Wydawałoby się, że w połączeniu z internetem daje nam to naprawdę niezwykłą mieszankę. W końcu dzięki sieci każdy może nas usłyszeć, poznać nasze zdanie. Wystarczy napisać post w mediach społecznościowych. Ponadto możemy tam zweryfikować nasze poglądy, zmierzyć się na argumenty z osobami, które nie podzielają naszego światopoglądu, zrewidować wygłaszane opinie.
A jednak wolność słowa zaczyna budzić coraz większe wątpliwości, część ekspertów dostrzega też to, że w sieci często bywa ona iluzoryczna, bowiem jest kreowana przez władców algorytmów zarządzających Big Techami, wielkimi korporacjami, które stopniowo zaczynają kreować to, co uznajemy za prawdę, podsuwając nam odpowiednie treści. A może właśnie o to nam chodzi, może wcale nie potrzebujemy już ani wolności słowa, ani demokracji i zależy nam jedynie na tym, aby wygrał jedyny słuszny, odpowiedni zestaw wartości, czyli oczywiście ten wyznawany przez nas?
Gościem Darii Chibner był Michał Rzeczycki – filozof i publicysta.
Big Techy a demokracja
A jakie teksty z „Plusa Minusa” będą stanowić tło dla naszej rozmowy? Michał Rzeczycki przedstawia to, w jaki sposób big tech odebrał nam demokrację przy pomocy stosowanych przez niego w mediach społecznościowych algorytmów. Okazało się, że od treści politycznych wcale nie dawało się tam uciec, podsuwano nam bowiem materiały wspierające danego kandydata i zamykano nas w światopoglądowych bańkach.