Frankowa kontrofensywa banków. Nie warto jej lekceważyć

Banki w sprawach frankowych masowo pozywają swoich klientów o zwrot udostępnionego kapitału. Próbują w ten sposób bronić się przed przedawnieniem kapitału. Liczba takich spraw sięga już 30 tys. Prawnicy radzą, by wezwania do zapłaty traktować poważnie

Publikacja: 21.11.2024 05:14

Frankowa kontrofensywa banków. Nie warto jej lekceważyć

Foto: Adobe Stock

Pani Zofia, czytelniczka „Rzeczpospolitej”, która swój kredyt frankowy spłaciła przeszło rok temu, ale pozwała też bank, niespodziewanie dostała z tego banku list z wezwaniem do zapłaty… 1,5 mln zł. Bank dał jej na to nieco ponad dwa tygodnie. Wskazana kwota to odpowiednik w złotych kredytu we frankach, jaki przed laty zaciągnęła na zakup domu. – Mniej odpornych klientów takie wezwanie może przyprawić o zawał serca – mówi pani Zofia. Mimo spłaty kredytu jej sprawa frankowa wytoczona bankowi czeka na rozpatrzenie w sądzie.

Paweł Krupecki

Fala bankowych pozwów już płynie

Sprawa naszej czytelniczki nie jest odosobniona. Liczba takich przypadków ostatnio szybko rośnie. Po ukształtowaniu się linii orzeczniczej, w której dominującym rozstrzygnięciem jest stwierdzenie nieważności umowy kredytowej, banki zaczęły pozywać swoich klientów o zwrot udostępnionego kapitału. – Chodzi o zabezpieczenie odzyskania kapitału kredytu – mówi nam przedstawiciel jednego z banków.

– Wezwanie do zwrotu kapitału kredytu jest zazwyczaj pierwszą czynnością banku zmierzającą do wytoczenia powództwa. W ten sposób banki próbują się bronić przed przedawnieniem kapitału. Zagadnienie przedawnienia roszczeń dopiero zaczyna wybrzmiewać w orzeczeniach sądów powszechnych, które będę kształtować linię orzeczniczą w tym obszarze – wskazuje radca prawny Wojciech Bochenek z kancelarii Bochenek, Ciesielski i Wspólnicy. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w sądach może toczyć się ok. 30 tys. takich postępowań.

Mecenas Bochenek przekonuje, że kredytobiorca, który otrzymał takie pismo z banku z wezwaniem do zapłaty kwoty odpowiadającej kapitałowi kredytu, powinien niezwłocznie skontaktować się ze swoim prawnikiem w celu omówienia strategii działania. Nawet jeśli żądanie to wydaje mu się absurdalne. – Zlekceważenie wezwania do zapłaty może pociągać za sobą dotkliwe konsekwencje w przedmiocie naliczenia przez bank ustawowych odsetek za opóźnienie od kwoty kapitału – mówi Wojciech Bochenek.

Czytaj więcej

Ile dotychczas zyskali frankowicze

Pytania do TSUE

Kwestia naliczania przez bank odsetek od niezapłaconego na jego wezwanie kapitału budzi oczywiście kontrowersje. Spory w tej sprawie już trafiają do sądów. Wątpliwości w przedmiocie należnych bankowi ustawowych odsetek za opóźnienie powziął Sąd Okręgowy w Warszawie XXVIII Wydział Cywilny, który w sprawie o sygn. XXVIII C 22684/22 postanowieniem z 11.10.2024 r. skierował do TSUE dwa pytania prejudycjalne. W pierwszym pytaniu sąd chce ustalić, czy prawo unijne pozwala na przyjęcie interpretacji, zgodnie z którą instytucja finansowa mogłaby żądać zwrotu kwoty kapitału przed ostatecznym rozstrzygnięciem sprawy o nieważność umowy. W szczególności chodzi o ocenę, czy takie roszczenie nie naruszałoby ochrony konsumenta, narażając go na konsekwencje finansowe wynikające z przedłużającego się postępowania oraz obciążając go zwrotem świadczeń przed pełnym wyjaśnieniem sprawy. TSUE będzie rozważyć, czy zasady skuteczności i proporcjonalności nie wymagałyby od banku wstrzymania się z roszczeniami wobec konsumenta do czasu uzyskania prawomocnego orzeczenia, aby uniknąć potencjalnego naruszenia praw konsumenta do rzetelnej i kompleksowej ochrony prawnej w przypadku umów zawierających nieuczciwe klauzule.

Drugie pytanie prejudycjalne dotyczy tego, czy instytucja kredytowa może żądać od konsumenta, oprócz zwrotu kapitału, również ustawowych odsetek za opóźnienie od daty wezwania do zapłaty, nawet jeżeli wezwanie to nastąpiło przed prawomocnym stwierdzeniem nieważności umowy. TSUE będzie tu analizować, czy domaganie się tak ustalonych odsetek nie powoduje nieproporcjonalnego obciążenia konsumenta. Chodzi o to, że konsument, nie mając pewności co do końcowego wyniku sprawy, może zostać postawiony w sytuacji, w której ponosi dodatkowe koszty, mimo że umowa może ostatecznie zostać uznana za nieważną.

Trybunał może stwierdzić, że zasady proporcjonalności oraz skuteczności nakazują powstrzymanie się od naliczania odsetek za opóźnienie do momentu, w którym wyrok stwierdzający nieważność umowy stanie się prawomocny. Zdaniem prawników takie rozstrzygnięcie będzie miało fundamentalne znaczenie dla tysięcy kredytobiorców, którzy albo dopiero otrzymali wezwanie do zapłaty zwiastujące pozew banku, albo są już w dwóch sporach z bankiem – swoim o stwierdzenie nieważności umowy kredytowej oraz z bankiem o zwrot kapitału.

W oczekiwaniu na werdykt TSUE

– W mojej ocenie, analizując całą sytuację, można stwierdzić, że mamy do czynienia ze swoistą schizofrenią. Z jednej strony bank twierdzi, że umowa jest uczciwa i konsumentowi nie należy się zwrot uiszczonych rat, z drugiej bank domaga się od klientów zwrotu udostępnionego kapitału. W takiej sytuacji banki mogą skorzystać np. z zarzutu potrącenia i dokonać rozliczenia w jednym postępowaniu zainicjowanym przez konsumenta. Tyle że skorzystanie z tego zarzutu oznaczałoby przyznanie się banku do wadliwości umowy kredytowej, co daje odpowiedź, dlaczego banki nie korzystają z tego rozwiązania – mówi mecenas Wojciech Bochenek. – W prowadzonych przez nas sprawach stoimy na stanowisku, że bankowi nie należą się ustawowe odsetki za opóźnienie przez czas niepewności procesowej, do której doprowadził bank. Mamy już pierwsze orzeczenia potwierdzające naszą tezę – dodaje.

Na rozstrzygnięcie omawianej sprawy przez TSUE przyjdzie zapewne poczekać około półtora roku. W tym czasie będzie się kształtowała praktyka sądów krajowych, które będą się mierzyć z napływającą falą pozwów kierowanych przez banki.

Pani Zofia, czytelniczka „Rzeczpospolitej”, która swój kredyt frankowy spłaciła przeszło rok temu, ale pozwała też bank, niespodziewanie dostała z tego banku list z wezwaniem do zapłaty… 1,5 mln zł. Bank dał jej na to nieco ponad dwa tygodnie. Wskazana kwota to odpowiednik w złotych kredytu we frankach, jaki przed laty zaciągnęła na zakup domu. – Mniej odpornych klientów takie wezwanie może przyprawić o zawał serca – mówi pani Zofia. Mimo spłaty kredytu jej sprawa frankowa wytoczona bankowi czeka na rozpatrzenie w sądzie.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Bank Pekao SA z ofertą EKO kredytu mieszkaniowego
Banki
Czy polskie banki chcą brać udział w odbudowie Ukrainy? Oto wyniki badań
Banki
Część członków RPP kruszeje w sprawie wiosennych obniżek stóp procentowych
Banki
Ostatni wielki rosyjski bank państwowy zostanie odcięty od zachodnich rynków
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Banki
Wpływ wygranej Donalda Trumpa na banki. Bardziej skorzystają amerykańskie