– Przed SN prowadzimy 4:0 – mówi Mariusz Dzierżawski, jeden z najbardziej znanych działaczy prolife i prezes Fundacji Pro – prawo do życia. Właśnie został uniewinniony przez Sąd Najwyższy po tym, gdy kasację w jego sprawie wniósł prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Sprawa dotyczyła prezentowania w przestrzeni publicznej zdjęć pokazujących skutki aborcji. Takie wystawy fundacja Dzierżawskiego organizuje od 2005 roku, obecnie około tysiąca rocznie. Np. 17 listopada taka akcja miała miejsce przed szpitalem w Oleśnicy w woj. dolnośląskim, znanym z przeprowadzanej stosunkowo dużej liczby aborcji. Na ogrodzeniu działacze wywiesili bannery, przedstawiające m.in. zakrwawione dziecko, według podpisu poddane aborcji w 22. tygodniu ciąży, albo wizerunek Hitlera zestawiony z rozszarpanym płodem, z adnotacją, że to właśnie przywódca III Rzeszy zalegalizował dla Polek przerywanie ciąży.
Kwalifikacja jako wykroczenie jest bezpodstawna
Tego typu wystawy budzą wielkie kontrowersje, ale nie dla Sądu Najwyższego. Dzierżawski jest już czwartym działaczem kierowanej przez niego fundacji, uniewinnionym przez SN.
Jak wynika z orzeczenia, sąd drugiej instancji dokonał błędnej wykładni przepisów art. 141 kodeksu wykroczeń, z którego skazany był Dzierżawski. Przepis głosi, że „kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 zł albo karze nagany”. Zdaniem SN drastyczne obrazy nie mogą być uznane za „nieprzyzwoite”, bo w powszechnym znaczeniu słowo to oznacza „nieskromny” albo „bezwstydny”.