Jak będzie działał sąd elektroniczny

Aby wnieść pozew, powód musiałby stworzyć profil użytkownika w sposób obecnie stosowany w systemach poczty elektronicznej – piszą pracownicy naukowi Uniwersytetu Wrocławskiego Jacek Gołaszyński i Dariusz Adamski.

Publikacja: 04.03.2008 00:25

Jak będzie działał sąd elektroniczny

Foto: Rzeczpospolita

Red

Utworzenie tzw. sądu elektronicznego (e-sądu) rozpoznającego sprawy cywilne i gospodarcze w nowym, elektronicznym postępowaniu upominawczym (epu) budzi coraz większe zainteresowanie i rosnącą ilość komentarzy („Od 2010 r. e-sąd dla postępowania upominawczego”, „Rz” 2 – 3 lutego). Nie zawsze jednak odzwierciedlają one istotę planowanych zmian. Warto więc nieco przybliżyć podstawowe założenia reformy planowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości.

Epu ma być nowym trybem postępowania, w którym reguły procedowania zostaną istotnie uelastycznione w porównaniu z trybami dotychczasowymi. Doświadczenia informatyzacji pokazują bowiem, że technologie informacyjne nie są w stanie usprawnić procedur zawiłych i nieczytelnych. Prowadzone dotychczas wdrożenia publicznych systemów teleinformatycznych nazbyt często ignorują też wzorce korporacyjne o pozytywnej relacji funkcjonalności do kosztów. Pod obydwoma względami epu oparte ma być na założeniach wyraźnie odmiennych. Konsekwencją takiej, z jednej strony oczywistej, z drugiej zaś zaskakująco rewolucyjnej, zmiany jest m.in. całkowita rezygnacja ze stosowania bezpiecznego podpisu elektronicznego weryfikowanego za pomocą ważnego kwalifikowanego certyfikatu i zastąpienie go dużo tańszymi, a nie mniej skutecznymi, mechanizmami identyfikacji użytkowników i zapewnienia integralności dokumentów elektronicznych.

Kolejnym ważnym założeniem jest odejście od nieskutecznej, a często szkodliwej dla idei informatyzacji, metody wymuszania stosowania technologii informacyjnych. Korzystanie z epu ma być fakultatywne. To funkcjonalność i podzielenie się z użytkownikami oszczędnościami operacyjnymi, jakie rozwiązanie powinno przynieść, ma zachęcić do korzystania z systemu.

Powód, jeśli zdecydowałby się na korzystanie z nowego trybu dochodzenia roszczeń, mógłby wnieść pozew jedynie w postaci elektronicznej, za pośrednictwem internetowego formularza lub aplikacji pozwalającej na generowanie pozwów offline. Ważną kwestią jest takie skonstruowanie formularzy wszystkich pism procesowych, aby wyeliminować jak największą ilość braków formalnych.

Aby wnieść pozew, powód musiałby stworzyć profil użytkownika w sposób obecnie stosowany w systemach poczty elektronicznej, czyli poprzez samodzielne wygenerowanie loginu i hasła.

Do pozwu nie byłyby dołączane żadne dowody. Powstaje więc pytanie, jak zapewnić autentyczność informacji przekazywanych w ten sposób przez powoda, zwłaszcza że jego tożsamość nie byłaby bezsprzecznie ustalana na etapie logowania się do systemu? Odpowiedź jest kolejnym fundamentalnym odstępstwem od dotychczasowej logiki informatyzacji w Polsce, na ogół całkowicie nieprzystającej do zasad racjonalnego zarządzania ryzykiem w budowie systemów informatycznych.

Otóż w samą procedurę wnoszenia pozwu, na zasadzie analogicznej do stosowanej aktualnie w handlu elektronicznym, wpisane ma zostać uiszczenie opłaty sądowej, automatycznie wyliczanej przez system od wskazanej przez powoda wartości przedmiotu sporu. Założeniem jest dopuszczenie maksymalnej ilości form płatności, o ile spełniają dwa wymagania minimalne: niezawodne zidentyfikowanie osoby uiszczającej opłatę i uzyskanie informacji od zaufanej strony trzeciej o zainicjowaniu procesu płatności niezwłocznie po zleceniu takiej operacji przez powoda (tj. zanim środki pieniężne wpłyną na rachunek sądu). Co to daje? Otóż dokonanie płatności na wskazanych zasadach umożliwia ustalenie, kto faktycznie wniósł pozew. Byłby nim bowiem albo płacący, albo osoba działająca z nim w porozumieniu. A tożsamość płacącego w każdym wypadku dałoby się ustalić, co eliminowałoby niebezpieczeństwo wnoszenia pozwów fikcyjnych.

Na pytanie, czy takie rozwiązanie może zadziałać, odpowiedzi twierdzącej udziela praktyka angielskiego systemu Money Claim Online (www.moneyclaim.gov.uk), gdzie bardzo zbliżone zasady skutecznie funkcjonują od kilku lat.

Po wniesieniu pozwu e-sąd weryfikowałby, czy nie zawiera on braków formalnych, czy nie podlega odrzuceniu oraz czy nie zachodzi któraś z negatywnych przesłanek wydania nakazu zapłaty, jakie aktualnie brane są pod uwagę w postępowaniu upominawczym (art. 499 kodeksu postępowania cywilnego).

Jeśli nakaz mógłby zostać wydany, byłby on generowany w systemie, na podstawie informacji importowanych z formularza pozwu. Wydrukowany razem z pozwem, doręczany byłby pozwanemu. Oczywiście doręczenie odbywałoby się na papierze według dotychczasowych zasad. Bardzo istotną zmianą jest jednak to, że oryginał tytułu egzekucyjnego (i tytułu wykonawczego) istniałby wyłącznie w postaci elektronicznej i znajdowałby się w aktach sprawy. Jego wydruk byłby więc jedynie jego kopią, odwzorowaniem. Każdy wydruk opatrywany byłby jednak unikalnym kodem dokumentu oryginalnego. Wpisanie tego kodu do systemu za pośrednictwem przeglądarki internetowej, bez konieczności dokonywania dodatkowych czynności, ujawni oryginał tytułu (dokumentu elektronicznego, z którym powiązany jest kod), pozwalając na weryfikację autentyczności papierowego wydruku.

Sprzeciw, inaczej niż obecnie, nie wymagałby uzasadnienia ani podawania dowodów, co zwiększa ochronę procesową pozwanego. Mógłby zostać wniesiony w postaci papierowej, przy czym wówczas e-sąd skanowałby go i w takiej formie umieszczał w aktach sprawy. Pozwany mógłby jednak też wnieść sprzeciw elektronicznie. Wraz z nakazem zapłaty doręczany byłby mu bowiem unikalny kod sprawy, za pomocą którego uzyskiwałby dostęp wprost do akt toczącego się przeciwko niemu postępowania i mógłby wnieść sprzeciw, ewentualnie wniosek o przywrócenie terminu do wniesienia sprzeciwu.

Wypełniający formularz pozwany informowany byłby, iż wniesienie go elektronicznie będzie się wiązać z dokonywaniem ewentualnych późniejszych doręczeń jedynie w tej postaci, na adres wskazany w formularzu sprzeciwu lub wniosku o przywrócenie terminu do jego wniesienia. Na ten sam skutek powód godziłby się, wypełniając formularz pozwu epu.

W praktyce doręczenia elektroniczne dokonywane byłyby poprzez ujawnienie pisma w elektronicznych aktach sprawy. Pojawienie się tam nowego dokumentu (w tym papierowego sprzeciwu, który w takim przypadku skanowany byłby przez e-sąd) generowałoby dodatkowo informację przesyłaną automatycznie na adres wskazany przez stronę. Na zasadzie analogicznej do obowiązującej dziś strona miałaby dwa tygodnie na zapoznanie się z pismem znajdującym się w aktach sprawy.

Jeśli nie zachodziłyby warunki do wydania nakazu zapłaty lub utraciłby on moc wskutek wniesienia sprzeciwu, powód, chcąc aby zaliczona mu została opłata uiszczona w epu i termin wniesienia pozwu do e-sądu, musiałby wydrukować z systemu zamieszczony tam pozew i wnieść go według zasad obowiązujących obecnie (na papierze) w terminie dwóch tygodni do właściwego sądu.

Jeśli zaś sprzeciw nie zostałby skutecznie wniesiony, nakaz zapłaty automatycznie, po uprawomocnieniu się, przekształcany byłby w tytuł wykonawczy. Powód mógłby go wydrukować i w takiej postaci przedstawić komornikowi, który weryfikowałby autentyczność wydruku przez porównanie go z oryginałem w aktach sprawy. Mógłby jednak również wnieść wniosek o wszczęcie egzekucji drogą elektroniczną, za pośrednictwem systemu epu.

Digitalizacja akt oraz dużej części doręczeń, a także uproszczenie procedury, pozwolić powinny na eliminację istotnej części kosztów aktualnie ponoszonych na rozpoznawanie spraw w postępowaniu upominawczym. To z kolei pozwoli na zmniejszenie opłat sądowych. Dotyczy to w pierwszej kolejności wpisu, choć nie tylko. Logika projektowanych zachęt finansowych widoczna jest chyba najlepiej w propozycji odstąpienia od pobierania opłaty kancelaryjnej od nadania klauzuli wykonalności. Mianowicie, skoro czynność ta i doręczenie tytułu wykonawczego nie pociągałyby za sobą właściwie żadnych dodatkowych kosztów, to strona nie powinna być obciążana opłatą, która w postępowaniu papierowym pokryć ma koszty związane z postępowaniem klauzulowym.

Przedstawione uwagi sygnalizują jedynie najważniejsze założenia proponowanych zmian. Całość propozycji przyjętych przez Ministerstwo Sprawiedliwości dostępna jest na stronie cbke.prawo.uni.wroc.pl, gdzie umieszczony został również adres e-mail, na który zgłaszać można uwagi i sugestie dotyczące tego, jak procedura i system epu powinny zostać skonstruowane, by odpowiadać oczekiwaniom przyszłych użytkowników.

Prof. dr hab. Jacek Gołaczyński

jest kierownikiem Centrum Badania Problemów Prawnych i Ekonomicznych Komunikacji Elektronicznej Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego, wiceprezesem Sądu Okręgowego we Wrocławiu, przewodniczącym zespołu ekspertów przy ministrze sprawiedliwości do przygotowania założeń projektów aktów prawnych dotyczących elektronicznego postępowania sądowego w sprawach cywilnych

Dr Dariusz Adamski

jest adiunktem w Centrum Badania Problemów Prawnych i Ekonomicznych Komunikacji Elektronicznej Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego, członkiem zespołu ekspertów przy ministrze sprawiedliwości do przygotowania założeń projektów aktów prawnych dotyczących elektronicznego postępowania sądowego w sprawach cywilnych, stypendystą Fundacji Fulbrighta w The Berkman Center for Internet & Society na Uniwersytecie Harvarda

Utworzenie tzw. sądu elektronicznego (e-sądu) rozpoznającego sprawy cywilne i gospodarcze w nowym, elektronicznym postępowaniu upominawczym (epu) budzi coraz większe zainteresowanie i rosnącą ilość komentarzy („Od 2010 r. e-sąd dla postępowania upominawczego”, „Rz” 2 – 3 lutego). Nie zawsze jednak odzwierciedlają one istotę planowanych zmian. Warto więc nieco przybliżyć podstawowe założenia reformy planowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości.

Epu ma być nowym trybem postępowania, w którym reguły procedowania zostaną istotnie uelastycznione w porównaniu z trybami dotychczasowymi. Doświadczenia informatyzacji pokazują bowiem, że technologie informacyjne nie są w stanie usprawnić procedur zawiłych i nieczytelnych. Prowadzone dotychczas wdrożenia publicznych systemów teleinformatycznych nazbyt często ignorują też wzorce korporacyjne o pozytywnej relacji funkcjonalności do kosztów. Pod obydwoma względami epu oparte ma być na założeniach wyraźnie odmiennych. Konsekwencją takiej, z jednej strony oczywistej, z drugiej zaś zaskakująco rewolucyjnej, zmiany jest m.in. całkowita rezygnacja ze stosowania bezpiecznego podpisu elektronicznego weryfikowanego za pomocą ważnego kwalifikowanego certyfikatu i zastąpienie go dużo tańszymi, a nie mniej skutecznymi, mechanizmami identyfikacji użytkowników i zapewnienia integralności dokumentów elektronicznych.

Pozostało 87% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach