To sedno najnowszego orzeczenia SN, które pokazuje też, jakie skutki rodzi nieuznawanie nowych sędziów dla praktyki sądowej.
Kwestia ta wynikła w sprawie o sprostowanie tekstu z 3 stycznia 2020 r., który ukazał się w trójmiejskim dodatku do „Gazety Wyborczej” pt.: „Rok ważnych zmian”, a dokładniej zawartego w nim twierdzenia, że minister kultury i dziedzictwa narodowego miał zaproponować prezydent Gdańska swoisty układ dotyczący działalności Europejskiego Centrum Solidarności.
Czytaj więcej
Sędzia wytypowany przez KRS ukształtowaną przed 2018 r. nie może rozstrzygać o niezależności sędziego SN zgłoszonego przez KRS po 2017 r., czyli sędziego z nowego nadania.
Prawomocnym wyrokiem sąd nakazał publikację sprostowania, ale Adam Michnik, redaktor naczelny „GW”, odwołał się do SN. Sprawa trafiła do składu orzekającego złożonego z sędziów z nowego nadania. O ich wyłączenie wystąpił mec. Piotr Rogowski, pełnomocnik pozwanego. Pierwszy sędzia został wyłączny, a drugiego – Krzysztofa Grzesiowskiego – sędzia z nowego nadania nie wyłączył.
Jako podstawę wyłączenia tego sędziego wskazywano art. 49 § 1 k.p.c. Zgodnie z nim sąd wyłącza sędziego na jego żądanie lub wniosek strony, jeżeli istnieje okoliczność, która mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do bezstronności w danej sprawie, zaznaczając, że nie jest to wniosek o test sędziego (w trybie art. 26 § 2 ustawy o SN), który jest bardziej skomplikowaną procedurą. Powołano się na niezgodność trybu nominacyjnego sędziego z ustawy o nowej KRS z art. 6 ust. 1 Konwencji o ochronie praw człowieka i to, że przed powołaniem do SN sędzia pełnił funkcję lubuskiego pełnomocnika ds. rodziny, do której został powołany we wrześniu 2020 r. przez wojewodę, reprezentanta rządu PiS, do którego należał też ówczesny minister kultury. To świadczyć miało o braku indywidualnej niezależności sędziego.