Sprawa Emilii Sz. to odnoga „afery hejterskiej”, określanej mianem jednego z największych skandali z czasów ostatnich rządów PiS. Kielecka prokuratura oskarżyła kobietę o zniesławienie i pomówienie w twitterowych wpisach sędziego Waldemara Żurka, jednego z najbardziej krytycznych wobec forsowanych przez Zjednoczoną Prawicę zmian w polskim sądownictwie.
Proces rozpoczął się w środę i wszystko wskazuje na to, że zakończy się 19 marca – na ten dzień SR zaplanował bowiem zamknięcie przewodu i prawdopodobnie też wydanie wyroku. Emilia Sz. nie stawiła się na wyznaczone terminy rozpraw.
Proces ws. „afery hejterskiej”. „Mała Emi” miała hejtować sędziego Waldemara Żurka w internetowych wpisach
Podczas piątkowej rozprawy proces ten musiał jednak ruszyć jeszcze raz, ponieważ na pierwszym terminie nie stawił się też obrońca oskarżonej.
Na świadka wezwano m.in. sędziego Arkadiusza Cichockiego, który wcześniej już publicznie ujawnił szczegóły „afery hejterskiej”. W bocheńskim sądzie szczegółowo relacjonował mechanizmy kierujące utworzoną na WhatsAppie grupą Kasta/Antykasta, która miała hejtować niezależnych sędziów. Przytoczył też szczegóły prywatnej relacji łączących go kiedyś z Emilią Sz. Sąd odczytał również zeznania powołanych w tej sprawie na świadków sędziów bliskich kręgowi Zbigniewa Ziobry, których nazwiska wymienia się w kontekście afery.
Obrońca Emilii Sz., mec. Paweł Matyja podkreślił, że w tej sprawie bocheński sąd powinien jedynie odpowiedzieć na pytanie, czy jego klientka znieważyła i zniesławiła sędziego Żurka. To, czym w istocie była „tak zwana afera hejterska i rozliczenie ewentualnie osób w nią zaangażowanych”, to zaś zadanie dla innej jednostki prokuratury, która prowadzi w tej sprawie główne śledztwo.