Od 7 kwietnia ub.r. obowiązują nowe regulacje dotyczące wykonywania obowiązków na odległość. W efekcie uchylone zostały przepisy o telepracy. Zamiast nich w kodeksie pojawiła się praca zdalna. Jest nią całkowite lub częściowe wykonywanie obowiązków w miejscu wskazanym przez pracownika i każdorazowo uzgodnionym z pracodawcą, w tym w mieszkaniu, m.in. z wykorzystaniem środków bezpośredniego porozumiewania się na odległość. Powstała też możliwość wykonywania pracy zdalnej na polecenie pracodawcy wydawane na czas określony, w sytuacjach wyjątkowych, tj. w okresie obowiązywania stanu nadzwyczajnego, zagrożenia epidemicznego albo epidemii oraz działania siły wyższej.
Wniosek o pracę zdalną trzeba natomiast uwzględnić, m.in. gdy pracownica jest w ciąży, zatrudniony wychowuje dziecko do ukończenia przez nie 4. roku życia (chyba że nie będzie to możliwe ze względu na organizację pracy lub jej rodzaj). Pracownik może też wnosić okazjonalnie o wykonywanie swoich obowiązków na odległość (w wymiarze 24 dni w roku). W takim przypadku jednak bez formalności ani obowiązków stosowanych do właściwej pracy zdalnej.
Czytaj więcej
Choć stała praca zdalna jest już w odwrocie, to przy firmowym biurku spędzamy dużo mniej czasu niż przed pandemią Covid-19. I najchętniej w środku tygodnia.
Ciężkie powroty do biur z pracy zdalnej
Nowe przepisy miały być odpowiedzią na rosnące zainteresowanie wykonywaniem zadań służbowych na odległość wśród pracowników oraz na większą otwartość pracodawców na tę formę realizacji obowiązków. Okazuje się jednak, że po okresie pandemii, kiedy była ona najpopularniejsza, coraz więcej firm decyduje się na powrót do biur.
Jak wynika z globalnego badania przeprowadzonego przez platformę ClickMeeting na ponad 14 tys. pracowników w niemal 4 tys. przedsiębiorstw, nawet 80 proc. pracodawców oczekuje pełnego lub częściowego powrotu do biura. Dodatkowo 78 proc. prognozuje, że ten trend utrzyma się również przez najbliższe dwa lata.