Iwona Zyman, Agnieszka Rejmer-Kopania i Grzegorz Haber – te trzy osoby już teraz pracujące na wysokich stanowiskach w Najwyższej Izbie Kontroli mogłyby być nowymi członkami kolegium NIK. Nie zostaną nimi. Ich kandydatury zgłosił prezes NIK Marian Banaś, ale pod koniec lipca nie dostały pozytywnej opinii sejmowej Komisji do spraw Kontroli Państwowej. To kolejna odsłona wojny PiS z Banasiem o kształt kolegium.
Kluczowy organ
Czym ono jest? To organ, który m.in. zatwierdza analizę wykonania budżetu państwa i wydaje opinię w przedmiocie absolutorium dla rządu. W praktyce jego najważniejszymi uprawnieniami są: uchwalanie planu pracy NIK oraz rozpatrywanie zastrzeżeń do wystąpień z kontroli w instytucjach centralnych. Oznacza to, że np. jeśli NIK stwierdzi nieprawidłowości w jakimś ministerstwie, z czym nie zgodzi się szef resortu, od kolegium zależy, czy trafią one do raportu.
W skład tego kluczowego gremium powinno wchodzić 19 członków: prezes, wiceprezesi, dyrektor generalny oraz siedmiu przedstawicieli nauk prawnych lub ekonomicznych i kolejnych siedmiu dyrektorów lub radców z NIK. Obecnie skład wynosi jednak tylko dziewięć osób, właśnie z powodu problemu z obsadzeniem kolegium przez Banasia.
Czytaj więcej
Marian Banaś poskarżył się międzynarodowym instytucjom na rząd. Przemilczał fakty, a instytucje przyjęły jego wersję.
Zgodnie z prawem członków powołuje marszałek Sejmu Elżbieta Witek na wniosek prezesa NIK po zasięgnięciu opinii komisji sejmowej, w której większość ma PiS. W praktyce oznacza to, że Banaś odbija się od ściany. Podczas ostatniego posiedzenia Komisji do spraw Kontroli Państwowej podał wymowne statystyki. – Złożyłem 34 wnioski, z tego siedem wniosków zostało rozpatrzonych pozytywnie – powiedział prezes NIK.