W ostatnich dniach Nowoczesna wraz z Kampanią Przeciw Homofobii (KPH) ogłosiły projekt ustawy o zakazie praktyk konwersyjnych. Ma ona doprowadzić do wprowadzenia na terenie Polski braku możliwości stosowania wszelkich działań terapeutyczno- korekcyjno- leczniczych, których celem jest zmiana doświadczanej przez daną osobę orientacji seksualnej. Jak czytamy w materiałach promujących wskazany projekt, impulsem do jego powstania były wypowiedzi Komitetu ds. osób niepełnosprawnych ONZ, który wydał w ostatnim czasie rekomendacje w zakresie konieczności wprowadzenia podobnego zakazu. Ma on zapobiec powstaniu rzekomo licznych szkód u osób, które zetknąłby się z działaniami ośrodków terapeutycznych proponujących pomoc przy zmianie orientacji seksualnej.
Przy lekturze wspomnianej propozycji ustawowej nasunęło mi się kilka refleksji. Po pierwsze, jest to dokument napisany w sposób niedbały, wręcz wewnętrznie sprzeczny. Po drugie, bezpośrednio godzi on w prawa pacjenta, całkowicie pomijając liczne zaburzenia w zakresie orientacji seksualnej. Homoseksualizm staje się tutaj stanem, którego terapeuci nie będą mieć prawa, w jakikolwiek sposób poddawać profesjonalnej analizie.
Masz być gejem!?
Do terapeuty zgłosiła się kobieta w średnim wieku. Opowiedziała mu, iż jej prawie pełnoletni syn wrócił z kilkunastodniowego wyjazdu. Wrócił całkowicie odmieniony. Jak stwierdził, poznał tam nieco starszego od siebie mężczyznę, w którym się zakochał. Nagle zmienił sposób ubierania się, zaczął eksponować nowy, swobodny styl stroju. Mówił, że odkrył, iż jest gejem.
Gdyby projekt ustawy o zakazie praktyk konwersyjnych wszedł w życie, terapeuta ten znalazłby się w trudnej sytuacji. Chcąc zgłębić problem, porozmawiać z młodzieńcem itd., jednocześnie naraziłby się na odpowiedzialność karną i zawodową, związaną z sugerowaniem potencjalnej zmiany doświadczanej przez chłopaka seksualnej orientacji. Nowoczesna oraz KPH chcą, by stosowanie praktyk konwersyjnych, ich oferowanie oraz promocja były zabronione. Samą terapię o wskazanym typie definiują, jako „każde oddziaływanie, które ma na celu zmianę lub stłumienie orientacji seksualnej, tożsamości płciowej lub ekspresji płciowej”. Jednocześnie jednak w dokumencie dodano, iż nie będzie zakazane udzielenie wsparcia polegającego na „leczeniu zaburzeń psychicznych uznawanych w powszechnie akceptowanych międzynarodowych klasyfikacjach medycznych i diagnostycznych”. Dodano jednak, że „żadna orientacja seksualna, tożsamość płciowa lub ekspresja płciowa nie może być traktowana jako choroba lub zaburzenie.”
W tym miejscu zaczynają się schody. Konia z rzędem bowiem temu terapeucie, który – udzielając wsparcia osobie przeżywającej trudności związanych z doświadczaną orientacją seksualną – jednoczenie nie podejmie działań o charakterze konwersyjnym. Trudno nie dostrzec tutaj wewnętrznej sprzeczności, podszytej brakiem wiedzy i refleksji autorów projektu. Z jednej bowiem strony ma być zakazane podejmowanie interwencji dążących do jakiejkolwiek modyfikacji orientacji seksualnej. Z drugiej natomiast perspektywy jest pełna zgoda na działania kliniczne, które wprost odnoszą się do „pracy na owej orientacji”, będącej istotnym elementem zaburzeń wymienionych w akceptowalnych przez projektodawców międzynarodowych klasyfikacjach.