Są duże wątpliwości co do tego, czy każdy z wybranych do KRS sędziów zebrał 25 podpisów. Maciej Nawacki, który ukarał sędziego Juszczyszyna, poparcia udzielił sobie sam. Co więcej, jeszcze przed głosowaniem w Sejmie swoje podpisy pod jego kandydaturą wycofało czworo sędziów - czytamy na Onet.pl. To właśnie na wniosek sędziego Nawackiego postępowanie ws. ujawnienia list wszczął prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych oraz były radny PiS Jan Nowak. Listy do dziś pozostają tajne.
- Do ministerstwa przynoszono listę, a potem ktoś chodził po gabinetach, głównie tych zajmowanych przez sędziów "sprawdzonych" i pokazywał: o, tu się podpisz. No i się podpisywali - tak zbieranie podpisów in blanco opisuje Emilia, czyli internetowa hejterka współpracująca z niektórymi sędziami. - Ja sobie nie wyobrażam, że mógłbym tak podpisy zbierać i nie zbierałem - deklaruje w rozmowie z Onetem szef nowej KRS. Podkreśla przy tym, że listy powinny zostać ujawnione.
Listy poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa - do której sędziowską "piętnastkę" wybrali wbrew konstytucji politycy (głosami PiS i Kukiz'15-red.), a nie środowiska sędziowskie - powinny być jawne już od końca czerwca, gdy zapadł w tej sprawie prawomocny wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Wyroku nie wykonano, bo na wniosek członka KRS Macieja Nawackiego postępowanie w tej sprawie wszczął prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych oraz były radny PiS Jan Nowak. Trwa ono do dziś - a listy poparcia nadal pozostają tajne.
Przekazania nazwisk osób, które wsparły kandydatów do nowej Rady zażądał także 20 listopada 2019 r. sędzia z Olsztyna Paweł Juszczyszyn, który zastosował wprost wyrok unijnego Trybunału Sprawiedliwości. Dzień wcześniej, czyli 19 listopada TSUE orzekł, że nowa KRS może nie spełniać unijnego wymogu niezależności od polityków.