Aktualizacja: 15.02.2025 10:21 Publikacja: 14.02.2025 16:41
Foto: mat.pras.
Autor, Michał Choiński, uprzedza na wstępie, że o tym słynnym tygodniku powstało dotąd ponad 40 książek, więc nie jest łatwo wnieść coś nowego do jego bibliografii. A jednak próbuje. Powstała opowieść skonstruowana w oparciu o solidną kwerendę dokumentów, archiwalnych materiałów i ponad 50 wywiadów, w tym także z Davidem Remnickiem, redaktorem naczelnym „New Yorkera”.
Pierwszym szefem był Harold Ross, pomysłodawca periodyku wywodzący się z opiniotwórczej grupy ludzi kultury, znanej jako Okrągły Stół Algonquin i spotykającej się w latach 20. XX wieku w mieszczącym się w sercu Manhattanu Hotelu Algonquin. Ross chciał, by czytelnikami magazynu stanowiącego mieszankę humoru i faktów była klasa średnia aspirująca do elity. Wiarygodność i jakość były pierwszym nakazem. „Myślę, że możemy pozwolić sobie na to, że zyski będą nieco mniejsze, ale za to nasze sumienia czyste. (…) Proponuję, abyśmy drukowali tylko te reklamy, o których wiemy, że zawierają jedynie prawdę i fakty” – pisał Ross. Nie znosił też słów typu „niezwykły”, „szczególny”, „wyjątkowy” – uważając, że nic nie znaczą. Przywiązywał wielką wagę do prostoty, precyzji i poprawności językowej tekstów. „W swojej żądzy weryfikacji dzwonią do wszystkich. Sprawdzają ciebie, twoje źródła (…) sprawdzają zarówno otwarcie, jak i za twoimi plecami” – pisał o procesie fact-checkingu w „New Yorkerze” pisarz Julian Barnes. Jedna z autorek wspominała, że do napisanej przez nią 12-stronicowej sylwetki dostała sześć stron komentarzy – i to zanim tekst trafił do działu fact-checkingu.
W kolejnym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” temat niezwykle ważny – wolność słowa, czyli podstawa demokracji. Potwierdzenie tego, że nasz głos, nasze wypowiedzi mają znaczenie i mogą zmienić rzeczywistość społeczną.
Książka „Przy stoliku w Czytelniku” wywołuje nostalgię za czasami, kiedy jeszcze było trochę bardziej wytwornie, chociaż pod uciskiem. Zanikła dziś sztuka konwersacji, no i artyści już nie tacy.
Tak jak Bośnia ma swoją najbardziej literacką rzekę Drinę, opiewaną przez noblistę Ivona Andricia, tak i my w Polsce mamy nasz najbardziej literacki ze wszystkich cieków – Bug. Książki o nim powstają i zdaje się, że wciąż powstawać będą. Są świeże przykłady.
Piekło to świat bez przyjaźni, przyszłości i nadziei – mówi Adam Zagajewski w swoich ostatnich wierszach.
Choć „Flow” to film minimalistyczny, rozmachu emocjonalnego nie można mu odmówić.
„Dopóki istnieje Federacja Rosyjska w takim formacie, w jakim ona istnieje, to nie będzie pokoju. Będzie zawieszenie broni, zgniły pokój, który potrwa trzy-cztery lata, pięć maksymalnie. A kiedy Rosjanie odnowią swoje siły, zaatakują znowu” – o wojnie w Ukrainie mówi Aldona Hartwińska, reporterka i wolontariuszka, autorka książki „Ani kroku w tył. Za nami tylko śmierć”.
Trybunał w Strasburgu uznał, że Polska naruszyła art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka poprzez zwolnienie homoseksualnego nauczyciela, który prowadził bloga zawierającego m.in. treści erotyczne. Trzech z siedmiu sędziów złożyło jednak zdanie odrębne.
Książka „Przy stoliku w Czytelniku” wywołuje nostalgię za czasami, kiedy jeszcze było trochę bardziej wytwornie, chociaż pod uciskiem. Zanikła dziś sztuka konwersacji, no i artyści już nie tacy.
Tak jak Bośnia ma swoją najbardziej literacką rzekę Drinę, opiewaną przez noblistę Ivona Andricia, tak i my w Polsce mamy nasz najbardziej literacki ze wszystkich cieków – Bug. Książki o nim powstają i zdaje się, że wciąż powstawać będą. Są świeże przykłady.
„Łupy” to doskonała okazja, by zasmakować w fachu wikinga.
Piekło to świat bez przyjaźni, przyszłości i nadziei – mówi Adam Zagajewski w swoich ostatnich wierszach.
Choć „Flow” to film minimalistyczny, rozmachu emocjonalnego nie można mu odmówić.
W „Anatomii upadku” Justine Triet doceniam to, jak reżyserka „nakłuwa” fabułę środkami filmowymi, bierze w cudzysłów i demaskuje wyłącznie obrazem i montażem.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas