Rusłan Szoszyn: Drugie dno wojny celnej USA z Chinami

Zaogniając relacje z Pekinem, Waszyngton może mieć ukryty cel: Donald Trump chce postawić wybierającego się do Moskwy Xi Jinpinga przed trudnym dylematem.

Publikacja: 10.04.2025 15:57

Prezydenci USA i Chin, Donald Trump i Xi Jinping

Prezydenci USA i Chin, Donald Trump i Xi Jinping

Foto: REUTERS/Agustin Marcarian, REUTERS/Kevin Mohatt

Amerykański przywódca zawiesił wprowadzone wcześniej cła na 90 dni, ale podniósł stawkę celną dla Chin do 125 proc. Donald Trump niemal codziennie podwyższa napięcie w relacjach z Pekinem, ale jednocześnie nazywa Chińczyków „dumnym narodem”, wyraża chęć zawarcia porozumienia i nawet deklaruje gotowość spotkania z Xi Jinpingiem. A to oznacza jedno – trwają intensywne zakulisowe rozmowy.

Być może chodzi wyłącznie o rywalizację gospodarczą najpotężniejszych mocarstw świata. Radykalne decyzje Trumpa wobec Państwa Środka wielu komentatorów tłumaczy też obecnością w otoczeniu amerykańskiego prezydenta „chinożercy” Petera Navarro. Nie można jednak wykluczyć, że Waszyngton postanowił schwytać dwie sroki za ogon.

Wojna Rosji z Ukrainą miała się skończyć w ciągu 24 godzin. Trump o krok od kompromitacji

Wygląda na to, że rozmowy Amerykanów z Rosjanami na temat Ukrainy utknęły w martwym punkcie. Bomby spadają codziennie, a dynamika rosyjskich ataków nie maleje. Donald Trump znalazł się o krok od kompromitacji – latem ubiegłego roku zapowiadał, że po wygranych wyborach zakończy konflikt w 24 godziny. Waszyngton w trybie przyśpieszonym szuka więc odpowiedzi na pytanie: jak zmusić Władimira Putina do całkowitego zawieszenia broni nad Dnieprem?

Czytaj więcej

Chiny–Rosja: „Przyjaciele na wieki”? Jak Pekin sprawdza lojalność Moskwy

Jeszcze przed wprowadzeniem przez Trumpa ceł połowa senatorów, w tym republikanie, sugerowała, że w przypadku niepowodzenia rozmów pokojowych z Rosją USA nałożą 500-proc. cła na kraje importujące rosyjskie surowce energetyczne. Czy ostatnie decyzje Donalda Trumpa mogą wskazywać na to, że Stany Zjednoczone już zaczęły realizować tę groźbę? Wiele na to wskazuje.

Bez pomocy Chin Trump nie zakończy wojny w Ukrainie. Xi Jinping wybiera się do Moskwy

Donald Trump doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że bez wsparcia Xi Jinpinga nie zakończy wojny w Ukrainie. Pekin jest dziś najważniejszym partnerem handlowym Rosji (zarówno jeśli chodzi o import, jak i eksport) i głównym importerem rosyjskiej ropy. Poza tym dostarcza Rosjanom to, czego – z powodu sankcji – nie mogą w łatwy sposób ściągnąć z Zachodu (samochody, maszyny przemysłowe, czipy). Brak tego wsparcia byłby zabójczy dla rosyjskiej gospodarki. Ale nie dla Chin. Na liście importerów chińskiej produkcji Rosja znajduje się dopiero na siódmym miejscu (129 mld dol., nieco ponad 3 proc. eksportu Chin). Na pierwszym miejscu znajdują się zaś Stany Zjednoczone – to tam trafia niemal 15 proc. wyprodukowanych w Chinach towarów (w 2024 roku wyniósł on 438 mld dol.).

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Cła Trumpa dla pingwinów, nie dla Rosjan. Jak Putin manipuluje USA

Nie można wykluczyć, że Donald Trump, uderzając w chińską gospodarkę, chce zmusić Pekin do większej aktywności w sprawie zakończenia wojny nad Dnieprem. Zwłaszcza w obliczu zbliżającej się wizyty Xi Jinpinga w Moskwie. Ma się pojawić u boku Putina na placu Czerwonym z okazji 80. rocznicy obchodzonego w Rosji 9 maja Dnia Zwycięstwa. To doskonała okazja dla Chińczyków, by porozmawiać z rosyjskim dyktatorem o zawieszeniu broni. 

Znane chińskie przysłowie z czasów Sun Tzu mówi o mądrej małpie, która siedzi na drzewie i patrzy na walczące ze sobą dwa tygrysy. Dzisiejsze Chiny poszły nieco dalej. Oficjalnie nie stają jednoznacznie po żadnej ze stron konfliktu (nie uznają okupacji ukraińskich regionów czy Krymu), ale jednocześnie sprytnie „oswajają” jednego z tygrysów. Donald Trump najwidoczniej chce, by „małpa” zeszła z drzewa i zaczęła grać w otwarte karty.

Amerykański przywódca zawiesił wprowadzone wcześniej cła na 90 dni, ale podniósł stawkę celną dla Chin do 125 proc. Donald Trump niemal codziennie podwyższa napięcie w relacjach z Pekinem, ale jednocześnie nazywa Chińczyków „dumnym narodem”, wyraża chęć zawarcia porozumienia i nawet deklaruje gotowość spotkania z Xi Jinpingiem. A to oznacza jedno – trwają intensywne zakulisowe rozmowy.

Być może chodzi wyłącznie o rywalizację gospodarczą najpotężniejszych mocarstw świata. Radykalne decyzje Trumpa wobec Państwa Środka wielu komentatorów tłumaczy też obecnością w otoczeniu amerykańskiego prezydenta „chinożercy” Petera Navarro. Nie można jednak wykluczyć, że Waszyngton postanowił schwytać dwie sroki za ogon.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski, Nawrocki i kryzys duopolu. Pięć wniosków z debatowego superpiątku w Końskich
Publicystyka
Michał Płociński: Rafał, pomysłu na tę debatę nie wybronisz
Publicystyka
Estera Flieger: Jedną debatę w Końskich wygrywa Hołownia. Stanowski Stańczykiem, przegrywa Trzaskowski i TVP
Publicystyka
Estera Flieger: Tysięczna rocznica koronacji Chrobrego mogła zrobić się sama
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Przez osiem lat rządów PiS nie „zbliżyło się do prawdy”. Ona jest znana