Politycy Wiosny mają nadzieję, że Sojusz Lewicy Demokratycznej pozostanie w Koalicji z PO – w jakiejkolwiek formule zostałaby ona zawarta. Włodzimierz Czarzasty taką właśnie decyzję rekomenduje swojej partii przed wewnętrznym referendum. Ma być ono rozpisane pod koniec czerwca w internecie i sprowadzać się do dwóch kwestii: czy SLD powinno iść samo czy w koalicji (jeśli tak, to w jakiej). I nie ma chyba wątpliwości, że pięć mandatów do PE jest dla partyjnych kolegów i koleżanek Czarzastego argumentem przekonującym na rzecz dogadania się z PO. Za PSL, które chce robić blok ludowo-konserwatywny, SLD nie tęskni.
W podobnym duchu wypowiadały się podczas powyborczego spotkania w środę mniejsze partie, które niejako „w posagu" przed wyborami europejskimi wniosło SLD do KE, takie jak Inicjatywa Feministyczna, SdPL czy Wolność i Równość. Lider SLD miał je wszystkie zapewnić, że bez nich SLD koalicji z PO nie zawrze.
– Włodzimierzowi Czarzastemu jest chyba dobrze z Platformą – zapewniała z kolei w programie „Rzecz o polityce" Paulina Piechna-Więckiewicz, jedna z koordynatorek Wiosny. Pytanie, czy wobec zapowiadanego przez niektórych polityków PO kolejnego zwrotu, tym razem w prawo, Platformie będzie dobrze z Włodzimierzem Czarzastym.
Jak to widzi Wiosna? Z jednej strony ludzie Biedronia liczą na wspólny potencjał polskiej lewicy we frakcji S&D – osiem mandatów to już zauważalna grupa w 153-osobowej frakcji (tym bardziej że zanotowała ona spadek liczby członków w porównaniu z poprzednia kadencją).
Ale w Polsce Biedroń wolałby mieć po lewej stronie czyste pole w październiku. Czy nie boi się, że samodzielnie Wiosna omsknie się pod próg wyborczy? – Obawy są – przyznaje jeden z działaczy Wiosny – ale może dlatego Robert przestał mówić o rezygnacji z mandatu do europarlamentu?