Jerzy Haszczyński: Magdeburg. Nowy rozdział historii terroru

Atak w stylu islamistów dokonany w Niemczech przez zamachowca, który przedstawiał się jako największy krytyk islamu i popierał antymuzułmańską AfD, rozpętuje kolejną debatę o imigracji.

Publikacja: 22.12.2024 07:38

Na jarmarku bożonarodzeniowym w Magdeburgu doszło do zamachu

Na jarmarku bożonarodzeniowym w Magdeburgu doszło do zamachu

Foto: Ronny HARTMANN / AFP

Do wyjątkowo krwawego ataku doszło w piątek wieczorem w Magdeburgu, stolicy wschodnioniemieckiego landu Saksonia-Anhalt. Wyglądał jak przeprowadzony według zasad z podręcznika dżihadysty: „uderzaj we wrogów tym, co masz pod ręką”. 

Zamachowiec wykorzystał samochód, wjechał w tłum podczas jarmarku bożonarodzeniowego. Atak w miejscu i czasie symbolicznym dla zachodniego stylu życia czy zachodnich wartości - to też sugeruje ten podręcznik. Dla wrogów Zachodu liczy się również liczba ofiar - w Magdeburgu jest przerażająco wysoka. Pięć osób już zmarło, ponad dwieście jest rannych, w tym co najmniej czterdzieści w stopniu zagrażającym życiu.

Pochodzący z Arabii Saudyjskiej sprawca mówił o sobie, że jest „najbardziej agresywnym krytykiem islamu w historii”

Nie wszystko musi być takie, jak się na początku wydaje. Po paru godzinach okazało się, że zamachowiec, zatrzymany na miejscu zbrodni Taleb A., pochodzi co prawda z muzułmańskiego kraju, ale przed laty wyrzekł się islamu.

Nawet więcej - publicznie walczył z islamem i muzułmanami w stylu islamofoba. Krytykował przy okazji swoją ojczyznę, Arabię Saudyjską, w której odchodzenie od islamu jest surowo karane. Niemieccy dziennikarze szybko przeczesują jego konto w mediach społecznościowych. Odnajdują wywiady, których udzielał kilka lat temu czołowym gazetom. W jednym z nich przedstawił się jako „najbardziej agresywny krytyk islamu w historii. Jeżeli nie wierzycie, spytajcie Arabów”. 

Czytaj więcej

Syryjczyk, który zabijał w Solingen, został, choć miał być deportowany. "Dlaczego go nie odesłano?"

A w mediach społecznościowych wychwalał prawicowych antymuzułmańskich radykałów z USA, Wielkiej Brytanii oraz Niemiec, gdzie mieszka od kilkunastu lat. Snuł nawet projekty współpracy z AfD („któż inny walczy z islamem w Niemczech”), chciał z nią utworzyć instytucję dla tych, którzy już nie chcą być muzułmanami. Uważał, że w kraju, w którym osiadł, byłych muzułmanów się prześladuje. A nawet, że państwo prowadzi tajną operację, mającą na celu „zniszczenie życia” uciekinierów z Arabii Saudyjskiej, którzy wyrzekli się islamu.

Prawdopodobnie za tę „tajną operację” i przy okazji „islamizację Europy” obwiniał byłą kanclerz Angelę Merkel. Niedawno pisał, że Merkel powinna za to spotkać najsurowsza kara, skoro nie ma w Niemczech kary śmierci - to dożywotnie więzienie.

Atak w stylu dżihadystów, porównywany do zamachu w Berlinie w 2016 r.

Świat, który wyłania się z wpisów i wypowiedzi, nie pasuje do stylu zbrodni. Do tego stopnia, że atak nie został na razie w Niemczech uznany za terrorystyczny. Choć jest właściwie powszechnie porównywany do zamachu terrorystycznego sprzed ośmiu lat na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie, do którego przyznała się najgroźniejsza wówczas organizacja dżihadystów, ISIS. Tamten atak, dokonany z użyciem ciężarówki, wspomniał kanclerz Olaf Scholz, który w sobotę przyjechał do Magdeburga. 

Doszło do niego także na kilka dni przed Wigilią, przed Bożym Narodzeniem – podkreślił pierwszy w historii szef rządu RFN, który w czasie zaprzysiężenia nie odwołał się do Boga, i w stolicy landu, w którym wyznawanie jakiejkolwiek religii deklaruje ledwie jedna piąta mieszkańców.

Główna uroczystość żałobna z udziałem czołowych niemieckich polityków, w tym Scholza, odbyła się magdeburskiej katedrze ewangelickiej. 

Groził Niemcom, że zapłacą wielką cenę. „Zachód rozumie tylko masakry i przemoc”

Przed niemieckimi służbami jeszcze dużo pracy – w sprawie motywów sprawcy i łatwości, z jaką udało mu się dokonać zamachu. Przeoczono jego radykalizację, której sygnały można było odczytać z jego arabskojęzycznych wpisów. Radykalizację skierowaną przeciwko państwu niemieckiemu. Nienawiść do państwa niemieckiego wydaje się teraz głównym powodem.

Taleb A. groził Niemcom, że zapłacą wielką cenę. Niedługo przed zamachem wspominał, jak cytował portal tygodnika „Der Spiegel”, że „Zachód rozumie tylko masakry i przemoc”. 

Czy ta radykalizacja o nieznanym raczej wcześniej charakterze to wynik traum doznanych w ojczyźnie, problemów psychicznych, zażywania narkotyków, o których też się wspomina w mediach? Jeżeli tak, to atak nie będzie uznany za terrorystyczny, choć sieje terror, wzbudza strach i niepewność. 

Są też tacy, którzy snują teorię, że Taleb A. mógł udawać, że porzucił islam. Zgodnie z zasadą takkiji, która pozwala na ukrywanie muzułmaninowi swojej wiary we wrogiej mu społeczności. Miałby więc być takim saudyjskim Konradem Wallenrodem, który założył antyislamską maskę. - Nic nie wskazuje na motyw islamistyczny – zapewnił szef niemieckiej policji.

Temat migracji, ochrony granic i muzułmanów w czasie kampanii przed wyborami do Bundestagu

50-letni Taleb A. mógłby uchodzić za wzór integracji, osiągnął wysoki status społeczny zwłaszcza jak na imigranta w pierwszym pokoleniu, pracował w wyuczonym zawodzie lekarza psychiatry. Nie przybył do Niemiec w czasie wielkiego eksodusu migrantów w latach 2015-2016, znalazł się tam dekadę wcześniej. Nie był nielegalnym imigrantem, uzyskał status uchodźcy politycznego z powodów, które brzmiały wiarygodnie – prześladowań w ojczyźnie. 

Czytaj więcej

Reemigracja. AfD powołuje się na tajny plan Helmuta Kohla

Nie znaczy to, że Niemiec nie czeka kolejna debata o migracji i muzułmanach. I to w czasie kampanii przyśpieszonymi wyborami do Bundestagu (mają się odbyć za dwa miesiące). Już się rozkręca.

„Niemcy straciły kontrolę nad własnymi granicami i tym, kto tutaj mieszka” - napisał po ataku w Magdeburgu redaktor naczelny mainstreamowego dziennika „Die Welt”. Politycy AfD nie bacząc na to, że Taleb A. wychwalał ich partię, zapewniali, że oni by go dawno z Niemiec deportowali. Jeden ze wschodnioniemieckich liderów AfD oskarżył obcokrajowców, że nienawiść wobec Niemców opierają „na islamie lub czymś innym”. W radykalnie prawicowych środowiskach znowu głośno słychać hasło „reemigracji”, czyli pozbycia się z Niemiec milionów ludzi pochodzących z innych kręgów kulturowych.

Demonstracja po zamachu w Magdeburgu

Demonstracja po zamachu w Magdeburgu

Foto: REUTERS/Christian Mang

Nawet w Polsce premier Donald Tusk zareagował na wydarzenia w Magdeburgu tylko wpisem na portalu X, nawiązującym do kontroli granic i imigracji. Uderzył w związku z tym atakiem w PiS i prezydenta Andrzeja Dudę, od których domaga się „już dziś” jasnej deklaracji „o poparciu rządowego pakietu zaostrzającego prawo wizowe i azylowe”. 

Kluczowa dla znacznej części wyborców w Europie kwestia bezpieczeństwa już wcześniej połączyła się z tematem migracji. Zamach w Magdeburgu, niezależnie od jego motywów, wpisuje się ten schemat.  

Do wyjątkowo krwawego ataku doszło w piątek wieczorem w Magdeburgu, stolicy wschodnioniemieckiego landu Saksonia-Anhalt. Wyglądał jak przeprowadzony według zasad z podręcznika dżihadysty: „uderzaj we wrogów tym, co masz pod ręką”. 

Zamachowiec wykorzystał samochód, wjechał w tłum podczas jarmarku bożonarodzeniowego. Atak w miejscu i czasie symbolicznym dla zachodniego stylu życia czy zachodnich wartości - to też sugeruje ten podręcznik. Dla wrogów Zachodu liczy się również liczba ofiar - w Magdeburgu jest przerażająco wysoka. Pięć osób już zmarło, ponad dwieście jest rannych, w tym co najmniej czterdzieści w stopniu zagrażającym życiu.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Andrzej Duda pasuje do MKOl
Publicystyka
Kryzys polityczny wokół ministra Wieczorka zatacza coraz szersze kręgi
Publicystyka
Jan Zielonka: Co przyniesie następny rok?
Publicystyka
Marek Migalski: (Nie)waga wyborów prezydenckich
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10