Irlandii grozi kryzys gospodarczy?

Irlandia, tak jak cała UE, została dotknięta amerykańskim cłem wynoszącym 20 proc. Grozi jej też przegranie konkurencji podatkowej z USA. To może skutkować załamaniem strategii rozwoju kraju.

Publikacja: 07.04.2025 04:40

Dublin oraz cała Irlandia korzystały z tego, że wielkie korporacje z całego świata wybierały Zieloną

Dublin oraz cała Irlandia korzystały z tego, że wielkie korporacje z całego świata wybierały Zieloną Wyspę jako kluczowe miejsce do optymalizacji podatkowej

Foto: Shutterstock

Gdy przyglądamy się statystykom amerykańskiego handlu zagranicznego, łatwo możemy dostrzec w nich ciekawą anomalię. Z oficjalnych danych wynika, że USA miały w 2024 r. deficyt w handlu z Irlandią wynoszący aż 86,8 mld USD, czyli więcej niż z Niemcami (84,8 mld USD), Japonią (68,5 mld USD) czy Kanadą (63,3 mld USD). Jakim cudem tak wysoką nadwyżkę w handlu z USA posiada kraj liczący nieco ponad 5 mln osób, mający nominalny PKB wynoszący 587 mld USD?

To głównie skutek sztuczek księgowych wielkich korporacji, które z powodów podatkowych wybrały sobie Irlandię na miejsce swoich europejskich siedzib głównych. Dzięki temu Irlandia stała się m.in. wielkim eksporterem farmaceutyków. Eksportuje ich za około 50 mld euro rocznie, ale znaczna większość z tych specyfików jest produkowana w innych krajach i nawet nie przechodzi tranzytem przez Irlandię. Zyski z ich sprzedaży są jednak księgowane jako idące do irlandzkich oddziałów koncernów farmaceutycznych.

Czytaj więcej

Chiny o cłach Donalda Trumpa: „Rynek przemówił”. Żądają uczciwych konsultacji

Korzystny dla wielkich korporacji reżim podatkowy pozwolił Irlandii na wypracowanie przez wiele lat dosyć wysokiego tempa wzrostu gospodarczego, a jednocześnie przynosi pokaźne wpływy do budżetu. W latach 2013–2023 wpływy z CIT-u wzrosły tam z 4,3 mld euro do 24 mld euro. Za sporą część tej sumy odpowiadają amerykańskie giganty cyfrowe, takie jak Apple, Meta czy Alphabet. Rząd Irlandii ma dzięki temu nadwyżkę w budżecie i może zwiększać wydatki średnio o 6,5 proc. rocznie, a jednocześnie zmniejsza dług publiczny (spadł on ze 101,3 proc. PKB w 2014 r. do 42,4 proc. PKB w 2024 r.). Irlandzki model rozwoju jest jednak poważnie zagrożony. Może go zniszczyć polityka handlowa i podatkowa administracji Trumpa.

– Nagle Irlandia, ta piękna wyspa, ma w garści cały amerykański przemysł farmaceutyczny – stwierdził Trump podczas niedawnego spotkania z premierem Irlandii Micheálem Martinem. Zasugerował wówczas, że wprowadzi cła sektorowe na leki.

– Oni produkują części w Chinach, składają je na Tajwanie, później machają magiczną różdżką i ich produkty latają nad Irlandią. Oczywiście, że nie latają, gdyż to tam Apple rzekomo produkuje swoje komponenty. Później ich produkty trafiają do Ameryki, gdzie osiągają zysk wynoszący około 3 proc., od którego płacą podatek w USA, a później rząd Irlandii ma gigantyczną nadwyżkę fiskalną. Tyle że to wszystko lipa. Oni powinni płacić podatki w Ameryce – mówił w październikowym wywiadzie dla Bloomberg TV Howard Lutnick, obecny sekretarz handlu USA.

Rozchwiany model rozwoju Irlandii

Takie wypowiedzi wywoływały zrozumiały niepokój na Zielonej Wyspie. Stany Zjednoczone były bowiem jak dotąd największym rynkiem eksportu dla Irlandii. W 2023 r. trafiło tam 28 proc. irlandzkiego eksportu, czyli towary warte łącznie 67,4 mld USD. 46,8 proc. produktów wysyłanych do USA stanowiły farmaceutyki, a 26,8 proc. chemia organiczna. Jeszcze zanim 2 kwietnia Trump ogłosił tzw. cła wzajemne na dobra z wielu krajów, eksperci prognozowali, że Irlandia stanie się jedną z najbardziej poszkodowanych gospodarek przez wojnę handlową.

Analitycy Instytutu Badań Gospodarczych i Społecznych (ESRI) przedstawili wyliczenia mówiące, że w najgorszym możliwym scenariuszu gospodarka Irlandii może skurczyć się o łącznie 3,7 proc. w okresie od pięciu do siedmiu lat. – Polityka protekcjonistyczna może też skłonić korporacje międzynarodowe do przeniesienia się do USA, co stworzyłoby dalsze ryzyko dla gospodarki irlandzkiej oraz dla finansów publicznych – wskazywał Paul Egan, analityk ESRI.

– Jest możliwe, że w najgorszym scenariuszu nie powstałoby w gospodarce irlandzkiej lub nie zostało utrzymanych od 50 do 80 tys. miejsc pracy – ostrzegał Paschal Donohoe, irlandzki minister finansów.

Czytaj więcej

Najbogatszy stan Ameryki prosi kraje o zwolnienie z ceł. „Nie jesteśmy Waszyngtonem”

Oficjele z Dublina obawiają się również tego, że administracja Trumpa dokona w USA dużych cięć podatków. Gdyby obniżyła ona federalną stawkę CIT-u z 21 proc. do 15 proc., to wraz z wysokimi cłami mogłoby skłaniać część spółek do rozliczania się w USA. Co prawda Irlandia nadal ma główną stawkę CIT-u 12,5 proc. (a międzynarodowe koncerny płacą tam efektywną stawkę od 2,2 proc. do 4,5 proc. od zysków „przeniesionych” z innych krajów), ale przystąpiła do międzynarodowej umowy o podatku minimalnym od korporacji wynoszącym 15 proc. Gdyby Trump spełnił swoją obietnicę dotyczącą cięcia CIT-u w USA, to Irlandia mocno straciłaby na konkurencyjności podatkowej. Ponadto rząd USA mógłby uznać stosowany przez nią globalny podatek minimalny za formę dyskryminacji wobec amerykańskich firm. USA same wycofały się z tej umowy. Była ona mocno promowana przez administrację Joe Bidena.

Jedna trzecia irlandzkich przychodów z CIT-u jest zależna od trzech wielkich amerykańskich koncernów. Zmiana ich strategii optymalizacji podatkowej może drogo kosztować Irlandię. Niedawno ostrzegał przed takim ryzykiem irlandzki bank centralny. Według irlandzkiej Rady Doradztwa Fiskalnego, jeżeli uda się utrzymać przychody z CIT-u od amerykańskich gigantów cyfrowych, to dług publiczny Irlandii może zniknąć do 2040 r. Jeżeli jednak te przychody mocno spadną, a kolejne rządy utrzymają obecne tempo wzrostu wydatków budżetowych, to w ciągu 15 lat dług publiczny wróci na poziom 100 proc. PKB.

Irlandia. Wyliniały tygrys

Irlandia bywała nazywana „celtyckim tygrysem” gospodarczym, a premier Donald Tusk za swojej pierwszej kadencji przedstawiał ją jako wzór do naśladowania dla Polski. Później takie porównania straciły na popularności, gdyż Irlandia doświadczyła kryzysu bankowego i stała się jednym ze słabych ogniw strefy euro.

By ratować jej finanse publiczne, poświęcono część oszczędności emerytalnych Irlandczyków. Kraj jednak dosyć szybko podniósł się z kryzysu i przez wiele kwartałów osiągał najwyższe tempo wzrostu gospodarczego w UE. Oczywiście jego dane o PKB były nieco zaburzone przez mechanizmy optymalizacji podatkowej wielkich korporacji. Gospodarka realna nie rosła aż tak szybko, ale i tak miała się dosyć dobrze na tle reszty Europy Zachodniej.

W ostatnich latach coś jednak zaczęło się psuć w tym mechanizmie. O ile jeszcze w 2022 r. irlandzki PKB wzrósł o 8,6 proc., to w 2023 r. skurczył się o 5,5 proc., a w 2024 r. zmniejszył się o 0,2 proc. Tłumaczono to pogorszeniem koniunktury w „sektorze międzynarodowym”, a krajowa gospodarka realna (liczona wskaźnikiem) GNI wciąż rosła.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że w 2025 r. PKB Irlandii powinien powiększyć się o 2,2 proc. Spora niepewność co do podwyżek amerykańskich ceł sprawia jednak, że wszelkie prognozy dla tego wskaźnika są pod olbrzymim znakiem zapytania. Tak to bywa w gospodarkach mocno uzależnionych od polityki kilku wielkich koncernów.

Gdy przyglądamy się statystykom amerykańskiego handlu zagranicznego, łatwo możemy dostrzec w nich ciekawą anomalię. Z oficjalnych danych wynika, że USA miały w 2024 r. deficyt w handlu z Irlandią wynoszący aż 86,8 mld USD, czyli więcej niż z Niemcami (84,8 mld USD), Japonią (68,5 mld USD) czy Kanadą (63,3 mld USD). Jakim cudem tak wysoką nadwyżkę w handlu z USA posiada kraj liczący nieco ponad 5 mln osób, mający nominalny PKB wynoszący 587 mld USD?

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Francis Fukuyama: Europa musi zacząć działać jak jedno państwo, a nie tylko szeroki sojusz krajów
Gospodarka
Ekonomiści: Donald Trump rozpętał wojnę, której nie może wygrać. Przegra z ekonomią
Gospodarka
Jakub Borowski: Jesteśmy w stanie obronić się przed ciosem ze strony Donalda Trumpa
Gospodarka
Witold Orłowski: Donald Trump słucha robotników z Detroit, nie laureatów Nobla z ekonomii
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Gospodarka
Donald Trump uderza cłami. Co to znaczy dla świata, gospodarek i rynków?