Reklama
Rozwiń

Reiter: W kwestii migracyjnej potrzebne nowe otwarcie

Unia Europejska musi się pokazać jako zdolna do realizmu, a nawet, jeśli to potrzebne, pewnej twardości. Te cechy budzą respekt w świecie. Unii Europejskiej dotąd go brakowało. Jej idealizm był odbierany jako przejaw słabości, a to cecha w świecie mało ceniona.

Publikacja: 23.10.2024 04:31

Migranci w w porcie Arguineguin na wyspie Gran Canaria

Migranci w w porcie Arguineguin na wyspie Gran Canaria

Foto: REUTERS/Borja Suarez

Co mówi nam o Unii Europejskiej ubiegłotygodniowa decyzja jej przywódców w sprawie zmiany polityki migracyjnej? Przede wszystkim, że kraje uczestniczące w niej potrafią czasami przeskoczyć cień własnych podziałów, uprzedzeń i ograniczeń. Po drugie, że jest ona wspólnotą wartości, ale nie taką, która ignoruje rzeczywistość, w której żyje. Po trzecie, że w sytuacjach kryzysowych potrafi wykorzystać zdolności przywódcze krajów, które nie są jej tradycyjnymi liderami. Po czwarte, że w tej grupie państw nie tylko była, ale odegrała ważną rolę Polska.

Kryzys migracyjny przyczyną utraty zaufania do elit przywódczych

Kryzys migracyjny nie jest jedyną, ale najistotniejszą przyczyną dramatycznej utraty zaufania do elit przywódczych w krajach Unii, a także jej instytucjach. Stał się też najlepszym paliwem ruchów populistycznych i partii antyunijnych. Przepaść pomiędzy idealistyczną retoryką tradycyjnych elit a twardą, czasami brutalną rzeczywistością doświadczaną albo tylko odczuwaną przez miliony ludzi stała się zmorą świata zachodniego. W Ameryce może ona zaważyć na wyniku wyborów prezydenckich. Dziennik „Washington Post”, opisując kampanię wyborczą w Pensylwanii, gdzie może się rozstrzygnąć, kto będzie prezydentem USA, przytacza jedno z haseł wyborczych: „Trump to bezpieczne granice, Kamala to otwarte granice”. Nieważne, że jest to slogan odwołujący się do lęków. Problem jest realny, a lęki, nawet jeżeli przesadne, osiągnęły poziom niebezpieczny dla spoistości demokratycznych społeczeństw. Walka z dezinformacją i populistyczną propagandą jest uzasadniona i konieczna, ale trudno uznać, że miliony ludzi zaniepokojonych niekontrolowaną migracją tkwią w stanie „fałszywej świadomości”.

Czytaj więcej

Jan Zielonka: Orbánizacja Europy. Zasieki, mury i mundury mają nam przywrócić świetlaną przeszłość

Unia Europejska nie zamknie się na imigrantów

Wbrew nadziejom jednych, a obawom innych Unia Europejska nie stanie się zamkniętą twierdzą, chociażby dlatego, że jej gospodarki potrzebują imigrantów. Praktyczna wartość decyzji podjętych w Brukseli bywa podważana. Problem niekontrolowanych migracji narastał przez lata i trudno oczekiwać, że można go rozwiązać w ciągu trzech godzin, a tyle trwało spotkanie w Brukseli. Obrońcom praw człowieka, których argumenty zasługują na respekt, trzeba jednak powiedzieć: społeczeństwa europejskie będą skłonne akceptować otwartość tylko wtedy, kiedy będą przekonane, że ich rządy kontrolują granice i dobrze wiedzą, komu pozwalają na wjazd na swe terytorium. W przypadku Polski, Finlandii, a także krajów bałtyckich jest to sprawa szczególnie wrażliwa, ponieważ stały się one przedmiotem tzw. hybrydowego ataku Rosji i Białorusi posługujących się migrantami jako narzędziem destabilizacji. Nawet jeśli skala tej agresji wydaje się wyjątkowa, od dawna wiadomo, że ruchy migracyjne do Unii Europejskiej są w dużej mierze sterowane z zewnątrz, a przy okazji stały się lukratywnym źródłem dochodów dla międzynarodowych grup przestępczych.

Jeśli ktoś się obawia, że zmiana polityki migracyjnej zaszkodzi wizerunkowi Unii Europejskiej w świecie, jest w błędzie. Można się spodziewać dokładnie odwrotnej reakcji. Unia musi się pokazać jako zdolna do realizmu, a nawet, jeśli to potrzebne, pewnej twardości. Te cechy budzą respekt w świecie. Unii Europejskiej dotąd go brakowało. Jej idealizm był odbierany jako przejaw słabości, a to cecha w świecie mało ceniona. Jeśli Unia ma przetrwać, musi się nauczyć godzić wartości i interesy.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Co mają wspólnego związki partnerskie z zawieszeniem prawa do azylu?

Nie jest przypadkiem, że w grupie, która forsowała porozumienie, były obok Włoch przede wszystkim kraje wschodniej i północnej części Wspólnoty. Ten region grał dotychczas poniżej swych możliwości. Wielkie debaty polityczne odbywały się głównie na osi Francja–Niemcy. Od czasu kiedy bezpieczeństwo stało się problemem głównie za sprawą rosyjskiej agresji na Ukrainę, ta część Unii przesunęła się z peryferii do centrum. Za wcześnie, aby ocenić, czy jest to trwała zmiana układu sił, ale początek jest zachęcający.

Czy Polska udźwignie rolę przywódczą w Unii Europejskiej?

Dla polskiej polityki europejskiej jest to udany debiut w przywództwie. Czy Polska potrafi udźwignąć tę rolę, okaże się niedługo, w nadchodzącym półroczu polskiej prezydencji w Unii. Jeśli Polska zamieni ambicję, żeby mieć rację, na ogół samotnie, na staranie, aby swe racje przeforsować we współpracy z innymi, wyjdzie to na dobre zarówno nam, jak i całej Unii Europejskiej.

Autor jest byłym ambasadorem w Niemczech i USA, przewodniczącym Rady Centrum Stosunków Międzynarodowych

Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Wieczna wigilia
Opinie polityczno - społeczne
Roman Kuźniar: Lekcje Chrobrego w sprawie Unii, Rosji i PiS
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Dlaczego Polakom potrzeba dobrej woli
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Orbán udziela azylu Romanowskiemu: potężny cios w PiS i jedność Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Polska mistrzem Polski: przegrywa ze sobą i nie umie opowiedzieć o pomocy niesionej Ukrainie
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku