„Gazeta Polska”, która promowała Piotra S., została skrytykowana przez blogera Chinaskiego na portalu salon24.pl.
Chinaski napisał, że po incydencie w Bydgoszczy wyraził sprzeciw wobec zastosowania odpowiedzialności zbiorowej wobec kibiców Lecha i Legii.
Kiedy jednak, chwilę po decyzji premiera, „Gazeta Polska” postanowiła pójść o krok dalej - ze wszystkich sił promować Piotra S. ps. Staruch, nieformalnego przywódcę najbardziej zagorzałych kibiców „wojskowych” - nie kryłem rozczarowania. „Rzepa”, także piętnująca w tym czasie Tuska za doraźną antykibicowską histerię, okazała dojrzałą wstrzemięźliwość wobec osób pokroju „Starucha”. „Plaskacz” dla Rzeźniczaka ją nakazywał. Daleki jestem od odsądzania Piotra S. od czci i wiary, jak robili to fanatycy z Czerskiej - ważny mecz piłkarski, zwłaszcza słaba postawa piłkarzy, wyzwalają emocje. Za błędy jednak dorośli ludzie winni zapłacić. Wielokrotnie krytykowaliśmy decyzje sądów i prokuratury/policji. Najczęściej były ku temu powody. Nie mamy jednak podstaw, by czynić to i tym razem. Sąd nie orzeka o tymczasowym aresztowaniu, najdotkliwszym środku zapobiegawczym znanym polskiej procedurze karnej, bez mocnej podstawy faktycznej. Widocznie argumenty przedstawione przez śledczych były poważne. Jak zareaguje "Gazeta Polska"? Oby (wreszcie) rozsądniej.
Kolejnym blogerem, który napisał na ten temat, jest Felicjan:
Dziennikarze Gazety Polskiej i portalu niezależna.pl nie omieszkali wspomnieć o politycznym zabarwieniu zatrzymania. Gdy w miarę upływu czasu zaczęło się wyjaśniać, iż ów Staruch został zatrzymany z uwagi na podejrzenie popełnienia przestępstwa przed uroczystością, notki z niezależnej na ten temat zaczęły się rozpływać. Teraz nie ma ich wcale.