W kwietniu Derek Chauvin został uznany za winnego morderstwa drugiego stopnia, które w amerykańskim systemie prawnym jest zbliżone do zabójstwa w zamiarze ewentualnym. W przeciwieństwie do pierwszego stopnia, nie zakłada, że sprawca działał intencjonalnie. Ława przysięgłych uznała Chauvina winnym także dwóch innych zarzutów - morderstwa (ang. murder) trzeciego stopnia i zabójstwa (ang. manslaughter) drugiego stopnia.
W piątek były policjant usłyszał wyrok - 22,5 roku pozbawienia wolności. Jak zaznaczają agencje, w Minnesocie skazańcy są za dobre sprawowanie zwalniani warunkowo po odbyciu 2/3 kary, a pozostałą część wyroku odbywają pod nadzorem kuratora. W przypadku Chauvina oznaczałoby to warunkowe zwolnienie po 14 latach i 10 miesiącach. Były funkcjonariusz miałby wówczas 60 lat.
- Nie znam wszystkich okoliczności, które były rozważane, ale wydaje mi się, biorąc pod uwagę wytyczne (stanowe - red.), że to właściwe - tak wyrok dla Chauvina skomentował prezydent USA Joe Biden, pytany o opinię przez dziennikarza.
Wyrok wydany przez sędziego Petera Cahilla jest o 10 lat dłuższy niż sugerowały stanowe wytyczne. Sędzia zadeklarował, że przy ustalaniu wymiaru kary nie kierował się emocjami ani głosem opinii publicznej. Tłumaczył, że policjant nadużył władzy, dopuścił się szczególnego okrucieństwa, a swój czyn popełnił na oczach nieletnich.
Oskarżyciel domagał się dla Chauvina 30 lat więzienia.
Prokurator generalny stanu Minnesota Keith Ellison ocenił, że wyrok w sprawie Chauvina jest bardzo ważny dla Stanów Zjednoczonych. - Ale sam w sobie nie wystarczy - zastrzegł.