Czytaj więcej
15 października w Polsce odbyły się wybory do Sejmu i Senatu połączone z ogólnokrajowym referendum. Oficjalne wyniki: PiS - 35,38 proc., KO - 30,7 proc., Trzecia Droga - 14,4 proc., Nowa Lewica - 8,61 proc., Konfederacja - 7,16 proc.
Cel połączenia 15 października 2023 r. wyborów parlamentarnych z referendum, co wymagało szybkiej zmiany prawa – ale nie takie przeszkody rządzący w minionych latach pokonywali – był dla wielu komentatorów sceny politycznej jasny i czytelny. Prawo i Sprawiedliwość chciało zogniskować kampanię wyborczą wokół tematów dla siebie wygodnych: dotyczących nielegalnych imigrantów czy podniesienia wieku emerytalnego – przykrywając trudne pytania o własne porażki i niezrealizowane od poprzednich wyborów obietnice.
Referendalna kampania pozwoliła też ominąć finansowe limity obowiązujące w odniesieniu do tej wyborczej i „zachęciła” m.in. spółki Skarbu Państwa i ich fundacje do promowania określonych ocen i zachowań. Takich jak choćby samo wzięcie udziału w referendum.
Frekwencja 40-proc. w referendum to sukces
Dlatego choć całym sercem popieram instytucję referendum, te 40 proc. oznaczające, iż głosowanie nie będzie wiążące – uważam za sukces. Sukces ludzi myślących, którzy nie poddali się manipulacji i wyrazili swój sprzeciw wobec instrumentalnego wykorzystywania tej bezpośredniej formy demokracji (a przy okazji obrażającej inteligencję obywatela treści pytań z tezą).
Czytaj więcej
Połączenie wyborów do Sejmu z referendum miało zwiększyć frekwencję – i wesprzeć PiS.