Żołnierz Wojsk Obrony Terytorialnej w patrolu nie ma uprawnień policjanta. NSA orzekł

Policjantowi, który zostawił zatrzymanego pod opieką żołnierza WOT, przybranego do policyjnego patrolu, grozi dyscyplinarka. Żołnierz nie ma bowiem w patrolu takich samych uprawnień jak funkcjonariusz.

Publikacja: 15.02.2025 11:14

Żołnierz Wojsk Obrony Terytorialnej w patrolu nie ma uprawnień policjanta. NSA orzekł

Foto: Adobe Stock

Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) wydał precedensowy wyrok, który powinien być przestrogą dla wszystkich policjantów patrolujących polskie ulice w asyście żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT). Bo choć prawo to dopuszcza, nie oznacza, że żołnierz WOT ma w patrolu policyjnym takie same uprawnienia i zadania jak funkcjonariusz. NSA potwierdził, że pozostawienie zatrzymanego pod wyłączną opieką żołnierza to złamanie procedur, za co policjantowi grozi dyscyplinarka. 

Patrol policyjny z udziałem żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Policyjna interwencja 

O tym, że wsparcie WOT może stać się pułapką dla policjanta, boleśnie przekonał się jeden z policjantów z lubelskiego. A jego problemy były pokłosiem zdarzeń z 8 maja 2020 r. W tym dniu mężczyzna wraz z innym policjantem i żołnierzem WOT pełnił służbę jako dowódca zmotoryzowanego patrolu. Około godz. 18 na numer alarmowy Centrum Powiadamiania Ratunkowego (CPR) zostało przyjęte zgłoszenie od kierowcy autobusu miejskiego, że w pojeździe znajduje się nietrzeźwy mężczyzna. Według zgłoszenia nie awanturował się i nie potrzebował pomocy pogotowia ratunkowego. Zdarzenie zostało zakwalifikowane jako interwencja zwykła. Pech chciał, że nie było wolnego patrolu i dyżurny wezwał na interwencję zmotoryzowany patrol z WOT-owcem w składzie. 

Nic nie zapowiadało późniejszych kłopotów. Po przybyciu na miejsce policjanci obudzili mężczyznę, sprawdzili zawartość jego kieszeni i na podstawie znalezionego dowodu osobistego ustalili jego tożsamość. Okazało się, że jest to osoba bez stałego miejsca zamieszkania. Mężczyzna miał zaburzenia równowagi i bełkotliwą mowę. Dowódca patrolu podjął decyzję o doprowadzeniu go do wytrzeźwienia. Nietrzeźwy został umieszczony w tylnej części radiowozu w przedziale dla osób zatrzymanych. Całość interwencji była rejestrowana przy użyciu kamer nasobnych obu policjantów.

Czytaj więcej

Łatwiej można wstąpić do WOT

Policjant i żołnierz WOT w patrolu. Obowiązki konwojenta

Schody zaczęły się, gdy przez telefon okazało się, że w izbie wytrzeźwień nie ma wolnych miejsc. W związku z tym patrol musiał udać się na komendę, żeby sporządzić dokumentację konieczną do umieszczenia nietrzeźwego w bezpiecznym miejscu.

Policjanci musieli zająć się całą papierologią. Najpierw dowódca został w radiowozie, żeby sporządzić protokołu zatrzymania, a drugi z policjantów udał się do dyżurnego po właściwe dokumenty. „Podopieczny” cały czas zaś przebywał w zamkniętym przedziale radiowozu dla zatrzymanych. Po sporządzeniu protokołu dowódca patrolu też musiał iść do dyżurnego, żeby wykonać kopię dokumentu. W związku z czym zatrzymanego na kilka minut zostawił pod nadzorem przydzielonego mu do patrolu żołnierza WOT.

Potem jeszcze okazało się, że są problemy ze skompletowaniem dokumentacji i patrol musiał jechać do innej komendy. Tam żołnierz WOT zakończył służbę i poszedł do domu. Policjanci sami dokończyli formalności, a gdy mieli już ruszać, żeby odwieźć bezdomnego do szpitala, dowódca postanowił się upewnić czy wszystko z nim w porządku. Przeczucia go nie zawiodły, bo okazało się, że zatrzymany stracił przytomność, a po krótkiej chwili przestał też oddychać.

Funkcjonariusza błyskawicznie wezwali pomoc i przystąpili do reanimacji, którą prowadzili aż do przyjazdu karetki. Potem przejęli ją ratownicy, którym wreszcie udało się przywrócić funkcje życiowe zatrzymanego. Mężczyzna został zabrany do szpitala. Następnego dnia dyżurny komendy ustalił, że przeszedł zawał, ale żyje i jest pod opieką lekarzy. Okazało się też, że to stały bywalec szpitala z problemami kardiologicznymi i alkoholowymi.

Dyscyplinarka dla policjanta, który zostawił zatrzymanego pod opieką żołnierza WOT?

Wydawało się, że ten szczęśliwy finał dramatycznej sytuacji zakończy sprawę. Do akcji wkroczył jednak powiadomiony o całym zdarzeniu dyżurny prokurator. I to ostatecznie ściągnęło na dowódcę feralnego patrolu dyscyplinarkę. Postawiono mu w sumie trzy zarzuty. A jednym było to, że na długo przed dramatycznym zajściem, w tracie załatwiania formalności na pierwszym z komisariatów, na kilka minut pozostawił zatrzymanego pod opieką żołnierza WOT, który nie miał uprawnień do wykonywania tej czynności.

Czytaj więcej

Żandarmeria Wojskowa pomoże policji. Zarządzenie premiera

Po przeprowadzeniu postępowania dyscyplinarnego komendant stwierdził winę policjanta, choć od jego ukarania odstąpił. Funkcjonariusz odwołał się od dyscyplinarki, ale wiele to nie dało. 

Organ odwoławczy tłumaczył, że z przepisami konwojent ma obowiązek obserwować zachowanie się konwojowanego w celu zapobieżenia wydarzeniom nadzwyczajnym z udziałem tych osób. To dowódca konwoju odpowiada za przebieg i sposób jego wykonania. Ponadto policjanci pełniący służbę patrolową mają obowiązek utrzymywania bieżącego kontaktu z dyżurnym. A opuszczenie rejonu może nastąpić wyłącznie na polecenie lub za uprzednią zgodą. Wskazano, że obwiniony złamał te zasady. Sam nie pilnował zatrzymanego, a do tego bez wiedzy i bieżącego kontaktu z dyżurnym zmienił trasę doprowadzenia i przemieścił się z zatrzymanym do innego komisariatu po konieczne dokumenty. 

Z orzeczenia dyscyplinarnego wynikało, że wina obwinionego była nieumyślna. Dramatyczne zdarzenia nie były zaś skutkiem pozostawienia zatrzymanego pod nadzorem żołnierza WOT. Żaden z trzech deliktów dyscyplinarnych nie spowodował też poważnej szkody w służbie, stopień szkodliwości społecznej nie był znaczny, ani nie naruszył dobrego imienia policji. Nie bez znaczenia okazał się też dotychczasowy przebieg służby pechowego policjanta. Podkreślono, że jest on jednym z najlepiej pełniących służbę i osiąga jedne z najlepszych wyników. Zdarzenie z feralnej interwencji potraktowano jako jednostkowy przypadek w niemal 14-letniej służbie.

Ustawa o policji. Co mówi o udziale żołnierzy WOT w konwojach?

To nie usatysfakcjonowało jednak funkcjonariusza. W skardze do sądu administracyjnego zarzucił przede wszystkim naruszenie art. 18 ust. 7 ustawy o policji. Nie zgadzał się bowiem, że żołnierz WOT nie był uprawniony do pełnienia zadań związanych z realizowaniem przez funkcjonariuszy policji konwojów i doprowadzeń. Tymczasem w świetle tego przepisu żołnierzom oddziałów i pododdziałów Sił Zbrojnych przysługują w zakresie niezbędnym dla wykonania ich zadań, wobec wszystkich osób, określone uprawnienia policjantów. W tym te związane z wykonywaniem czynności z osobą doprowadzaną do izby wytrzeźwień.

Ta argumentacja nie przekonała jednak ani Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie, ani NSA. Ostatecznie, oddalając skargę kasacyjną policjanta NSA, potwierdził, że pozostawienie zatrzymanego tylko pod nadzorem żołnierza WOT naruszało procedury. 

Czytaj więcej

WSA: odwołanie od kary dyscyplinarnej policjant może wnieść tylko na piśmie

Sąd nie kwestionował, że obecne przepisy pozwalają na przybranie do służby policyjnej żołnierzy WOT. Niemniej uprawnienia policyjne przysługują im tylko w ściśle określonym zakresie, np. gdy dotyczą rozruchów czy imprez masowych. A jak tłumaczyła sędzia NSA Olga Żurawska-Matusia, nie można uznać, że żołnierz WOT w patrolu ma takie same uprawnienia jak policjant. 

Sąd nie ukrywał, że w spornej sprawie przewinienie mogło wynikać z takiej a nie innej praktyki. Nie doprowadziło też do żadnego nieszczęśliwego zdarzenia ani nie było wynikiem jakichś nadużyć ze strony policji czy zachowań patologicznych.  

Zdaniem NSA nie zmienia to jednak faktu, że przepisy są, jakie są, i pozostawienie zatrzymanego bez nadzoru policjanta stanowiło naruszenie zasad konwojowania. Wyrok jest prawomocny. 

Sygnatura akt: III OSK 7221/21

Opinia dla "Rzeczpospolitej"
Robert Dudkowiak, radca prawny z kancelarii RDK Kancelaria Radców Prawnych

Z orzeczeń WSA i NSA w zakresie służby policjanta i żołnierza WOT niestety wyraźnie wybrzmiewa stara łacińska zasada – ignorantia iuris nocet czyli nieznajomość prawa szkodzi. Dla policjantów płynie z nich zaś jasny komunikat, że powinni przezornie podchodzić do pełnienia zadań z żołnierzami Sił Zbrojnych oraz ściśle się kierować – jak w tym przypadku – brzmieniem zarządzenia komendanta głównego policji z marca 2009 r. To jednak jedna strona medalu. Druga jest taka, że z uzasadnienia wyroków nie wynika, aby policjant był szkolony z zakresu możliwości powierzania zadań żołnierzowi WOT i własnej odpowiedzialności za nie. Tymczasem art. 18 ustawy o Policji mógł wprowadzać go w błędne przekonanie, że nadzór nad konwojowanym może powierzyć żołnierzowi. Zwłaszcza gdy ustawa wyprzedza stosowanie zarządzenia komendanta. 

Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) wydał precedensowy wyrok, który powinien być przestrogą dla wszystkich policjantów patrolujących polskie ulice w asyście żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT). Bo choć prawo to dopuszcza, nie oznacza, że żołnierz WOT ma w patrolu policyjnym takie same uprawnienia i zadania jak funkcjonariusz. NSA potwierdził, że pozostawienie zatrzymanego pod wyłączną opieką żołnierza to złamanie procedur, za co policjantowi grozi dyscyplinarka. 

Patrol policyjny z udziałem żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Policyjna interwencja 

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Praca, Emerytury i renty
Nie wszyscy uprawnieni dostaną 13. emeryturę w tej samej wysokości. Od czego zależy kwota?
Prawo karne
Rośnie przestępczość obcokrajowców. Potrzebna nowa strategia
Zawody prawnicze
Państwo nie chce już płacić milionów komornikom za przymusową emeryturę
Sądy i trybunały
Prawnicy kojarzeni z poprzednią władzą jednoczą siły. Inicjatywa wyszła z TK
Konsumenci
Jest pierwszy „polski” wyrok dotyczący sankcji kredytu darmowego