Czy Polska ma szansę uczestniczyć w globalnych rozstrzygnięciach? A Europa, Unia? Usiądziemy do stołu z Donaldem Trumpem i Władimirem Putinem i będziemy dyskutować o przyszłości Ukrainy? – Z naszego, polskiego punktu widzenia najważniejsze jest, żeby wojna nie dotknęła nas bezpośrednio. Po drugie, żeby w momencie, kiedy będzie dochodziło do rozmów pokojowych, ważne, by polski wkład skończył się adekwatnymi do tego umowami i rozwiązaniami, które Polakom przyniosą realną korzyść – mówi Rafał Rogulski, gość Michała Płocińskiego w codziennym podcaście „Rzecz w tym”.
Donald Trump z Władimirem Putinem sami zdecydują o przyszłości Europy?
Rogulski podkreśla, że Zachód niestety od dawna pomija Europę Środkową w swoich geopolitycznych kalkulacjach. – Niedawno z przerażeniem w Wielkiej Brytanii usłyszałem, jak ludzie związani z zapleczem różnych negocjacji pokojowych mówili o rzeczy dla nich absolutnie oczywistej, że jedynymi dwoma rozmówcami, którzy będą decydować o przyszłości Ukrainy, będą liderzy USA i Rosji.
Czy Polska i region wciąż są jedynie widzami w wielkiej grze? – Jest takie niemieckie przysłowie, którego nie da się wprost przetłumaczyć, ale oznacza mniej więcej tyle, że nigdy potrawa, którą zjadamy, nie jest tak gorąca, jak wtedy, gdy ją gotujemy. I to jest bardzo adekwatne do oceny obecnej sytuacji. Bo poczekajmy, jak te rozmowy się potoczą, co z nich wyniknie.
Czy wspólna pamięć historyczna może być odpowiedzią na manipulacje Putina?
Historia jest narzędziem polityki – szczególnie w rękach Władimira Putina – podkreśla Rafał Rogulski. – Zrobiliśmy dwa lata temu w Berlinie konferencję na temat historii jako narzędzia wojny. I pokazaliśmy, jak Putin w sposób wyjątkowo bezczelny manipuluje historią w celu uzasadnienia agresji na Ukrainę.
Czy budowanie wspólnej pamięci może być odpowiedzią na takie manipulacje? – Polska i Europa Środkowa czują się częścią Zachodu, ale przez jakiś czas sztucznie przesunięto nas na Wschód. Dziś musimy tworzyć wspólną opowieść o naszej historii – nie tylko w regionie, ale także na Globalnym Południu, gdzie często wierzą w narrację Putina, bo nie znają szerszego historycznego kontekstu – opowiada Rogulski. – Nie musimy mówić jednym głosem, ale ważne, żebyśmy się słuchali i żebyśmy po tej rozmowie byli w stanie wspólnie coś zrobić.