W maju 2024 r. była „Rzeka dzieciństwa” Andrzeja Stasiuka, a niedługo później dostaliśmy kolejną książkę o rzece, której źródła biją w ukraińskim Werchobużu. Tam, w pół drogi między Lwowem a Tarnopolem, Bug rozpoczyna swój bieg i na wysokości powiatu hrubieszowskiego zaczyna strzec naszej wschodniej granicy, płynąc na północ. Dopiero na Podlasiu żegna pogranicze i odbija na zachód, a na koniec dzięki uprzejmości Narwi wskakuje do koryta Wisły w Modlinie.
Dorota Filipiak – publicystka i podróżniczka (autorka książki „Rumunia. Pęknięte lustro Europy”), a od niedawna także mieszkanka Podlasia, choć wciąż jedną nogą trzymająca się stolicy – nie pisze co prawda o całej tej bużańskiej odysei, tylko skupia się na swojej okolicy. „Historie o życiu i śmierci na wsi nadbużańskiego Podlasia” brzmi podtytuł jej książki „Bug z tobą”. A konkretnie chodzi o wieś Chądzyń, w gminie Sterdyń, do której autorka sprowadziła się w 2020 r. i spędza tam część roku, uprawiając warzywnik i pielęgnując dziki ogród.
Drohiczyn, Sokołów, Sterdyń, Kosów Lacki. Co w tym ciekawego? A jednak
Ale przecież nie skupiałbym uwagi na „Bug z tobą”, gdyby to była jeszcze jedna opowieść o odkrywaniu przez mieszczucha uroków wsi. To też wprawdzie odnajdziemy w książce Doroty Filipiak, ale jest to przede wszystkim zbiór tekstów – esejów, reportaży, kart z dziennika – o poszukiwaniu genius loci tej części Podlasia. O tożsamości tego regionu stłamszonej przez nieustanne przemarsze wojsk i przewalanie się frontów, średnią urodzajność lokalnych gleb, postępującą wycinkę lasów i odsysanie ludzi przez Warszawę. Autorka wyciska historyczno-reporterską esencję, pisząc o gospodarce rzecznej nad Bugiem, obserwując lokalne tradycje wianków i ligawek (ludowych instrumentów dętych, rodzaju trąb), wspominając zagładę Żydów w Treblince, szukając pozostałości po unitach. Wreszcie relacjonując swoje grzybobrania, rowerowe wypady do Drohiczyna i złorzecząc myśliwym, a także pochylając się nad stosunkiem miejscowych do zwierząt. Czytamy także o resztkach dawnych pałacyków i relacjach dwór–wieś, o oddziałach AK, antykomunistycznym podziemiu po wojnie i licznych okupacjach – rosyjskiej, niemieckiej, sowieckiej, hitlerowskiej itd. O polowaniach Niemców na Żydów i prowokacjach wobec nielicznych Polaków, którzy decydowali się im pomóc.
Czytaj więcej
Każdy ma swój raj utracony. Dla mnie to były lata 90., dla wielu dekada ohydy. To hipokryzja czy normalna sprawa?
Cztery pory roku na Podlasiu
Ubrane to jest w formułę zmieniających się pór roku. Teksty osobiste, wspomnienia i przemyślenia przeplatają się z klasycznym reportażem. Niektóre mają silny wydźwięk osobisty i emocjonalny (m.in. o myśliwych i psach na łańcuchach), inne są pisane zasadniczym tonem dziennikarskim. Autorka potrafi pisać różnie, a niekiedy zaskakuje literackim kunsztem – choćby w rozdziale „Czerwiec”, gdy wspomina swoje pierwsze zderzenie z wsią w wieku siedmiu lat.