– Nie do mnie to pytanie. Ja opinię komisji regulaminowej z głosowania wniosku wysłałem marszałek Sejmu i proszę ją, a właściwie Prezydium Sejmu pytać o losy tego wniosku – tak Kazimierz Smoliński, poseł PiS i przewodniczący Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych odpowiada na pytania o losy immunitetu Mariana Banasia, którego uchylenia chce białostocka prokuratura.
Jej wniosek od ponad dwóch lat nie może trafić pod obrady Sejmu, który finalnie zdecyduje czy prokuratura będzie mogła postawić Banasiowi zarzuty. Najpierw sprawa kotłowała się pół roku w sejmowej komisji – legalność wniosku podważali obrońcy Banasia, potem wątpliwości miała opozycja. Z aktami śledztwa posłowie mogli zapoznać się w prokuraturze, ale zrobiło to tylko kilku posłów, w tym poseł Smoliński i Marek Rutka z Lewicy. Po wielomiesięcznych perypetiach, pod koniec stycznia, głosami dziewięć do siedmiu komisja wyraziła w końcu pozytywną opinię o uchyleniu immunitetu Banasia. Od tego czasu w sprawie zapadła cisza.
Czytaj więcej
PiS stara się odebrać Marianowi Banasiowi kontrolę nad kluczowym organem w jego instytucji. Stawką jest to, jakie nieprawidłowości trafią do raportów.
– PiS poddaje pod obrady Sejmu tylko te sprawy, które wygrywa. Widocznie sprawa immunitetu Banasia taką sprawą nie jest – mówi nam wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty, członek sześcioosobowego Prezydium Sejmu, gdzie PiS przegłosowuje wszystko.
Czarzasty nie ukrywa, że rozkład politycznych sił w Prezydium pozwala PiS mieć pewność przegłosowania wszystkiego, co chce. W Sejmie przewaga wisi na włosku, ale „podkupuje” posłów do resortów – jak ostatnio Arkadiusza Czartoryskiego czy Agnieszkę Ścigaj.