„Rzeczpospolita” poznała kulisy procederu rozbitej kilka dni temu szajki, która na ogromną skalę udzielała zabronionych lichwiarskich pożyczek. Zaangażowane w jej działania firmy nie były wpisane do rejestru instytucji pożyczkowych. Zatrzymanych zostało 14 osób, w tym trzy pełniące w grupie kierowniczą rolę.
Jak działała rozbita przez CBŚP szajka lichwiarska?
Do oszustw wykorzystywano trzy powiązane ze sobą (osobowo i kapitałowo) spółki, które oferowały „wsparcie finansowe” dla osób potrzebujących pilnie gotówki. Z klientem zawierano jednocześnie trzy umowy – na sprzedaż i najem tego samego przedmiotu (np. sprzętu RTV), a także umowę o udział w „kursie językowym”. Później żądano od klienta co miesiąc „czynszu” z tego tytułu, czyli tzw. kosztów pozaodsetkowych co najmniej dwukrotnie przekraczających ich dozwoloną maksymalną wysokość określoną w ustawie o kredycie konsumenckim.
Czytaj więcej
Firmy i osoby fizyczne udzielające pożyczek nie mogą ustalać dowolnie opłat z tego tytułu. Osoby zaciągające takie zobowiązania (nie przedsiębiorcy) podlegają ochronie prawnej, jaką daje im tzw. ustawa antylichwiarska.
– Kwota stanowiąca opłatę za najem i kurs językowy była zależna od wysokości przyznanej gotówki i ponaddziesięciokrotnie przekraczała dopuszczalne prawem limity – wskazuje „Rzeczpospolitej” prokurator Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prowadzącej w tej sprawie śledztwo. Jak zaznacza, przyjęta konstrukcja służyła ukryciu rzeczywistego charakteru umów, które w istocie stanowiły pożyczkę, i pozwalała na obejście wprowadzonych w 2020 r. przepisów antylichwiarskich.
Klienci, biorąc 600 zł pożyczki, musieli zapłacić lichwiarzom 6 tys. zł
Klientami szajki lichwiarskiej najczęściej były osoby niezamożne, biorące niewielkie pożyczki w kwotach między 300 a 1500 zł. Potem płaciły za nie krocie – poza odsetkami także comiesięczny „czynsz”. Np. biorąc pożyczkę na 1500 zł, klient miesięcznie płacił 360 zł. Zwykle gotówką, do rąk pracownika spółek. Niektórzy wzięli 600 zł pożyczki, a potem musieli spłacić nawet 6 tys. zł.