Ryzyko wielkiej wojny handlowej nie zniknęło, ale nieco się oddaliło

Administracja Trumpa rozważa wprowadzenie 10-proc. ceł na towary z UE. Taki ruch mógłby wepchnąć strefę euro w recesję. Przykład zmiany planów wobec Kanady i Meksyku pokazuje jednak, że prezydenta USA da się obłaskawić.

Publikacja: 05.02.2025 05:21

Chiński przywódca Xi Jinping wiele razy spotykał się z amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem, za

Chiński przywódca Xi Jinping wiele razy spotykał się z amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem, za pierwszej kadencji Trumpa. Nie doprowadziło to do pokoju handlowego

Foto: Qilai Shen/Bloomberg

Na rynkach czuć było we wtorek wyraźną ulgę po tym, jak amerykański prezydent Donald Trump zawiesił na miesiąc podwyżkę ceł na produkty z Kanady i Meksyku. Znaczna większość indeksów giełdowych z Azji zakończyła sesję na plusie. Szczególnie wyróżniły się: Hang Seng (główny indeks giełdy w Hongkongu), który zyskał 2,8 proc., oraz filipiński PSEi, który urósł o 3,5 proc. Większość indeksów z Europy umiarkowanie rosła po południu, a sesja na Wall Street zaczęła się od niewielkich zwyżek. Ropa naftowa taniała, a cena surowca gatunku WTI spadła poniżej 72 USD. Słabł też dolar. Za 1 USD płacono po południu już tylko 4,08 zł. Notowania złota utrzymywały się w pobliżu rekordowego poziomu, a kurs bitcoina sięgnął 100 tys. USD. Ether wciąż jednak odrabiał straty, zbliżając się do 2800 USD. Być może nastroje byłyby jeszcze lepsze, gdyby Chiny nie nałożyły odwetowych ceł na amerykańskie produkty i gdyby nad rynkiem nadal nie ciążyła groźba wojny handlowej pomiędzy USA i Unią Europejską.

Czytaj więcej

Chińskie cła na kopaliny z USA, Google pod lupą Pekinu. Kto zyskuje, a kto traci?

Spór sąsiedzki

– Każdy kraj wybiera opcję pozwalającą mu na uniknięcie amerykańskich ceł. We wszystkich przypadkach chcą one zawierać porozumienia – powiedział Trump, odnosząc się do zawieszenia podwyżek ceł na meksykańskie i kanadyjskie produkty. Zdecydował się on na to w poniedziałek wieczorem po rozmowach telefonicznych z Claudią Sheinbaum, prezydent Meksyku, oraz Justinem Trudeau, premierem Kanady.

Zarówno Sheinbaum, jak i Trudeau zgodzili się wysłać po 10 tys. żołnierzy nad granicę z USA w ramach walki z przemytem narkotyków i handlem ludźmi. Kanadyjski premier zobowiązał się też przeznaczyć 1,3 mld USD na wzmocnienie infrastruktury granicznej oraz stworzyć stanowisko pełnomocnika ds. walki z fentanylem. Trump w zamian zawiesił na miesiąc podwyżkę ceł do 25 proc. na kanadyjskie i meksykańskie produkty.

Czy to jednak koniec wojny handlowej, czy jedynie krótki rozejm? Meksyk czasowo zwiększał obecność wojska na granicy już za rządów Joe Bidena i tylko chwilowo zakłócało to działalność karteli narkotykowych, a obiecane przez Kanadę 1,3 mld dol. na wzmocnienie granicy to część programu ogłoszonego przez rząd kanadyjski już w grudniu zeszłego roku. Może się więc za jakiś czas okazać, że Trump będzie rozczarowany działaniami władz Kanady i Meksyku. Na razie liczy jednak na solidne negocjacje handlowe, które mają się zacząć już wkrótce.

Czytaj więcej

Bojkot towarów z USA. Kanadyjczycy reagują na cła Trumpa i jego politykę

„W czasie tej przerwy będziemy mieć negocjacje w sprawie ceł, którymi kierować będą sekretarz stanu Marco Rubio, sekretarz skarbu Scott Bessent, sekretarz handlu Howard Lutnick i wysocy rangą przedstawiciele Meksyku. (...) Nie mogę się doczekać, by wziąć udział w tych negocjacjach z prezydent Meksyku Claudią Sheinbaum. Będziemy próbować osiągnąć porozumienie między naszymi krajami” – napisał prezydent USA w sieci społecznościowej Truth Social.

– Pewne koncesje w sprawie granicy sprawiły, że uniknięto natychmiastowej, poważnej eskalacji sporu. Komentarze Trumpa wskazują jednak, że wykorzysta on opóźnienie we wdrożeniu podwyżek ceł do tego, by uzyskać szersze koncesje ekonomiczne – wskazuje Jim Reid, strateg Deutsche Banku.

Potyczka z Chinami

Tak jak prognozowali analitycy Bank of America, administracja Trumpa nie zawiesiła nałożenia dodatkowego cła na chińskie produkty, wynoszącego 10 proc. We wtorek rano, w kilka minut po tym, jak to cło zaczęło obowiązywać, rząd ChRL ogłosił własne cła odwetowe: 15 proc. na amerykański węgiel i LNG oraz 10 proc. na ropę naftową, sprzęt rolniczy i półciężarówki. Dodatkowo rozpoczął dochodzenie antymonopolowe przeciwko Google’owi i wpisał amerykańskie spółki PVH Corp oraz Illumina na listę „podmiotów niegodnych zaufania”. Zapowiedział również „przegląd eksportu metali strategicznych”, co można odebrać jako groźbę tego, że Chiny mogą sięgnąć po ograniczenia w eksporcie metali ziem rzadkich, niezbędnych do produkcji nowoczesnej elektroniki.

Czytaj więcej

Giełdy zareagowały na cła Trumpa. Czy to już początek wojny handlowej?

– Cła odwetowe wprowadzone przez Chiny są precyzyjnie ukierunkowane, a nie szerokie. To sugeruje koncyliacyjne nastawienie Pekinu, które może otworzyć drogę do negocjacji z prezydentem Trumpem – ocenia Kathleen Brooks, szefowa działu analiz XTB. Rynek wyraźnie liczy na takie negocjacje. Doniesienia z Białego Domu, mówiące, że Trump może odbyć jeszcze w tym tygodniu rozmowę z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem, stały się we wtorek impulsem do silnej zwyżki indeksu Hang Seng.

Tymczasem Trump wykonał krok ku rozwiązaniu problemu TikToka. Podpisał rozporządzenie nakazujące stworzyć amerykański, państwowy fundusz inwestycyjny. Ma on działać poza strukturą Fedu i Departamentu Skarbu. Nie wiadomo jeszcze, jak dużymi aktywami ma on dysponować, ale prezydent USA zasugerował, że może on kupić amerykańskie aktywa TikToka. – Prawdopodobnie zrobimy coś z TikTokiem lub nie – stwierdził Trump.

Poważne zagrożenie dla Europy

W grze wciąż jest sprawa ewentualnej podwyżki amerykańskich ceł na towary z Unii Europejskiej. – Nie ma pełnej zgody wewnątrz administracji, ale niektórzy chcą nałożenia 10-proc. ceł na Unię Europejską, obejmującego cały import z UE – powiedział brytyjskiemu dziennikowi „The Telegraph” anonimowy przedstawiciel administracji Trumpa. Inne źródło wskazało, że uderzenie cłami w Kanadę i Meksyk jest próbą przed podobną operacją wymierzoną w UE. Tymczasem „Financial Times” donosi, że unijni decydenci mogą nałożyć odwetowe cła na część importu z USA, dochodzące nawet do 50 proc.

Czytaj więcej

Trump uderza cłami w największych partnerów

Wprowadzenie amerykańskich ceł wynoszących nawet tylko 10 proc. mogłoby wepchnąć strefę euro w recesję.

„Nasi ekonomiści prognozują, że 10-proc. cło na cały import z UE do USA (zakładając cła odwetowe) ściąłby 1 pkt proc. ze wzrostu PKB strefy euro. Biorąc pod uwagę to, że i tak już prognozowaliśmy niski wzrost zysków na akcję w Europie, to podwyżka ceł całkowicie wyeliminowałaby ten wzrost zysków” – napisali analitycy Goldman Sachs.

– Odpowiemy cłami na cła – zapowiedział niemiecki kanclerz Olaf Scholz. To jednak gospodarka Niemiec i jej sektor motoryzacyjny mogą szczególnie mocno ucierpieć w wyniku wojny handlowej. Z wyliczeń analityków firmy badawczej Oxford Economics wynika, że gdyby USA i UE nałożyły na siebie nawzajem cła wynoszące 25 proc., to niemiecki eksport samochodów do Stanów Zjednoczonych spadłby o 7 proc., podczas gdy francuski – 1,7 proc., a hiszpański – 1,9 proc. Produkcja samochodów w Niemczech zmniejszyłaby się o 5 proc. Tymczasem sprzedaż amerykańskich aut w UE spadłaby o 3,1 proc., ale ich produkcja w USA zwiększyłaby się o 0,9 proc., gdyż amerykańskie firmy sprzedawałyby więcej aut na rynku krajowym.

– To nie byłby wiatr przeciwny dla niemieckich producentów samochodów. To byłaby burza o pełnej skali. Niemcy, jako centrum przemysłowe, są teraz wciśnięte pomiędzy USA a Chiny i jest im bardzo ciężko – ocenia Sander Tordoir, główny ekonomista think tanku Centre for European Reform.

W 2023 r. UE eksportowała do Stanów Zjednoczonych towary warte 576,3 mld USD, a sprowadzała stamtąd za 367,6 mld USD. Import do USA z Niemiec wynosił wówczas 159,3 mld USD.

Na rynkach czuć było we wtorek wyraźną ulgę po tym, jak amerykański prezydent Donald Trump zawiesił na miesiąc podwyżkę ceł na produkty z Kanady i Meksyku. Znaczna większość indeksów giełdowych z Azji zakończyła sesję na plusie. Szczególnie wyróżniły się: Hang Seng (główny indeks giełdy w Hongkongu), który zyskał 2,8 proc., oraz filipiński PSEi, który urósł o 3,5 proc. Większość indeksów z Europy umiarkowanie rosła po południu, a sesja na Wall Street zaczęła się od niewielkich zwyżek. Ropa naftowa taniała, a cena surowca gatunku WTI spadła poniżej 72 USD. Słabł też dolar. Za 1 USD płacono po południu już tylko 4,08 zł. Notowania złota utrzymywały się w pobliżu rekordowego poziomu, a kurs bitcoina sięgnął 100 tys. USD. Ether wciąż jednak odrabiał straty, zbliżając się do 2800 USD. Być może nastroje byłyby jeszcze lepsze, gdyby Chiny nie nałożyły odwetowych ceł na amerykańskie produkty i gdyby nad rynkiem nadal nie ciążyła groźba wojny handlowej pomiędzy USA i Unią Europejską.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Jakie będą inflacja, sprzedaż, kursy walut w lutym? Oto prognozy najlepszych ekspertów
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Gospodarka
Konkurencyjność i bezpieczeństwo Europy. Nie można czekać
Gospodarka
Rynki wystraszyły się globalnej wojny handlowej. Czy słusznie?
Gospodarka
Donald Trump pogłębia chaos, który stworzył. Elon Musk: Kłębowisko robaków
Gospodarka
Bojkot towarów z USA. Kanadyjczycy reagują na cła Trumpa i jego politykę