Do wyjątkowo krwawego ataku doszło w piątek wieczorem w Magdeburgu, stolicy wschodnioniemieckiego landu Saksonia-Anhalt. Wyglądał jak przeprowadzony według zasad z podręcznika dżihadysty: „uderzaj we wrogów tym, co masz pod ręką”.
Zamachowiec wykorzystał samochód, wjechał w tłum podczas jarmarku bożonarodzeniowego. Atak w miejscu i czasie symbolicznym dla zachodniego stylu życia czy zachodnich wartości - to też sugeruje ten podręcznik. Dla wrogów Zachodu liczy się również liczba ofiar - w Magdeburgu jest przerażająco wysoka. Pięć osób już zmarło, ponad dwieście jest rannych, w tym co najmniej czterdzieści w stopniu zagrażającym życiu.
Pochodzący z Arabii Saudyjskiej sprawca mówił o sobie, że jest „najbardziej agresywnym krytykiem islamu w historii”
Nie wszystko musi być takie, jak się na początku wydaje. Po paru godzinach okazało się, że zamachowiec, zatrzymany na miejscu zbrodni Taleb A., pochodzi co prawda z muzułmańskiego kraju, ale przed laty wyrzekł się islamu.
Nawet więcej - publicznie walczył z islamem i muzułmanami w stylu islamofoba. Krytykował przy okazji swoją ojczyznę, Arabię Saudyjską, w której odchodzenie od islamu jest surowo karane. Niemieccy dziennikarze szybko przeczesują jego konto w mediach społecznościowych. Odnajdują wywiady, których udzielał kilka lat temu czołowym gazetom. W jednym z nich przedstawił się jako „najbardziej agresywny krytyk islamu w historii. Jeżeli nie wierzycie, spytajcie Arabów”.
Czytaj więcej
- Nikt się nim nie interesował. Miał być odesłany. Gdyby to zrobiono, nie uczestniczyłbym w nabożeństwie za jego ofiary – mówi „Rzeczpospolitej” Josef Neumann, poseł landowego parlamentu z Solingen, w którym w piątek zaatakował terrorysta islamski.