Jak ocenia pani start prezydencji w Teatrze Wielkim? Zwłaszcza w kontekście nieobecności prezydenta Andrzeja Dudy.
Nie chcę sprowadzać prezydencji w Radzie UE do sporu politycznego i nie będę komentowała tego, co mówi pan Marcin Mastalerek. Proszę jednak zwrócić uwagę, że od roku, po latach rządów poprzedniej koalicji, flaga unijna ponownie powiewa w sąsiedztwie naszej. W takie wieczory jak ten inaugurujący polską prezydencję w Radzie UE przepełnia mnie to wielką dumą.
Czy pani zdaniem kohabitacja na linii rząd–prezydent będzie problemem w okresie polskiej prezydencji?
Piątkowy wieczór nie napawał optymizmem. Polityka zagraniczna i europejska jest skuteczniejsza, gdy mówimy jednym głosem.
Wielokrotnie mówiła pani, tak jak premier Donald Tusk, że priorytetem polskiej prezydencji jest bezpieczeństwo. Co to dokładnie oznacza?
Dla każdego
zapytanego Europejczyka, niezależnie od tego, w której części kontynentu mieszka, to
właśnie bezpieczeństwo pozostaje podstawową potrzebą. Rozkładamy je jednak na
siedem filarów, aby odpowiedzieć na różnorodne potrzeby w Europie. W przypadku
Polski, jako kraju przyfrontowego, najbardziej uwidacznia się kwestia
bezpieczeństwa zewnętrznego. Jednak są też inne ważne aspekty, takie jak
bezpieczeństwo ekonomiczne czy informacyjne. Staramy się uwzględniać wszystkie
te potrzeby w naszych priorytetach. Pod koniec stycznia w Warszawie odbędzie
się posiedzenie Rady ds. Wymiaru
Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (JHA). Na tym spotkaniu będziemy rozmawiać o odporności na
kryzysy oraz o nowym podejściu do polityki migracyjnej. W połowie lutego również
w Warszawie odbędzie się niezwykle ważna konferencja dotycząca nowego budżetu
unijnego. Państwa członkowskie po raz pierwszy przedstawią tam swoje
oczekiwania. Najważniejszym wydarzeniem tych pierwszych dwóch miesięcy będzie
jednak wizyta kolegium komisarzy, która odbędzie się już niebawem. To ważny moment, ponieważ polski rząd i Komisja
Europejska wspólnie rozpoczną dyskusję dotyczącą kształtu polityki unijnej na
kolejne pięć lat. Trzeba pamiętać, że od 1 grudnia 2024 r. mamy nową Komisję
Europejską. Ta prezydencja będzie więc także okazją do rozmów o wizji na
nadchodzące lata.
Czytaj więcej
Andrzej Duda wybrał narty w Kluszkowcach zamiast inauguracji prezydencji w Unii, by nie firmować obecnego rządu, a Donald Tusk wybrał szczyt UE w Brukseli, a nie w Warszawie, żeby uniknąć lansowania prezydenta jako gospodarza. Oto Polska polityka w noworocznej pigułce.
Kiedy byłem w Brukseli miesiąc temu, miałem wrażenie, że oczekiwania wobec Polski są ogromne.
Unia liczy na przyspieszenie działań oraz przedstawienie nowych wizji dla Europy. Te oczekiwania są również związane z osobą premiera Donalda Tuska, który jest dobrze znany w Europie, ma doświadczenie jako przewodniczący Rady Europejskiej i już przedstawił kilka kluczowych projektów. Jednym z nich jest Tarcza Wschód, której realizacja obejmuje współfinansowanie z UE. Kolejny to nowe podejście do polityki migracyjnej oraz postrzeganie migracji jako potencjalnego narzędzia wojny hybrydowej. Ważnym priorytetem pozostaje nieustające wsparcie dla Ukrainy. Szczególną uwagę zwraca również projekt „Bezpieczny Bałtyk”, który redefiniuje podejście do Morza Bałtyckiego jako miejsca kluczowej infrastruktury krytycznej, która wymaga ochrony.