Blisko cztery lata. Wolałbym nie musieć występować przeciw własnemu państwu do Trybunału. Jestem wychowany w ogromnym szacunku do państwa, jednak kiedy nie ma innego wyjścia, człowiek jest zmuszony to robić. Szczególnie sędzia, który z urzędu jest powołany do pilnowania praworządności i walki o nią.
W pana sprawie jest jeszcze jeden istotny wątek: pańskie wypowiedzi medialne o obecnej władzy i łamaniu przez nią praworządności. Za głoszone opinie ma pan już dyscyplinarki, skargi nadzwyczajne, które mają odwrócić wydane przez pana orzeczenia. Nie jest pan ulubieńcem obecnej władzy.
Nie jestem i nie musze być ulubieńcem żadnej władzy. Faktem jest, że za słowa, których nie boje się głosić, jestem szykanowany kolejnymi postępowaniami – w sumie mam ich już 21 – przed pięcioma sądami w kraju. Jestem też rekordzistą w liczbie zarzutów w jednym postępowaniu. Mam ich aż 64. Rzecznikowi dyscyplinarnemu sędziów nic nie przeszkadzało zorganizować konferencji prasowej w tej sprawie, kiedy ja nie miałem pojęcia o takim postępowaniu, nie mówiąc już o postawieniu zarzutów. To wszystko zmierza do jednego: chcą mnie zmęczyć, przestraszyć, zniechęcić do pracy. Marne jednak mają widoki.
Chce więc pan powiedzieć, że to jest nękanie?
Oczywiście. Nie tylko mnie, ale całej mojej rodziny. ETPC ocenił wprost, że działania podjęte wobec mnie miały mnie przestraszyć, a u innych sędziów wywołać efekt mrożący. Szalenie istotne jest, że zauważył, że prawo do wolności wypowiedzi sędziów w sprawach funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości jest wręcz obowiązkiem zabierania głosu w obronie praworządności i niezawisłości.