– Nasza decyzja jest zgodna z praktyką międzynarodową i nie zdradzę tajemnicy, jeśli powiem, że uważam, że to nie będzie ostatnie takie wydarzenie – powiedział Viktor Orbán o udzieleniu azylu Marcinowi Romanowskiemu, byłemu wiceministrowi sprawiedliwości w rządzie PiS, poszukiwanemu europejskim nakazem aresztowania. Premier Węgier przyznał, że nie ma najlepszych relacji z obecnym polskim rządem i dodał: „nie powiem, co sądzę o praworządności w Polsce”. Deklaracja Orbána jest jasna: będziemy pomagać politykom PiS uniknąć odpowiedzialności prawnej w Polsce, kiedy u władzy jest ekipa Donalda Tuska.
Czytaj więcej
Premier Węgier Viktor Orbán zapowiedział, że azyl dla byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego może nie być ostatnim, jakiego polskim politykom udzielają Węgry.
PiS „donosi na Polskę” i sprawą Romanowskiego szkodzi państwu
Podniesienie sprawy Marcina Romanowskiego do problemu międzynarodowego kryzysu relacji między Polską i Węgrami czy wręcz geopolitycznego staje się również problemem wewnątrz UE. Premier Węgier ma się za co odwdzięczać PiS, bo za rządów tej partii węgierski MOL przejął 417 stacji paliw Lotos. Prokuratura wszczęła śledztwo ws. fuzji Lotosu i Orlenu oraz sprzedaży Lotosu. Czy Orbán teraz spłaca PiS dług?
Przeniesienie przez PiS sporu wewnętrznego na międzynarodowy grunt i proszenie o interwencję obce państwo jest zaprzeczeniem dotychczasowej polityki partii rozwiązywania sporów krajowych w Polsce. Partia Jarosława Kaczyńskiego, będąc u władzy, zarzucała opozycji, która w sprawie łamania praworządności zwracała się do unijnych instytucji, że „donosi na Polskę”. Kierując się tym tokiem rozumowania największej partii opozycyjnej, PiS donosi na Polskę, tylko bardziej. Możemy się spodziewać jak duże szkody sprawa Romanowskiego wizerunkowo wyrządzi Polsce – bo, że tego wizerunku nie poprawi, to pewne. Ale ucieczka Romanowskiego stawia też PiS w trudnej sytuacji.
Czy posłowie PiS świadomie wprowadzali w błąd prokuraturę
Kiedy 9 grudnia, Sąd Rejonowy w Warszawie zdecydował o trzymiesięcznym tymczasowym areszcie dla Marcina Romanowskiego, posła już nie było w Polsce, choć wiedziało o tym jedynie jego otoczenie. Romanowski nie pojawił się na sali rozpraw. W tym samym dniu portal wPolsce24 opublikował zdjęcie Romanowskiego ze szpitala z bandażem na nosie i krwią na poduszce, z komentarzem o złym stanie zdrowia polityka, którego wymiar sprawiedliwości chce w trudnej sytuacji zdrowotnej pociągnąć do odpowiedzialności. W sukurs poszli parlamentarzyści PiS. „Poseł Marcin Romanowski. Po ciężkiej operacji. Z krwotokiem. Tusk i Bodnar ponoszą pełną odpowiedzialność za życie posła Romanowskiego, który będzie ich kolejnym więźniem” – komentował w mediach społecznościowych Janusz Kowalski z PiS, udostępniając zdjęcie. Podobnie robił Michał Wójcik i inni politycy PiS oraz środowisko związane z partią tworząc pozór, że Romanowski jest w stanie zagrażającym życiu, a Tusk i Bodnar chcą go szykanować. Prawdą jest, że zdjęcie zostało wykonane kilka dni wcześniej w szpitalu wojewódzkim w Lublinie, gdzie na własne życzenie Romanowski dokonał zabiegu przegrody nosowej. Z placówki wypisał się na własne życzenie 6 grudnia, na trzy dni przed decyzją sądu.