r. Zofia Kucówna była związana z Teatrem Współczesnym w Warszawie. Wystąpiła w kilkudziesięciu spektaklach, współpracowała m.in. z Jerzym Golińskim, Marią Biliżanką, Ireną Babel, Adamem Hanuszkiewiczem, Andrzejem Łapickim i Erwinem Axerem. W pamięci widzów zapisała się jako Nora w „Domu lalki” Henryka Ibsena (1958), Panna Młoda w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego (1963), Sonia w „Zbrodni i karze” według Fiodora Dostojewskiego (1964). Grała też Wąsowską w „Panu Wokulskim” według Lalki Bolesława Prusa (1967), Lady Makbet w „Makbecie” (1972) i Jean Horton w „Kwartecie Harwooda” (2000).

Czytaj więcej

Nie żyje Zofia Kucówna - aktorka, pisarka, muza

Kucówna znakomicie wpisała się w historię Teatru Małego wymyśloną przez Hanuszkiewicza jako scena kameralna Narodowego usytuowana w piwnicy domów towarowych. Tu, gdzie aktorzy byli „na wyciągnięcie ręki widzów, czując ich oddech na plecach” zagrała m.in. w „Miesiącu na wsi” w reżyserii Andrzeja Łapickiego, a także w nagrodzonej na Festiwalu Sztuk Współczesnych we Wrocławiu „Marii” Iredyńskiego.

Zofia Kucówna była związana z Teatrem Telewizji, w którym zagrała kilkadziesiąt ról. Wykładała na Wydziale Aktorskim Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, w 1998 r. otrzymała tytuł naukowy profesora nauk teatralnych. Wydała kilka książek wspomnieniowych, m.in. „Zatrzymać czas” (1990), „Szara godzina” (2012) oraz zbiór felietonów „Opowieści moje” (2000).

Jako aktorka w filmie miała prawo czuć się niespełniona. Znana była m.in. z ról w filmach „Wiano” Jana Łomnickiego, „Spirala” Krzysztofa Zanussiego i „Deszczowy lipiec” Leonarda Buczkowskiego, a także z seriali „Egzamin z życia” i „Dom nad rozlewiskiem”.

Jadwiga Staniszkis (26 kwietnia 1942 - 15 kwietnia 2024)

Wybitna humanistka, socjolożka i analityczka polityczna, profesor nauk humanistycznych, od 1992 r. profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Wykształcenie odebrała w Warszawie. W 1965 r. ukończyła studia w Sekcji Socjologicznej Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Warszawskiego, sześć lat później obroniła doktorat, zaś w 1978 r. uzyskała stopień doktora habilitowanego nauk humanistycznych w dziedzinie socjologii.

Prof. Jadwiga Staniszkis

Prof. Jadwiga Staniszkis

Fotorzepa, Waldemar Kompala

Jadwiga Staniszkis pracowała w Instytucie Socjologii UW. Jako przedstawicielka grupy młodych asystentów wraz m.in. z Aleksandrem Smolarem i Marcinem Królem, wspólnie z profesorami (np. Leszkiem Kołakowskim i Tadeuszem Kotarbińskim) i aktywnymi politycznie studentami (Teresą Bogucką, Janem Lityńskim czy Adamem Michnikiem) współorganizowała intelektualne życie polityczne na Uniwersytecie Warszawskim. Brała udział w spotkaniach dyskusyjnych i seminariach. Uczestniczyła w wydarzeniach marcowych w 1968 r., za udział w protestach studenckich została zwolniona z pracy na UW i aresztowana na dziewięć miesięcy.

Po zwolnieniu Jadwiga Staniszkis pracowała jako nauczycielka w szkole pielęgniarskiej, do pracy w Instytucie Socjologii została przywrócona w 1981 r. W sierpniu 1980 r. weszła w skład Komisji Ekspertów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Gdańsku, później doradzała związkowcom z NSZZ „Solidarność”. Po wprowadzeniu stanu wojennego wykładała we Wszechnicy Solidarności, publikowała w prasie podziemnej. Czas związku z „Solidarnością” opisała w książce „Poland’s self-limiting revolution”, monografii w języku angielskim o samoograniczającej się rewolucji, która po polsku została wydana dopiero w 2010 r.

Jadwiga Staniszkis wykładała na Wydziale Filozofii i Socjologii UW, pracowała w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, zasiadała w Komitecie Socjologii PAN. Wykładała również na uczelniach zagranicznych, m.in. na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (UCLA), na Uniwersytecie Harvarda, Uniwersytecie Michigan oraz w Azji: w Chinach, Japonii i Tajwanie.

Staniszkis zajmowała się socjologią polityki, socjologią ekonomii i socjologią organizacji, interesowały ją transformacja polityczna, gospodarcza i społeczna w Polsce oraz krajach Europy Środkowo-Wschodniej, a także teorie globalizacji i postkomunizmu. Była autorką wielu książek i publikacji, m.in. „Ontologia socjalizmu” (1988), „Postkomunizm” (2000), „Władza globalizacji” (2003), „O władzy i bezsilności” (2006). Publikowała w prasie (m.in. „Wprost” i „W Sieci”), w charakterze ekspertki i komentatorki była regularnie zapraszana do mediów.

Czytaj więcej

Odeszła pozostając wierna sobie. Jaka naprawdę była prof. Jadwiga Staniszkis

Wspierała „Solidarność”, ale krytykowała ją w pracach o samoograniczającej się rewolucji. Krytykowała rządy postkomunistów, prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, wspierała rządy AWS, początkowo także PiS, ale później również krytycznie oceniała politykę prezesa tej partii Jarosława Kaczyńskiego. Krytycznie wyrażała się o całej polskiej scenie politycznej - krytykowała prezydenturę Bronisława Komorowskiego, o premierze Donaldzie Tusku mówiła, że stworzył „najgorszy i najmniej kompetentny rząd w historii Polski”. Formułowała zarzuty wobec gabinetu Beaty Szydło i prezydenta Andrzeja Dudy.

Jej znakiem charakterystycznym była mocna czerwona szminka. Z życia publicznego wycofała się w 2021 r. Jadwiga Staniszkis była odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne osiągnięcia w pracy naukowej i dydaktycznej oraz w działalności organizacyjnej (2000) oraz Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za osiągnięcia w pracy zawodowej i społecznej, była także laureatką Nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej za badania nad procesem transformacji Polski i świata.

„Biografia prof. Staniszkis to gotowy scenariusz na film” - wspominał dziennikarz „Rzeczpospolitej ”Jacek Nizinkiewicz. „Jako rozmówca była zimna, precyzyjna, konkretna. Ale nie bała się powiedzieć: »nie wiem«. Jako człowiek bywała szorstka. Ożywiała się w relacjach osobistych, gdy dotyczyły zwierząt, podróży, wykształcenia, nieruchomości” - pisał.

Jan A.P. Kaczmarek (29 kwietnia 1953 - 21 maja 2024)

Słynny twórca muzyki filmowej, laureat Oscara. Jan A.P. Kaczmarek urodził się w 1953 r. w Koninie. Pochodził z muzykalnej rodziny, jego dziadek był skrzypkiem. Artysta zaczął komponować w liceum, tworzył m.in. muzykę do szkolnych przedstawień. W latach 70. współpracował z teatrami. Pod koniec następnej dekady wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zamieszkał.

Jan A.P. Kaczmarek

Jan A.P. Kaczmarek

Fotorzepa, Rafał Guz

Jan A.P. Kaczmarek był członkiem Amerykańskiej Akademii Filmowej i Europejskiej Akademii Filmowej. W 2001 r. został nominowany do nagrody Orzeł za muzykę do filmu „Quo vadis”. W 2005 roku zdobył Oscara za muzykę do filmu „Marzyciel” (reżyseria Marc Forster), w który, główną rolę zagrał Johnny Depp. Za muzykę do tego obrazu otrzymał również nagrodę National Board of Review dla najlepszego kompozytora, był nominowany do Złotego Globu i nagrody Brytyjskiej Akademii Filmowej (BAFTA).

Czytaj więcej

Jan A. P. Kaczmarek. Marzyciel, który dostał Oscara

Kompozytor był twórcą i dyrektorem Międzynarodowego Festiwalu Filmowego „Transatlantyk”, którego pierwsza edycja odbyła się w 2011 r. w Poznaniu. Kaczmarek był autorem muzyki do kilkudziesięciu filmów. Jego kompozycje można odnaleźć w takich obrazach jak „Ewangelia według Harry’ego”, „Całkowite zaćmienie”, „Plac Waszyngtona”, „Quo vadis”, „Wojna i pokój”, „Bracia Karamazow”, „Horsemen – jeźdźcy Apokalipsy” czy „Dzieci Ireny Sendlerowej”. Współpracował m.in. z Agnieszką Holland, Januszem Kamińskim i Lechem Majewskim.

Kilka lat temu w rozmowie z „Plusem Minusem” zgodził się, że muzyka filmowa jest jak wehikuł, który pozwala filmowi przenieść się w inny wymiar. - Dźwięki płynące z ekranu mają wielką siłę. Ta sama scena z inną muzyką zmienia czasem sens - podkreślił.

- Jestem dumny z tego, że poznałem teatr awangardowy. Współpracowałem z Teatrem Ósmego Dnia, z Akademią Ruchu, Sceną Plastyczną Mądzika – to były moje początki. Potem miałem alternatywną karierę koncertową. Film stał się moją ostatnią przystanią. Do kina trzeba dojrzeć, ono wymaga świadomości i erudycji - mówił w 2020 r. Kaczmarek w rozmowie z Barbarą Hollender.

Obok Bronisława Kapera był jedynym polskim kompozytor wyróżnionym nagrodą Amerykańskiej Akademii Filmowej. W ostatnim okresie życia zmagał się z ciężką chorobą, z powodu której nie mógł komponować. Zmarł w Krakowie, miał 71 lat.

Czytaj więcej

Jan A.P. Kaczmarek przez lata w USA żył w cieniu bankructwa

Janusz Rewiński (16 września 1949 - 1 czerwca 2024)

Aktor, satyryk, artysta kabaretowy, a przez krótki czas także polityk, poseł na Sejm I kadencji, współzałożyciel Polskiej Partii Przyjaciół Piwa. Jego teksty z filmu „Kiler” zna chyba każdy Polak powyżej trzydziestki. „Przez wiele lat Tata dawał radość i uśmiech nie tylko nam, ale i wszystkim wokół. Teraz świat jest jakby taki sam, ale uśmiechu nagle zabrakło” - żegnał go syn, Jonasz Rewiński.

Janusz Rewiński

Janusz Rewiński

PAP/Jakub Kamiński

Janusz Rewiński urodził się w Żarach. Był absolwentem Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie. W czasie studiów występował w słynnej „Piwnicy Pod Baranami”. – Chodziłem do teatru, ale najbardziej podobała mi się Piwnica pod Baranami i śmieszne kawałki Grzegorza Warchoła opowiadane w klubach studenckich. Hamletem nigdy nie chciałem być. Nic z tego nie rozumiałem. Ale grałem ze Stuhrem w „Wiśniowym sadzie”. Sad rąbano na taśmie, ptaszki śpiewały. Oglądałem Wajdę i Swinarskiego w Starym. Było pięknie. Generalnie jednak próbowałem podrabiać Wiesława Dymnego - opowiadał o czasach szkolnych.

Czytaj więcej

Janusz Rewiński nie żyje. Stworzył postaci memiczne zanim wymyślono memy

Był aktorem Teatru Polskiego w Poznaniu, potem był związany z tworzonym przez Zenona Laskowika kabaretem Tey. Rewiński był także jedną z gwiazd Kabaretu Olgi Lipińskiej, w którym wcielał się w Miśka, gburowatego dyrektora teatru. - Grały tuzy i gwiazdy, a ja nic nie umiałem. Na wszelki wypadek wrzeszczałem. Jak człowiek czuje się zagrożony, to krzyczy. Kacyków było coraz więcej, więc rola rozwijała się sama. Tacy jak Misiek byli wszyscy pierwsi sekretarze powiatowego pokroju. Pokraki, nieszczęścia, które dorwały się do władzy - tak swą rolę Rewiński wspominał w 2009 r. w rozmowie z Jackiem Cieślakiem. „Stworzył postaci memiczne, zanim wymyślono memy” - wspominał później dziennikarz.

Wystąpił m.in. w „Podróżach pana Kleksa”, „Uprowadzeniu Agaty”, „Rysiu”, w serialach „Zmiennicy” i „Tygrysy Europy”. W latach 90. ogromną popularność przyniosła Rewińskiemu rola gangstera „Siary” Siarzewskiego w „Kilerze” Juliusza Machulskiego. Wiele cytatów z jego filmowych wypowiedzi zyskało status kultowych, jak np. ten, gdy w czasie libacji z tytułowym Kilerem (w tej roli Cezary Pazura) Rewiński dzwonił do agencji towarzyskiej mówiąc: „Siara. Memory. Find. I wszystko jasne”. Film w kinach obejrzały ponad 2 miliony widzów, a Rewiński i Pazura zagrali także w kontynuacji, „Kiler-ów 2-óch”.

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: Nie ma Siary

Na przełomie wieków Janusz Rewiński tworzył duet z Krzysztofem Piaseckim, z którym nagrywał polityczny program satyryczny „Ale Plama” i „Szkoda gadać”. Od 2013 do 2019 roku współpracował, jako felietonista, z tygodnikiem „W Sieci”. Pod koniec życia Rewiński nie pojawiał się już na ekranie ani na scenie. Kupił ziemię pod Warszawą i hodował zwierzęta. Zmarł w wieku 74 lat.

Marzena Kipiel-Sztuka (19 października 1965 - 9 czerwca 2024)

Aktorka, znana przede wszystkim z roli Halinki w serialu „Świat według Kiepskich”. Urodziła się w 1965 r. w Legnicy. W latach 80. zaczęła pracować w teatrze, początkowo w charakterze suflerki. W latach 1989-2000 występowała w legnickim Teatrze Dramatycznym. W 1991 r. zdała aktorski egzamin eksternistyczny.

Marzena Kipiel-Sztuka

Marzena Kipiel-Sztuka

FOTON/PAP

Ogólnopolską popularność przyniósł jej serial „Świat według Kiepskich”, którego emisja rozpoczęła się w 1999 r. Przez ponad 20 lat, do zakończenia emisji w 2022 r., Marzena Kipiel-Sztuka odgrywała rolę Halinki Kiepskiej, ciężko pracującej pielęgniarki, która utrzymywała swojego leniwego męża Ferdynanda (w tej roli Andrzej Grabowski), syna Waldusia (Bartosz Żukowski) i córkę Mariolę (Barbara Mularczyk). Akcja serialu rozgrywała się we Wrocławiu w kamienicy przy ul. Ćwiartki 3/4. W rolach głównych wystąpili m.in. Ryszard Kotys (Marian Paździoch), Renata Pałys (Helena Paździoch), Dariusz Gnatowski (Arnold Boczek), Krystyna Feldman (Rozalia „Babka” Kiepska) oraz Bohdan Smoleń (listonosz Edzio).

Czytaj więcej

Nie żyje aktorka Marzena Kipiel-Sztuka. Popularność przyniósł jej „Świat według Kiepskich”

Marzena Kipiel-Sztuka zagrała też w serialach „Fala zbrodni”, „Pierwsza miłość”, „Behawiorysta” czy filmach „Fighter” oraz „Miłość jest blisko”. Użyczyła głosu postaci czarownicy w filmie animowanym „Jak uratować mamę” (2016). W 2007 r. uczestniczyła w pierwszej edycji telewizyjnego show „Jak oni śpiewają”. W 2014 r. na XVIII Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Komediowych w Lubomierzu otrzymała „Kryształowy Granat” dla najkomiczniejszej aktorki sezonu 2013/2014. Wspierała akcje charytatywne organizowane przez policję z Legnicy.

Marzena Kipiel-Sztuka zmarła w Wałbrzychu po ciężkiej chorobie w wieku 58 lat.

Orest Lenczyk (28 grudnia 1942 - 11 czerwca 2024)

Trener i działacz piłkarski, w młodości piłkarz. Rekordzista ekstraklasy jeśli chodzi o liczbę meczów - prowadził dziesięć klubów w 584 spotkaniach.

Orest Lenczyk

Orest Lenczyk

Fotorzepa, Piotr Guzik

Orest Lenczyk urodził się w Sanoku, jego rodzice byli nauczycielami pochodzącymi ze Lwowa. Rozpoczął karierę piłkarską w Sanoczance Sanok, która przekształciła się w Stal Sanok. W późniejszych latach reprezentował barwy Stomilu Poznań i Ślęzy Wrocław, karierę przerwał z powodu kontuzji kolana, grał wówczas w klubie Moto Jelcz Oława. Zajął się pracą szkoleniowca. Z pierwszą prowadzoną przez siebie drużyną, Karpatami Krosno, awansował w sezonie 1970/71 na trzeci poziom rozgrywek. Następnie był asystentem, drugim trenerem lub trenerem w Stali Rzeszów, Siarce Tarnobrzeg i Stali Mielec.

W 1975 r. Orest Lenczyk związał się z Wisłą Kraków, w której przez dwa sezony był asystentem, a przez dwa - pierwszym trenerem. Z krakowską drużyną zdobył w 1978 r. swój pierwszy tytuł mistrza Polski, miał wówczas 36 lat. Powtórzył ten sukces z Wisłą w 2001 r., zaś Wiślacy pod jego wodzą w 1979 r. awansowali do 1/4 finału Pucharu Europy Mistrzów Klubowych. W sumie Orest Lenczyk trzykrotnie triumfował w ekstraklasie - w 2012 r. najlepszy w lidze był pod jego wodzą Śląsk Wrocław.

Czytaj więcej

Stefan Szczepłek wspomina Oresta Lenczyka: Pan Trener

Po odejściu z Wisły Lenczyk prowadził m.in. Śląsk Wrocław, Ruch Chorzów, Widzew Łódź, GKS Katowice, Pogoń Szczecin, Cracovię i Zagłębie Lubin. Karierę trenerską zakończył w 2014 roku. Podczas 36 lat pracy w zawodzie trenował 14 drużyn. Na swoim koncie miał także zwycięstwa w Superpucharze Polski — z GKS Katowice (1995) i Śląskiem (2012). Ostatni raz był szkoleniowcem zespołu grającego w ekstraklasie w maju 2014 r., miał wówczas 70 lat.

Jego pasją była muzyka poważna, w tym filharmoniczna. „Spytałem kiedyś Oresta Lenczyka, jakie jest jego największe marzenie. Mogłem oczekiwać odpowiedzi w rodzaju: poprowadzić reprezentację Polski na Wembley lub w roli trenera pokonać Brazylię na Maracanie.

Lenczyk, jak zwykle nim odpowiedział na jakiekolwiek pytanie, zastanowił się chwilę, po czym przymknął oczy, jakby przenosząc się do innego świata i powiedział: Chciałbym 1 stycznia usiąść w Złotej Sali Musikverein w Wiedniu i mieć takie miejsce na widowni, żeby z bliska przyglądać się pracy pierwszego skrzypka” - wspominał Stefan Szczepłek, dziennikarz sportowy „Rzeczpospolitej”. „Nie pił, nie palił, był wierny żonie, przeklinał w ostateczności, do czego nazbyt często doprowadzała go praca w klubach” - dodawał. Szczepłek pisał, że choć największym sportowym marzeniem Lenczyka było objęcie reprezentacji, a szkoleniowiec wychował dwóch selekcjonerów, Adama Nawałkę i Waldemara Fornalika, to PZPN nigdy nie powierzył mu kadry.

Tadeusz Woźniak (6 marca 1947 - 7 lipca 2024)

Bard i wokalista, który od przełomu lat 60. i 70 towarzyszył wielu pokoleniom słuchaczy. Jego muzyczną wizytówką był utwór „Zegarmistrzem światła” (słowa: Bogdan Chorążuk), którym w 1972 r. wygrał Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Zjechał z tym swoim hymnem cały świat. Tadeusz Woźniak łączył wartości poetyckie z refleksyjnym, hipisowskim graniem. Słynął jako twórca ballad. Takie przeboje jak „Smak i zapach pomarańczy”, „To będzie syn”. Jego debiutancka płyta została wydana przez Polskie Nagrania w 1971 r.

Tadeusz Woźniak

Tadeusz Woźniak

PAP/Sławomir Mielnik

- Napisałem dwie zwrotki i zaczęliśmy zastanawiać się z Heniem Wojciechowskim, świetnym aranżerem i kompozytorem, co z tym zrobić. W tym czasie stanowiliśmy jedną grupę z zespołem Alibabki. Henio całość zaaranżował z wielkim rozmachem. W tamtym czasie można było jeszcze to zrobić. Orkiestra z rozbudowaną sekcją instrumentów dętych nadała utworowi ostateczny patetyczny szlif. Nie można zapomnieć także o cudownie brzmiących Alibabkach. (...) Utwór odniósł gigantyczny sukces - mówił w jednym z wywiadów Tadeusz Woźniak, wspominając okoliczności powstania „Zegarmistrza światła”.

Artysta debiutował w 1966 r. podczas I Radiowej Giełdy Piosenki, kryjąc się pod pseudonimem „Daniel Dan” w zespole Dzikusy. Na gitarze zaczął grać w technikum. Był wokalistą grupy Czterech z Markiem Brodowskim, Markiem Blizińskim i Andrzejem Turskim. W 1967 r. zadebiutował jako kompozytor, pisząc muzykę do wierszy Juliana Tuwima, Bolesława Leśmiana, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. W programie Telewizyjna Giełda Piosenki triumfował w 1967 r. z utworem „Hej, Hanno” (słowa: Agnieszka Osiecka), dzięki czemu wraz z zespołem został zaproszony do udziału w 6. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.

Czytaj więcej

"Rzecz w tym". Tadeusz Woźniak – wspomnienie o przyjacielu

Występował też z zespołem Niebiesko-Czarni, Alibabki, koncertował z Czesławem Niemenem. Wykonywał swoje kompozycje, piosenki Osieckiej i Katarzyny Gärtner. Był autorem muzyki do wierszy Herberta i Stachury. Jego piosenki wykonywali inni artyści, m.in. Bernard Ładysz, Krystyna Prońko i Zbigniew Wodecki. Tadeusz Woźniak napisał także muzykę do filmów. W 2012 r. skomponował muzykę do przedwojennej ekranizacji „Pana Tadeusza" (reżyseria: Ryszard Ordyński), cyfrowo zrekonstruowanej z ocalałych fragmentów. Przez lata był związany z teatrami, m.in. w Wałbrzychu i Bydgoszczy. Współpracował z Teatrem Wybrzeże w Gdańsku, Teatrem Polskim w Poznaniu czy Teatrem Rozmaitości w Warszawie. Napisał muzykę do kilkudziesięciu przedstawień, w tym „Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa (w reż. Andrzeja Marii Marczewskiego), „Wesela" Wyspiańskiego (w reż. Romana Kordzińskiego) i „Odprawy posłów greckich" Kochanowskiego (w reż. Andrzeja Witkowskiego).

Tadeusz Woźniak zmarł w wieku 77 lat. - Odszedł Tadeusz Woźniak. Stanowczo za wcześnie. Był artystą w pełni formy, aktywnym, twórczym do ostatnich dni. Koncertował, pisał, tworzył. Mimo, że szerszej publiczności znany głównie jako pieśniarz, autor i wykonawca legendarnego „Zegarmistrza”, był człowiekiem wielu niezwykłych talentów. Przede wszystkim kompozytorem - wspominał artystę jego przyjaciel, ówczesny redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota.

Jerzy Stuhr (18 kwietnia 1947 - 9 lipca 2024)

Jeden z najwybitniejszych polskich aktorów, reżyser i scenarzysta, wielokrotnie nagradzany artysta, który w filmach często prezentował losy polskiego inteligenta, ojciec aktora Macieja Stuhra. Pierwsze kroki w aktorstwie stawiał w liceum i na studiach. Związał się z Teatrem Starym w Krakowie, gdzie grał Belzebuba w „Dziadach” czy Wysockiego w „Nocy listopadowej”. W latach 70. zaczął grać w filmach. Jego pierwszą rolą był epizod w obrazie „Trzecia część nocy” Andrzeja Żuławskiego z 1971 r. Pięć lat później Stuhr w filmie „Spokój” Krzysztofa Kieślowskiego zagrał swoją pierwszą rolę główną.

Jerzy Stuhr

Jerzy Stuhr

PAP/Rafał Guz

Jerzy Stuhr wystąpił w wielu filmach, które są do dziś pamiętane przez widzów. W 1977 r. zagrał główną rolę w „Wodzireju” Feliksa Falka i drugoplanową w „Bez znieczulenia” Andrzeja Wajdy, dwa lata później do kin wszedł "Amator" Kieślowskiego, gdzie Stuhr wcielił się w rolę Filipa. Aktor występował także u Agnieszki Holland (”Aktorzy prowincjonalni"), Márty Mészáros ("Útközben") i Filipa Bajona ("Wizja lokalna 1901").

Ogromną popularność przyniosły mu role komediowe. Jerzy Stuhr zagrał w kilku filmach Juliusza Machulskiego. Wcielał się w rolę Maksa Paradysa w „Seksmisji” (1983), nadszyszkownika Kilkujadka w „Kingsajzie” i płatnego zabójcy Pollacka w „Deja vu” (1989). Do współpracy z reżyserem wrócił w latach 90. i zapisał się w historii polskiej popkultury rolą komisarza Ryby w filmie „Kiler” (1997) i jego kontynuacji, „Kiler-ów 2-óch” (1999).

Czytaj więcej

Jerzy Stuhr: Chciałem do teatru, poniosło mnie do kina

Stuhr był także uznanym reżyserem, znanym z takich obrazów jak „Spis cudzołożnic”, „Historie miłosne”, „Tydzień z życia mężczyzny”, „Duże zwierzę” czy „Pogoda na jutro”. Zajmował się również dubbingiem. Użyczył głosu postaci osła w filmie animowanym „Shrek” (2001) oraz jego kontynuacjach, nagrał także serię audiobooków z baśniami Hansa Christiana Andersena.

Jerzy Stuhr był laureatem Brązowych Lwów Gdańskich dla najlepszego aktora (1979) i za najlepszą rolę drugoplanową (1987), Polskiej Nagrody Filmowej za drugoplanową rolę w filmie „Persona non grata” (2005) oraz nagrody specjalnej za osiągnięcia życia (2018).

Otrzymał Nagrodę Specjalną Jury Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych za „Spis cudzołożnic” (1994) oraz Złote Lwy za „Historie miłosne” (1997). W latach 1990–1996 oraz 2002–2008 był rektorem PWST w Krakowie. Odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi dla kultury polskiej, za osiągnięcia w twórczości artystycznej oraz działalności pedagogicznej”, miał Złoty Krzyż Zasługi.

W ostatnich latach życia Jerzy Stuhr zmagał się z problemami zdrowotnymi. Jak informowały media, chorował na raka, przeszedł zawał serca, miał też udar mózgu. W ubiegłym roku Maciej Stuhr przekazał, że jego ojciec trafił w ciężkim stanie na oddział intensywnej terapii szpitala w Zakopanem. Aktor zmarł w wieku 77 lat.

Czytaj więcej

Grażyna Torbicka wspomina Jerzego Stuhra: Nigdy nie doklejał wąsów

„Uwielbiany aktor – głównie za telewizję i film, za kabaretowe »Spotkania z balladą«, opolski hit »Śpiewać każdy może«, bo kreacji teatralnych, choćby w Starym Teatrze, większość niestety nie znała” - pisał o zmarłym Jacek Cieślak. „Był krytyczny wobec współczesnego teatru, porównywał go do studenckiego z lat 70. Wyjątek czynił dla Krzysztofa Warlikowskiego, którego chronił jako profesor na studiach. Pomagał też Grzegorzowi Jarzynie” - dodał. - Każde pokolenie ma swoją estetykę i wprowadza ją do teatru. Mogę tylko powiedzieć, że nasz aparat wykonawczy wymagał o wiele większego przygotowania niż dzisiaj. Technicznego. Dlatego nie dawałem sobie przypiąć mikrofonu - mówił Jerzy Stuhr.

Bogumiła Wander (7 października 1943 - 30 lipca 2024)

Jedna z największych gwiazd w historii polskiej telewizji, spikerka i prezenterka. Urodziła się w Kaliszu, była córką lalkarki i skrzypka. Absolwentka Uniwersytetu Łódzkiego, ukończyła studia na Wydziale Filozoficzno-Historycznym.

Bogumiła Wander

Bogumiła Wander

Fotorzepa, Rafał Guz

W 1965 r., gdy była jeszcze studentką, Bogumiła Wander rozpoczęła karierę telewizyjną - została spikerką w Łódzkim Ośrodku Telewizji Polskiej (do udziału w konkursie namówił ją starszy brat Włodzimierz, członek zespołu Niebiesko-Czarni). Po pięciu latach przeprowadziła się do Warszawy. W stołecznym oddziale TVP od połowy lat 70. zapowiadała na żywo programy w TVP1 i TVP2, po zróżnicowaniu obu anten w latach 80. pozostała w TVP1. Bogumiła Wander była także konferansjerką na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze oraz festiwalu w Sopocie.

Czytaj więcej

Para, o której mówiła cała Warszawa

W latach 1979-1982 przebywała w Belgii, po powrocie do kraju wróciła na antenę TVP. Była nie tylko spikerką, zajmowała się również produkcją telewizyjną – realizowała teleturniej „Panie na planie” oraz magazyn baletowy „Życie na pointach”. Bogumiła Wander była autorką filmów dokumentalnych: „Conrad Drzewiecki o sobie. To nie ja, to taniec” (1997) oraz „Andrzej Strumiłło. A-4 dziennik rysowany” (1998). Pracę w charakterze spikerki zakończyła w 2003 r., ale dziewięć lat później zapowiadała na antenie TVP Kultura dawne programy z okazji 60-lecia Telewizji Polskiej.

Bogumiła Wander była żoną Krzysztofa Baranowskiego, żeglarza, który jako pierwszy Polak dwukrotnie samotnie opłynął kulę ziemską. - Był niezwykle opiekuńczy wobec pani Wander, bardzo się o nią troszczył. Byli ogromnie kochającą się parą. Każdemu życzę takiej spełnionej miłości - wspominała dziennikarka Aleksandra Szarłat, autorka książki „Prezenterki. Tele PRL”.

Czytaj więcej

Do pracy w telewizji Bogumiłę Wander namówił brat, członek zespołu "Niebiesko-Czarni"

- Bogusia była damą. Takich dam nie spotykałam. Mam do niej wielki szacunek - wyznała Katarzyna Dowbor, przez lata prezenterka TVP, wspominając, że Bogumiła Wander była „naprawdę utalentowana” i „pięknie śpiewała”. Oceniła, że widzowie kochali prezenterkę za profesjonalizm oraz urodę, głos i charyzmę.

Franciszek Smuda (22 czerwca 1948 - 18 sierpnia 2024)

Były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, uważany za jednego z najlepszych polskich trenerów. Pracował w kraju i za granicą, zwyciężał w ekstraklasie, udało mu się też awansować do grupowej fazy Ligi Mistrzów.

Franciszek Smuda

Franciszek Smuda

PAP/Tomasz Koryszko

Franciszek Smuda urodził się w Lubomi (województwo śląskie), nieopodal Wodzisławia Śląskiego. Karierę piłkarską rozpoczął w latach 60. w Unii Racibórz i Odrze Wodzisław Śląski. Występował na pozycji obrońcy. Grał w Ruchu Chorzów i Piaście Gliwice, w Stali Mielec i Legii Warszawa występował w pierwszej lidze. W 1975 r. wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie grał m.in. w Los Angeles Aztecs. Później przeniósł się do Niemiec, gdzie zakończył karierę. Grał u boku najlepszych - w Stali Mielec z Grzegorzem Latą, w Legii z Kazimierzem Deyną, w Los Angeles Aztecs - z Georgem Bestem.

W latach 80. Franciszek Smuda rozpoczął karierę trenerską. „Swoją pozycję budował długo, a droga, jaką przeszedł, tylko na początku była dość typowa dla młodego chłopaka z jako takim talentem. Pytany, w ilu klubach grał, a ile trenował miał kłopot z odpowiedzią. Przez niektóre miejsca ledwie przemknął, ograniczył swoją obecność do kilku treningów. Wyszło mu jednak, że grał w trzynastu klubach w Polsce, w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech. Trenował bodajże dwadzieścia” - wspominał Stefan Szczepłek.

Jako 35-letni szkoleniowiec pierwsze kroki stawiał w Niemczech w amatorskim VfR Coburg. Po kilku latach i pracy w czterech klubach przeniósł się do Turcji. W 1993 r. został trenerem Stali Mielec. Później był szkoleniowcem m.in. Widzewa Łódź, Wisły Kraków, Legii Warszawa, Lecha Poznań, Zagłębia Lubin i Górnika Łęczna. Ostatni raz w roli trenera Franciszek Smuda wystąpił w sierpniu 2022 roku, w Wieczystej Kraków, która grała wówczas w III lidze.

Największym sukcesem Smudy na ławce trenerskiej było wprowadzenie Widzewa Łódź do Ligi Mistrzów (w 1996 roku), a także trzykrotne zdobycie mistrzostwa Polski — z Widzewem Łódź (dwa razy, w 1996 i 1997) i z Wisłą Kraków (1999). Z Widzewem i Wisłą wywalczył Superpuchar Polski, z Lechem sięgnął po Puchar Polski. Prowadził Widzew w słynnym meczu w Warszawie, w którym w 86. minucie Legia prowadziła 2:0, by przegrać 2:3.

Czytaj więcej

Franciszek Smuda: Krawiec, który szył ubrania piłkarzom, żeby dobrze wyglądali na boisku

W latach 2009-2012 Smuda był selekcjonerem reprezentacji Polski, którą poprowadził na Euro 2012. Polska była gospodarzem, nie grała wówczas w eliminacjach, a na Euro nie wyszła z grupy - zremisowała 1:1 z Grecją i Rosją oraz przegrała 0:1 z Czechami. Występ reprezentacji na turnieju był rozczarowaniem - „polska” grupa była uważana za najsłabszą na Euro i wydawało się, że Biało-Czerwonym powinno udać się awansować z niej do ćwierćfinału (na Euro grało wówczas 16 drużyn). Po mistrzostwach Smuda rozstał się z reprezentacją, a w roli selekcjonera zastąpił go Waldemar Fornalik.

Dzięki pracy i podróżom po całym świecie znał wiele języków, m.in. niemiecki, angielski, hiszpański czy serbski. Kiedy Lech Poznań wyeliminował z Pucharu UEFA Austrię Wiedeń, podano mu w szatni telefon z informacją, że dzwoni prezydent. - Myślałem, że to prezydent miasta i dziwiłem się, że dzwoni, zamiast przyjść do szatni. Ale facet mi mówi, że nazywa się Lech Kaczyński i jest prezydentem Polski. Widzę, że ktoś chce mnie zrobić w konia, więc mówię do gościa słowami, które każdy mężczyzna rozumie, a co mogę przetłumaczyć na łagodne „przestałbyś się wygłupiać”. A on mi na to: Mimo wszystko serdecznie panu gratuluję w imieniu narodu polskiego. Okazało się, że to był naprawdę Lech Kaczyński. Wiedziałem, że przy najbliższej okazji go przeproszę, ale nie zdążyłem - mówił Smuda.

W ostatnim okresie życia Franciszek Smuda walczył z białaczką. Zmarł w Krakowie w wieku 76 lat.

Zbigniew Lew-Starowicz (25 października 1943 - 13 września 2024)

Najbardziej znany polski seksuolog. Lekarz psychiatra, psychoterapeuta, nauczyciel akademicki, profesor nauk medycznych, założyciel i prezes Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego.

Prof. Zbigniew Lew-Starowicz

Prof. Zbigniew Lew-Starowicz

PAP/Rafał Guz

Zbigniew Lew-Starowicz urodził się w Sieradzu. W 1966 r. ukończył medycynę na Wydziale Lekarskim Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi, był też absolwentem filozofii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W 1981 r. doktoryzował się, pięć lat później uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk medycznych ze specjalnością w zakresie psychiatrii, zaś w 2015 r. otrzymał tytuł profesora nauk medycznych.

Po studiach pracował w poradni, w której przyjmowała Michalina Wisłocka, autorka książek o seksuologii, między innymi popularnonaukowego poradnika seksuologicznego „Sztuka kochania” (1978). Później Lew-Starowicz związał się z Akademią Wychowania Fizycznego w Warszawie oraz z Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego, był kierownikiem Zakładu Seksuologii Medycznej i Psychoterapii CMKP.

Wkrótce po studiach pracował w poradni, w której pacjentów przyjmowała również Michalina Wisłocka[3]. Zawodowo później związany m.in. z Obejmował w nich stanowiska profesorskie, powierzono mu też obowiązki[4]. W latach 1999–2005 pełnił przez dwie kadencje funkcję dziekana Wydziału Rehabilitacji AWF[6]. Był także kierownikiem Katedry Psychospołecznych Podstaw Rehabilitacji na tej uczelni, a także wykładowcą na Wydziale Psychologii Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Warszawie[4]. Zajmował stanowisko dyrektora Instytutu Seksuologii Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego w Warszawie.

Był założycielem i prezesem Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, a także Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej. W 1994 r. został powołany na stanowisko krajowego specjalisty z zakresu seksuologii. W latach 1995–1996 był ekspertem Ministerstwa Edukacji Narodowej w zakresie edukacji seksualnej, a w latach 1996–1998 - liderem programu edukacji seksualnej Organizacji Narodów Zjednoczonych. Był autorem lub współautorem kilkuset prac naukowych i popularnonaukowych, poświęconych problematyce współczesnej seksuologii. Prof. Lew-Starowicz otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski i Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, a także Złoty Krzyż Zasługi i Medal Komisji Edukacji Narodowej.

Zbigniew Lew-Starowicz miał 80 lat.

Felicjan Andrzejczak (16 maja 1948 - 18 września 2024)

Piosenkarz, były wokalista zespołu Budka Suflera, z którym przeszedł do historii polskiej muzyki dzięki takim przebojom jak „Jolka, Jolka pamiętasz” (1982), „Czas ołowiu” (1982) czy „Noc komety” (1983). „Kochany Felku, Przyjacielu, jeszcze chwilę temu razem staliśmy na scenie... Nie mam słów, żeby Cię pożegnać... Odpoczywaj w spokoju. Serce pęka... Droga Rodzino, przyjmij moje kondolencje” - tak muzyka żegnał Krzysztof Cugowski, wieloletni lider Budki Suflera.

Felicjan Andrzejczak

Felicjan Andrzejczak

PAP/Adam Warżawa

Felicjan Andrzejczak urodził się w Pięczkowie (województwo wielkopolskie). W latach 60., gdy był uczniem technikum, śpiewał amatorsko utwory z repertuaru Czesława Niemena. W 1970 r. przeprowadził się do Świebodzina, gdzie z grupą lokalnych muzyków założył zespół C–4011. Ukończył Średnią Szkołę Muzyczną w klasie skrzypiec i Wydział Wychowania Muzycznego Studium Nauczycielskiego w Gorzowie Wielkopolskim.

Szerszej publiczności dał się poznać w roku 1977 za sprawą występu na XIII Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. Dwa lata później otrzymał wyróżnienie za wykonanie piosenki „Peron łez” na koncercie „Premier” na XVII festiwalu w Opolu. Sukces ten otworzył mu drogę do współpracy z Polskim Radiem, gdzie zarejestrował dwie piosenki: „Na progu ciszy” i „Życie od poniedziałku”.

Czytaj więcej

Nie żyje Felicjan Andrzejczak. „Jeszcze chwilę temu razem staliśmy na scenie”

Największą popularność przyniosła Andrzejczakowi współpraca z Budką Suflera, do której został zaproszony w 1982 r. Był wokalistą zespołu do 1983 r., w tym czasie wylansował piosenki, które znała - i zna do dziś - cała Polska. „Śpiewał w zaledwie w trzech utworach. Ale za to jakich! Jego rozpoznawalny od pierwszej sekundy głos na zawsze będzie się kojarzył z wielopokoleniowym gigaprzebojem »Jolka, Jolka pamiętasz«. A także - w nieco mniejszym stopniu – z »Czasem ołowiu« i »Nocą komety«. Po rozstaniu z Budką wydał wiele płyt solowych z repertuarem poprockowo-romantycznym” – wspominano wokalistę na stronie internetowej Budki Suflera. „Jolka, Jolka pamiętasz” trafiła na szczyt Listy Przebojów Programu Trzeciego. Później Felicjan Andrzejczak koncertował z Budką Suflera jako „gość specjalny”, w 1999 r. z Budką Suflera i Krzysztofem Cugowskim nagrał utwór „Piąty bieg” i „Krajobraz po rewolucji” (z Urszulą), które znalazły się na płycie Antologia 74–99 (1999).

Felicjan Andrzejczak jako solista wydał takie albumy jak „Świat miłować” (1997), „Zauroczenia” (2002), „Na prowincji” (2006), „Biegnę jak maratończyk” (2009) czy „Czas przypływu” (2014). W 2020 roku wydał z Budką Suflera wspólny album „10 lat samotności”.

Czytaj więcej

Felicjan Andrzejczak wrócił po latach

Na początku 2021 r. w rozmowie z „Rzeczpospolitą” perkusista Tomasz Zeliszewski opowiadał, jak powstawała płyta Budki Suflera, która ukazała się już po śmierci lidera grupy Romualda Lipki. - Płytę z Felicjanem powinniśmy nagrać już dawno. On jest częścią historii Budki Suflera. Zarejestrowaliśmy z nim przecież trzy, jakże znane, piosenki, przede wszystkim zaś w 1982 roku tę o niejakiej Jolancie, która stałą się przebojem wielopokoleniowym. Ogromnym szacunkiem cieszy się także „Czas ołowiu", a nagraliśmy też do programu telewizyjnego „Noc komety", naszą wersję piosenki enerdowskiego zespołu Eloy, również bardzo popularną. Potem nastąpiły setki wspólnych koncertów, które nas bardzo związały. Oczywiście kariera naszego zespołu wiązała się z wieloma wokalistami i wokalistkami, ale obopólny pomysł nagrania płyty z Felicjanem miał już wiele lat - mówił.

- Gdy graliśmy koncerty w 2019 roku, to bodaj w garderobie katowickiego Spodka rozmawialiśmy w gronie czterech starszych panów: Romek Lipko, ja, Mietek Jurecki i Felek. Chyba to ja zauważyłem, że znamy się cztery dekady, gramy razem, a nie mamy wspólnej płyty, co jest jakimś strasznym wstydem. Lobbyści nie byli potrzebni, wszyscy chcieliśmy nadrobić zaniedbanie - wspominał.

Leszek Moczulski (7 czerwca 1930 - 10 października 2024)

Działacz opozycji antykomunistycznej, lider i założyciel Konfederacji Polski Niepodległej. W czasach PRL wielokrotnie aresztowany, łącznie przesiedział w więzieniach – z przyczyn politycznych – ok. sześć lat. Nękany przez SB, kilkadziesiąt razy zatrzymywany na 48 godzin, nieustannie rewidowany, nachodzony w domu. Był współzałożycielem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO).

Leszek Moczulski

Leszek Moczulski

PAP/Radek Pietruszka

Leszek Moczulski urodził się w Warszawie, po II wojnie światowej przeniósł się z rodzicami do Sopotu, ale wrócił do stolicy i podjął studia na Uniwersytecie Warszawskim. W 1952 r. ukończył prawo, w 1958 r. - historię. Pracował jako dziennikarz – w „Trybunie Ludu”, „Życiu Warszawy”, a także w tygodniku „Wieś”. Potem był dziennikarzem tygodnika „Dookoła Świata”, a w 1958 roku został zatrudniony w TVP.

W 1957 roku został po raz pierwszy tymczasowo aresztowany za szkalowanie władz PRL w prasie zagranicznej, ostatecznie jednak go uniewinniono. Przez kilka lat objęty zakazem wykonywania pracy dziennikarza, publikował pod pseudonimami, w tym jako Leszek Karpatowicz współpracował z miesięcznikiem „Więź”. Od 1961 do 1977 kierował działem historycznym tygodnika „Stolica”.

Czytaj więcej

Pożegnanie Leszka Moczulskiego: dziś wszyscy jesteśmy Konfederatami

W latach 70. Leszek Moczulski brał udział w powstaniu Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, którego został rzecznikiem. Wkrótce wszedł w skład redakcji „Opinii”, pisma Ruchu. W 1979 r. grupa skupiona wokół Moczulskiego zaczęła wydawać „Gazetę Polską”. We wrześniu 1979 roku Moczulski założył Konfederację Polski Niepodległej, którą kierował łącznie przez 20 lat. W lutym 1980 roku KPN próbowała go zarejestrować (bez powodzenia) w wyborach do Sejmu PRL.

Leszek Moczulski we wrześniu 1980 r. trafił do więzienia. Z krótka przerwą siedział w nim, wraz z innym liderami KPN, m.in. Tadeuszem Jandziszakiem, Romualdem Szeremietiewem i Tadeuszem Stańskim, do roku 1984. Gdy w czerwcu 1981 r. został na krótko wypuszczony, interweniował Leonid Breżniew, w efekcie szef KPN wrócił za kraty. Został wypuszczony na mocy amnestii, po czym ponownie aresztowany, tym razem wraz z Krzysztofem Królem i Andrzejem Szomańskim, skazany na cztery lata, wyszedł na mocy amnestii w 1986 r.

Leszek Moczulski nie wziął udziału w rozmowach Okrągłego Stołu, był też krytyczny wobec jego ustaleń, jednak kandydował w czerwcowych wyborach. Dostał się do Sejmu, był posłem I i II kadencji. W 1990 r. kandydował na prezydenta - w wyborach, które w drugiej turze wygrał Lech Wałęsa, zajął ostatnie, szóste miejsce, zdobywając 411,5 tys. głosów (2,5 proc.).

Czytaj więcej

Zmarł Leszek Moczulski, prorok Polski niepodległej

Występując w Sejmie zasłynął z rozszyfrowania skrótu PZPR jako „Płatni Zdrajcy, Pachołki Rosji”. Po tym jak w KPN doszło do licznych rozłamów, a partia nie weszła w skład AWS, starał się jeszcze, bez powodzenia, o miejsce w Senacie (w 2001 – z własnego komitetu) oraz w Parlamencie Europejskim (z listy Narodowego Komitetu Wyborczego Wyborców).

W III RP Moczulski poświęcił się działalności badawczej. Na politycznej emeryturze zajmował się historią i pracą naukową. W 2005 r. założyciel KPN doktoryzował się na Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku, broniąc pracę doktorską „Geopolityka. Dzieje myśli i stan obecny dyscypliny” (jej promotorem był Bronisław Geremek). W 2009 r. habilitował się w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk.

Leszek Moczulski został w 2015 r. odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Jeszcze w czasach PRL opozycjonista został odznaczony przez prezydenta RP na uchodźstwie Kazimierza Sabbata Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

– Należał do najważniejszych działaczy opozycji demokratycznej w PRL. Był szczególnie prześladowany i wielokrotnie zatrzymywany, podobnie jak Jacek Kuroń i Adam Michnik – mówił dr Jan Olaszek z Instytutu Studiów Politycznych PAN i Instytutu Pamięci Narodowej.

Leszek Moczulski zmarł w Warszawie, miał 94 lata.

Jadwiga Barańska (21 października 1935 - 24 października 2024)

Kilka dni po swoich 89. urodzinach w Los Angeles zmarła Jadwiga Barańska - aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna, scenarzystka. Była absolwentką Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Łodzi (1958 r.). Debiutowała w Teatrze Klasycznym w Warszawie, gdzie występowała do 1966 r., następnie przeniosła się do Teatru Polskiego, z którym związała się do 1972 r.

Jadwiga Barańska

Jadwiga Barańska

PAP/Paweł Supernak

W pamięci widzów Jadwiga Barańska zapisała się przede wszystkim rolą Barbary Niechcic w „Nocach i dniach” w reżyserii Jerzego Antczaka, z którym w 1956 r. wzięła ślub. — Ekipa trwała przy nas wiernie przez dwa lata. Razem przeżywaliśmy chwile szczęścia i dramaty. Czuliśmy, że robimy coś ważnego — mówiła aktorka Barbarze Hollender, wspominając powstawanie adaptacji powieści Marii Dąbrowskiej. „Noce i dnie” obejrzały w Polsce ponad 22 miliony widzów.

Jadwiga Barańska była też tytułową hrabiną Cosel (1968) w innym obrazie swego męża oraz matką Chopina w filmie „Chopin. Pragnienie miłości” z 2002 r. M.in. w latach 60. występowała w Teatrze Telewizji (w „Szklanej menażerii”, „Skowronku”, „Żałoba przystoi Elektrze”, „Trzech siostrach”, „Oświadczynach” czy „Jubileuszu”), pod koniec następnej dekady wraz z mężem wyjechała do Stanów Zjednoczonych, a do Polski wróciła w latach 90.

Czytaj więcej

Nie żyje Jadwiga Barańska

W 2013 r. Jadwiga Barańska obchodziła w Warszawie jubileusz 55-lecia pracy artystycznej, w 2015 r. na festiwalu w Gdyni odebrała Diamentowe Lwy - nagrodę publiczności biorącej udział w plebiscycie na najlepszą polską aktorkę czterdziestolecia.

— Ja jestem twardy facet. Zahartowałam się w dzieciństwie. Ojca wykończyli Niemcy, matka była w obozie. Po wojnie zostałyśmy same. Byłam typowym dzieckiem wojny z naciekiem gruźliczym, po wyzwoleniu znalazłam się nawet w sanatorium, jakie dla wyniszczonych polskich dzieci założyli w Otwocku Szwedzi. Przez szkołę przeszłam z kluczem od mieszkania zawieszonym na szyi. Żeby żyć, sprzedawałam bibułkę do papierosów Solali. I nie buntowałam się. Matka nauczyła mnie, że trzeba akceptować wszystko, co przynosi życie. Że nie można się z losem boksować - mówiła o sobie.

Elżbieta Zającówna (14 lipca 1958 - 28 października 2024)

Aktorka teatralna i filmowa, wokalistka, prezenterka telewizyjna, angażująca się w działalność charytatywną absolwentka PWST w Krakowie. Żona satyryka, scenarzysty i reżysera Krzysztofa Jaroszyńskiego, z którym miała córkę Gabrielę. Była związana z warszawskimi teatrami: Syrena, Na Targówku, Komedia i Bajka, a także z Teatrem Muzycznym w Gdyni, Teatrem Nowym w Łodzi i Teatrem Miejskim w Lesznie. Ostatnią premierę zagrała w sztuce „Freda i Zuza” Meggie W. Wrightt pokazanej w Promie Kultury na Saskiej Kępie.

Elżbieta Zającówna

Elżbieta Zającówna

Fotorzepa, Jerzy Dudek

W latach 1999-2000 Elżbieta Zającówna prowadziła teleturniej „Sekrety rodzinne” w telewizji Polsat, na tej samej antenie współprowadziła również program „Najzabawniejsze zwierzęta świata”. W latach 2010–2013 aktorka była wiceprezesem Fundacji Polsat. Największą rozpoznawalność i popularność przyniosły jej role filmowe i telewizyjne. Elżbieta Zającówna wcieliła się w pamiętną postać Natalii w filmach „Vabank” i „Vabank II” Juliusza Machulskiego, w popularnym serialu „Matki, żony i kochanki” tego samego reżysera - u którego zagrała też aktorkę Krystynę w obrazie „V.I.P” czy strażniczkę w blokhauzie w „Seksmisji” - wcieliła się w postać Hanki Trzebuchowskiej.

Przyczyna śmierci aktorki nie została podana do wiadomości. Wiadomo, że Elżbieta Zającówna zmagała się z chorobą von Willebranda, związaną z krzepliwością krwi. Artystka wycofała się w życia publicznego, w wywiadach podkreślała wagę życia rodzinnego. - Odeszła za wcześnie. Szok, kompletny szok - mówiła po otrzymaniu tragicznej informacji aktorka Małgorzata Potocka, która występowała wraz z Zającówną w serialu „Matki, żony i kochanki”. - Miała tę wyjątkową cechę, że nigdy niczego nie udawała. Była prawdziwa, szczera, i to było cudowne - wspominała.

Czytaj więcej

Małgorzata Potocka o zmarłej Elżbiecie Zającównie: Była nieziemsko empatyczna

Maciej Damięcki (11 stycznia 1944 - 17 listopada 2023)

Aktor filmowy, telewizyjny, teatralny i dubbingowy. Maciej Damięcki był członkiem wielopokoleniowej rodziny aktorskiej - synem aktorów Ireny Górskiej-Damięckiej i Dobiesława Damięckiego, młodszym bratem Damiana Damięckiego, ojcem Mateusza Damięckiego i Matyldy Damięckiej, stryjem Grzegorza Damięckiego. Był również mężem córki aktora Adolfa Dymszy, aktorki Anity Dymszówny, z którą wziął rozwód.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Skarżył się na złe traktowanie w więzieniu. Zmarł, zanim odzyskał wolność
Materiał Promocyjny
Firmy same narażają się na cyberataki
Społeczeństwo
Wszystkich Świętych 2024: Jak dojechać na cmentarze we Wrocławiu? Zmiany, nowe linie i mapy
Społeczeństwo
Cmentarze w Poznaniu na Wszystkich Świętych 2024: Utrudnienia, ograniczenia, parkingi. Mapy
Społeczeństwo
Cmentarz Północny w Warszawie: Zmiany, utrudnienia i parkingi od 1 do 3 listopada 2024. Mapa
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Społeczeństwo
Kraków w czasie Wszystkich Świętych 2024: Jak dojechać na cmentarze? Zmiany, utrudnienia, mapy