Stąd twierdzenie, że Komisja nazywając to „ugruntowanymi standardami europejskimi" dopuszcza się fałszu normatywnego. Powstaje pytanie, dlaczego nie widzą tego niektórzy adwokaci i profesorowie.
Jeśli ktoś miałby pretensje o stawianie Komisji zarzutu fałszu, dopowiedzmy za Horacym: „Ridentem dicere verum quid vetat?" (Sermones, 1.1.24–25).
Co istotne, Komisja w „Wezwaniu do usunięcia uchybienia – Uchybienie nr 2019/2076" z dnia 3 kwietnia br., w przyp. 60 – w odniesieniu do wybierania do Krajowej Rady Sądownictwa sędziów przez sędziów – nie mówi już o „ugruntowanych standardach europejskich", tylko o standardach określonej organizacji, a konkretnie Grupy Państw Przeciwko Korupcji.
Słowem, Komisja zaczęła mówić o jakimś nieistniejącym prawie europejskich, o standardach europejskich, a skończyła na standardzie – powiedzmy – lokalnym.
Pokłosiem rozprawy z 18 czerwca jest omawiany wyroku z 24 czerwca. Sędziowie TSUE nie przychylili się do stanowiska Komisji o nielegalności wyboru członków KRS. Trybunał w odniesieniu do Krajowej Rady Sądownictwa ma pretensję do Polski tylko o to (sic!), że KRS opiniując przedłużenie służby czynnej sędziego SN po ukończeniu przez niego zwykłego wieku przejścia w stan spoczynku „przy okazji przekazania takiej opinii Prezydentowi RP ograniczała się co do zasady i w braku przepisu, który zobowiązywałby ją do uzasadnienia jej opinii, do przekazania swojej rekomendacji, czy to pozytywnej, czy negatywnej, albo bez jakiegokolwiek uzasadnienia, albo z czysto formalnym uzasadnieniem, w którym zawierano samo ogólne odesłanie do kryteriów w postaci, w jakiej zostały one sformułowane w art. 37 § 1b nowej ustawy o Sądzie Najwyższym" (pkt 117 wyroku w sprawie C 619/18).
W sumie Polska przegrała jedynie w następującym zakresie, zmienionym zresztą ustawą nowelizującą (Dz.U. z 2018 r., poz. 2507) jeszcze przed wydaniem wyroku przez TSUE: